10 marca każdego roku obchodzony jest Dzień Mężczyzn. Jednak święto to przechodzi zwykle bez większego echa i prawdę mówiąc, nie każdy mężczyzna ma świadomość tego, że takie święto w ogóle jest obchodzone. I tak na przykład autor niniejszego eseju dowiedział się o jego istnieniu stosunkowo niedawno, raptem kilka lat temu. Mamy co prawda jeszcze drugie święto poświęcone przedstawicielom płci męskiej, tj. wrześniowy Dzień Chłopaka, lecz również i to wydarzenie nie jest celebrowane szczególnie hucznie.
W przeciwieństwie do świąt dedykowanych mężczyznom obchodzony 8 marca każdego roku Dzień Kobiet okazuje się wydarzeniem nader głośnym i medialnym. Oczywiście, jak wiele dzisiejszych świąt, Dzień Kobiet jest mocno skomercjalizowany, dlatego jego celebracja stwarza okazję do nakręcenia koniunktury w zakresie sprzedaży niektórych towarów i usług. Medialność tego święta nie wynika więc tylko z wyjątkowej estymy dla kobiet, ale też z prozaicznej w kapitalizmie chęci dorobienia się. Niemniej jednak faktem jest, że Dzień Kobiet staje się każdego roku, obchodzonym z pompą wydarzeniem, a Dzień Mężczyzn, jak też Dzień Chłopaka, są o wiele słabiej promowane. Odzwierciedla to traktowanie przedstawicieli obu płci we współczesnym świecie. Sprawa jest kontrowersyjna i nieoczywista, bo gdy zechcemy zaczerpnąć informacji na temat dyskryminacji we współczesnym świecie, to jednym z ważniejszych zagadnień z tego obszaru, jakie jest poruszone w publicystyce i specjalistycznej literaturze, okazuje się problem dyskryminacji kobiet. Znajdziemy sporo głosów i argumentów przemawiających za tym, że kobiety są dyskryminowane w polityce, biznesie, sporcie i nauce. Dużo też usłyszymy i przeczytamy na temat przemocy wobec kobiet i w ogóle o tym, jak na wielu polach jest im niezmiernie trudno.
Esej ten z góry wyrzeka się upraszczającej niechęci do wszystkich kobiet i nie zamierza ich demonizować. Tym bardziej daleki jest od mizoginizmu. Chce jedynie skrótowo odsłonić nieoczywistą prawdę odnośnie dyskryminacji we współczesnym świecie. A dokładniej, głównych przejawów dyskryminacji we współczesnym świecie.
Postawiona tu teza jest zaś taka, że jeśli idzie o płcie, to dyskryminacja nie dotyczy dziś kobiet, lecz głównie mężczyzn. To kobiety są we współczesnym świecie społecznym uprzywilejowane i faworyzowane. To im jest w meandrach rzeczywistości społecznej zdecydowanie łatwiej, aniżeli mężczyznom.
Oczywiście, należy poczynić tu zastrzeżenie, że warto wystrzegać się generalizacji. Nietrudno byłoby bowiem wynaleźć przykłady przemawiające za tym, że są we współczesnym świecie kobiety pokrzywdzone i dyskryminowane. Od razu można nawet wskazać, że szczególnie ciężko jest dziś kobietom starszym, niepełnosprawnym, chorym i niedostosowanym społecznie. Ale jednocześnie należy zaznaczyć, że w przypadku tego rodzaju problemów czynnikiem decydującym o dyskryminacji jest nie tyle płeć, ile raczej wiek. Dyskryminowani, chociażby w zabieganiu o pracę, są dziś wszakże wszyscy (zwykli) ludzie starsi. Dotyczy to zatem tak kobiet, jak i mężczyzn.
Żyjemy jednak w czasach poważnej i rażącej dyskryminacji płciowej. Ta dyskryminacja, wbrew dominującym trendom, nie dotyczy kobiet, lecz mężczyzn. Można zacząć tu od bulwersujących przykładów. Otóż obecny wiek emerytalny w Polsce (choć dla obu płci zdecydowanie za wysoki i tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn powinien być znacząco obniżony, a jeszcze uczciwiej byłoby, gdyby jednostki same decydowały, kiedy chcą przejść na emeryturę i jak wysoka ona ma być) wynosi 65 lat dla mężczyzn, zaś 60 lat dla kobiet. Jest to zupełnie niezrozumiałe, zważywszy na to, że mężczyźni średnio żyją krócej niż kobiety i wykonują zazwyczaj cięższe prace, aniżeli kobiety. O tym, że nie ma dziś w istocie żadnego równouprawnienia kobiet i mężczyzn mówi już choćby wspomniana nierówność w kwestii wieku emerytalnego. Wyraźnie widać, że uprzywilejowane są w tym zakresie kobiety.
Innym bulwersującym przykładem na nierówne traktowanie mężczyzn może być sytuacja z 2022 roku na Ukrainie. Otóż przed toczącym się w tym kraju konfliktem zbrojnym pozwolono uciekać kobietom i dzieciom, a mężczyznom – nie. Co więcej, mężczyźni, co do których orzeczono, że są zdolni do walki, mogli zostać przymusowo zmobilizowani do udziału w zagrażającej zdrowiu i życiu wojnie. Problem udziału kobiet i mężczyzn w wojnach nie dotyczy zresztą tylko Ukrainy, ale w ogóle całego świata. Oczywiście, wojny na ogół są czymś bezsensownym z punktu widzenia tzw. zwykłych ludzi, a korzyści przysparzają wyłącznie elitom. Potępienie ich jest więc osobnym tematem, lecz faktem jest, że w większości wojen świata zdecydowaną większość ofiar stanowili mężczyźni. Z niezrozumiałych powodów nie rekrutowano do armii kobiet, toteż na frontach przykładowo I i II wojny światowej wykrwawiali się prawie wyłącznie mężczyźni.
Mężczyźni są też w zdecydowanej większości ofiarami represji aparatu prawnokarnego państwa. Osadzonymi w aresztach i zakładach karnych są w przytłaczającej większości właśnie mężczyźni. To wobec nich surowsze i bardziej agresywne okazują się również różnego rodzaju służby porządkowe, jak na przykład policja, służba więzienna czy wojsko. Szczególnie bulwersujące może być zaś to, że w przypadku tzw. przestępstw seksualnych represjonowani są niemal wyłącznie mężczyźni. To, czy karanie za coś, co jest tak trudne do udowodnienia, jak tzw. gwałt bądź inne czynności seksualne, jest w ogóle racjonalne i sprawiedliwe stanowi odrębną kwestię do dyskusji. Nie ulega jednak wątpliwości, że w sytuacji oskarżenia o coś, co w dzisiejszym żargonie prawnym i socjologiczno-psychologiczno-psychiatrycznym nazywa się „gwałtem” czy „pedofilią”, stawia mężczyznę na niemal z góry przegranej pozycji. Prawnokarne następstwa stwierdzenia popełnienia takich czynów mogą być zaś dla oskarżonego i skazanego dużo bardziej dotkliwe niż dajmy na to orzeczenie winy o ciężkim pobiciu ze skutkiem śmiertelnym (sic!). Problem w tym, że za tzw. przestępstwa seksualne skazuje się również niemal wyłącznie mężczyzn.
Rozdźwięk między sytuacją kobiet i mężczyzn zachodzi też w wielu innych sferach. Nie o wszystkich da się tu wspomnieć. Stąd można wymienić tylko reprezentatywne problemy. I tak na przykład zdecydowaną przewagę wśród osób bezdomnych mają mężczyźni. To mężczyźni częściej wykonują prace uznane za ciężkie, niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia (próżno na przykład rozglądać się za kobietami pracującymi w trudnych warunkach atmosferycznych czy na rusztowaniach przy różnych realizacjach remontowo-budowlanych). To mężczyźni częściej zmuszani są przez sądy do płacenia alimentów. Wreszcie, wśród mężczyzn łatwiej jest o depresję i samobójstwa. Większość cierpiących na depresję i popełniających samobójstwa to właśnie mężczyźni.
W razie różnych problemów to mężczyznom trudniej jest też uzyskać ewentualne wsparcie. Wynika to z czynników kulturowych, jak też prawno-instytucjonalnych. Kulturowo zakorzenione jest, że mężczyzna ma być silny i nie ma prawa do słabości. Jeśli na coś się żali, to przyjmuje się, że jest słabeuszem i nie realizuje należycie swojej męskiej roli społecznej. Zwykle jedyne, co ma się mu wówczas do zaoferowania, to różnego rodzaju zalecenia, aby wziął się w garść. Jednak również prawno-instytucjonalnie pomoc zaadresowana jest głównie do kobiet, a nie do mężczyzn. To kobietom przysługuje więcej przywilejów socjalnych, zasiłków czy udogodnień urlopowych. Kobietom łatwiej jest też o uzyskanie pomocy medycznej, a o tzw. chorobach kobiecych mówi się częściej i więcej, niż o problemach zdrowotnych dotykających na ogół mężczyzn. Oczywiście, ochrona zdrowia ogólnie działa źle, bo skoro lekarze zarabiają krocie, a ludzie cierpią i umierają, to oznacza, że płaci się im za kiepsko wykonaną pracę. Lecz i tak nawet w warunkach nader niedoskonałej opieki zdrowotnej pewne grupy osób są faworyzowane. Najlepiej mają oczywiście ludzie bogaci i wpływowi, których leczenie jest priorytetem. Lecz wśród pozostałych preferowane są takie grupy, jak dzieci i właśnie kobiety. Dobitnie ukazuje to, że dla współczesnych instytucji publicznych życie wszystkich ludzi nie jest tyle samo warte. Za bardziej wartościowe uznawane jest życie kobiet, a mężczyźni traktowani są marginalnie.
Oczywiste jest też to, że kobiety mają łatwiej na płaszczyźnie zawodowej. Tyczy się to zwłaszcza kobiet młodych i atrakcyjnych. Sferą dyskryminacji, w której zdecydowanie mniej korzystnie od kobiet wypadają mężczyźni, jest też to, co związane z największym problemem człowieka, mianowicie z samotnością. Człowiek jest istotą społeczną, tak iż do życia harmonijnego i szczęśliwego potrzebuje satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. Przede wszystkim chodzi tu oczywiście o relacje uczuciowe, a zwłaszcza o poczucie bycia kochanym i możliwość kochania kogoś. Choć dziś szczególnie trudno jest o miłość chyba wszystkim, a możliwość założenia rodziny jest przywilejem nielicznych i nie zdarza się prawie wcale, to i na tym polu zdecydowanie prościej mają kobiety. Im bowiem łatwiej jest znaleźć współtowarzysza życia, aniżeli mężczyznom.
Reasumując, należy stwierdzić, że we współczesnych realiach społecznych mamy do czynienia z rażącą dyskryminacją mężczyzn. Walka o równouprawnienie płci jest zatem faktycznie potrzebna, ale tymi, którzy powinni walczyć o równouprawnienie, są mężczyźni. Są oni bowiem obecnie dyskryminowani w wielu aspektach życia publicznego, a także prywatno-rodzinnego. Dyskryminowanie ich ma charakter kulturowy, prawny, ekonomiczny, obyczajowy i ogólnosystemowy. Co szczególnie trudne, blokuje się możliwość głosu odnośnie tych problemów. Podniesienie tematu dyskryminacji mężczyzn bywa wyśmiewane lub bagatelizowane. Aby problem ten doczekał się choćby wstępnych propozycji przeciwdziałań, należy dopuścić możliwość debaty o nim.