Adam Seweryn - Samodzielność, czy serwilizm?

Ostatnie wydarzenia na świecie spowodowały całkowitą zmianę geopolitycznej konstelacji. Zarówno dla zachodnich elit, jak też społeczeństw, jeszcze większym zaskoczeniem, niż wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej stała się zmiana polityki zagranicznej USA dokonana przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. Od czasu upadku komunizmu aż do tej pory zachodni świat zdominowany był przez system euroatlantycki, zwany przez niektórych Pax americana. USA pełniły nie tylko funkcję politycznego i gospodarczego lidera Zachodu, ale faktycznego hegemona światowego systemu jednobiegunowego, będącego jednocześnie zbrojnym strażnikiem takiego układu sił. Rosja w pokojowy sposób przegrała zimną wojnę, na długie lata tracąc w dużej mierze wpływy, szczególnie w rejonie Międzymorza. Moskwa jawiła się z tego powodu, jako niedźwiedź pozbawiony kłów i pazurów. Chiny i inne wschodzące gospodarki Azji , czy Ameryki Południowej również były bardzo niedoceniane przez zachodnich polityków i analityków, chociaż patrząc na głupotę i naiwność mające swoją emanację np. w teorii o końcu historii, to może należałoby tych ludzi nazywać raczej klaunami, albo błaznami. Podczas, gdy kraje Zachodu ulegały stopniowej degrengoladzie obcinając wydatki na zbrojenia, czy koncentrując się na problemach z zakresu ilości płci, zaimków etc, eurazjatycki niedźwiedź odżył i zaczął podnosić łeb. Rosja jest oczywiście krajem zdegenerowanym obyczajowo i kulturowo, a poziom życia zwykłych Moskali jest znacznie niższy, niż Polaków, czy Czechów, nie mówiąc o krajach zachodnich, jednak w tym kraju wojsko zawsze było priorytetem. W cywilizacji turańskiej najważniejszy jest wódz i jego drużyna. Może się to komuś nie podobać, ale w kontekście wojny jest to model funkcjonowania niezwykle przydatny.

Elity Republiki Okrągłego Stołu dokonały kardynalnego błędu na poziomie strategicznym. Z kompletnie niezrozumiałych dla mnie powodów kolejne rządy i opcje polityczne nie brały pod uwagę, że kiedyś może dojść do konieczności podjęcia wojny obronnej przeciwko moskiewskiej agresji. W efekcie tego, Wojsko Polskie było przez bardzo długie lata reformowane w taki sposób, aby móc pełnić funkcję korpusu posiłkowego US Army. Polską strategią bezpieczeństwa był po prostu serwilizm wobec USA i naiwna wiara w to, że ten sojusz, czy raczej układ senior-wasal będzie wieczny i samym faktem swojego istnienia odstrasza potencjalnego agresora. Obecna sytuacja jest dla elit znad Wisły bardzo nieprzyjemny, zimnym prysznicem. Co prawda Trump, ani jego oficjele nie powiedzieli czegoś wyraźnie negatywnego o Polsce, jednak od dawna zapowiadana zmiana doktryny geopolitycznej, rezygnacja z prymatu i skupienie się na rywalizacji z Chinami w basenie Pacyfiku staje się rzeczywistością. Co gorsza, postawa Trumpa wobec Ukrainy wydaje się być potwierdzeniem tezy, że w ramach nowej doktryny USA dążyć będzie do „Odwrotnego Kissingera”, czyli próby zbliżenia z Rosją w celu rozbicia jej sojuszu z Chinami. Wobec tego Polska, niezależnie przez kogo byłaby rządzona musi na nowo zdefiniować swoją strategię bezpieczeństwa i stosunków międzynarodowych. Aktualnie rządząca centrolewica będzie teraz opierać się przede wszystkim na UE. Jednak co ciekawe, premier Donald Tusk wykonał kilka interesujących zabiegów i co zdarza się niezwykle rzadko, są to ruchy, które należy ocenić pozytywnie z perspektywy polskiego interesu narodowego. Co mogło uchodzić za niemałą sensację, ten do szpiku kości demoliberalny polityk wspomniał w sejmowym przemówieniu o poszukiwaniach możliwości na pozyskanie przez Polskę broni jądrowej.

Przedstawił także plan szkoleń wojskowych dla wszystkich dorosłych mężczyzn. Podczas swojej wizyty w Ankarze wypowiedział się także na temat perspektyw współpracy z Turcją w dziedzinie obronności. Czas pokaże, czy wyjdzie z tych planów i deklaracji coś konkretnego, czy to tylko działania pod publiczkę. Jednak elity polityczne III RP nadal udają, że nic się nie zmieniło , a USA pozostają stałym sojusznikiem strategicznym będącym jeśli nie gwarantem, to jednym z gwarantów naszego bezpieczeństwa. W niezwykle trudnej sytuacji znalazł się obecnie PIS. Partia Kaczyńskiego jest antyrosyjska i jeszcze bardziej proamerykańska, niż ugrupowania tworzące KO. Jeśli linia Trumpa nadal będzie rozwijać się w ten sposób, to pisowcom pozostanie albo jakaś forma akomodacji wobec Rosji, co byłoby dla tej partii samobójstwem, albo przejście na pozycje jeśli nie antyamerykańskie, to przynajmniej amerykanorealistyczne.

Co w tej sytuacji powinna robić Polska? Przede wszystkim to od czasu upadku komunizmu powinna mieć samodzielną politykę obronną i zagraniczną, zorientowaną na swój własny interes, a nie na bycie wiernym klientem potężnego patrona. Powinniśmy już dawno dysponować bronią jądrową, rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym, systematycznie szkolonymi kadrami rezerwistów , a na obecną chwilę szczególny nacisk kłaść na rozwój wojsk rakietowych i dronowych. W zamian za tak ogromną pomoc, jaką udzielamy Ukrainie, powinniśmy zażądać technologii i licencji do produkcji tamtejszych dronów i pocisków manewrujących, które sprawdziły się w wojnie na Ukrainie. Już jakiś czas temu pisałem, że kupowanie prawie całego sprzętu wojskowego od Amerykanów jest niezwykle ryzykowne, ponieważ w sytuacji, gdy USA wypracuje jakiś konsens z Rosją, może po prostu odmówić nam dostaw amunicji, części zamiennych, a nawet nie udostępnić kodów potrzebnych do aktywacji niektórych funkcji bojowych. Należy zdecydowanie ograniczyć zakup broni od Amerykanów, być może nawet anulować niektóre przetargi i umowy. Jak najwięcej sprzętu wojskowego musi być produkowane w Polsce, a to czego nie damy rady wyprodukować, kupowane w takich krajach jak Szwecja, Finlandia, Korea Południowa, a w obecnej sytuacji także Francja. Z Francją powinniśmy rozpocząć kooperację w dziedzinie jądrowej. Zarówno w temacie budowy elektrowni jądrowej, jak również pozyskania bomby atomowej. Opcją pozyskania niezależnie USA broni nuklearnej może być też przyłączenie się do reaktywowanego niedawno programu szwedzkiego. Polska musi wreszcie przestać być satelitą USA, Rosji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, czy innych potęg, które przez wieki pogrywały nami, a stać się liderem i konsolidatorem regionu Międzymorza. To właśnie tutaj, pomimo często trudnej i skomplikowanej wspólnej historii, istnieją kraje, które są nam bliskie nie tylko kulturowo i etnicznie, ale także łączy je z Nami zagrożenie ze strony Rosji. Gdyby obecnej polskie elity rzeczywiście kierowały się polską racją stanu, to szłyby tą drogą, a nie zachowywały się wobec USA, jak porzucone dziecko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *