Kwiecień jest dla polskiego nacjonalisty miesiącem szczególnym. To właśnie 14 kwietnia 1934 roku powołany został Obóz Narodowo-Radykalny. W pełni się wówczas objawił młody, narodowo-radykalny, antyliberalny, rewolucyjny nurt polskiej idei narodowej. Można powiedzieć, że był to finalny moment zapoczątkowanego jeszcze w Obozie Wielkiej Polski procesu odejścia od schematów liberalnych, legalistycznych, wolnorynkowych, parlamentarnych, które dominowały w środowiskach endeckich.
Pomimo coraz to nowych problemów, podziałów, represji ze strony sanacyjnych władz, a następnie ogromnej hekatomby poniesionej w latach II Wojny Światowej i komunistycznego zniewolenia, idea narodowo-radykalna przetrwała. Przy okazji kolejnej rocznicy 14 kwietnia warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób Pokolenie 34`może nas w dzisiejszych czasach inspirować. Niewątpliwie cechą, która charakteryzowała przedwojennych ONR-owców, był idealizm. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że w latach dwudziestolecia międzywojennego całe polskie społeczeństwo było bardziej idealistyczne, niż ma to miejsce w czasach współczesnych. Jednak fanatyzm ideowy narodowych radykałów był szczególny. Dotyczyło to zarówno bujnie rozwijającej się publicystyki i myśli politycznej, jak i również ogromnej zdolności do poświęceń i wiary w głęboki sens Sprawy.
Ci ludzie nie uznawali kompromisu w dziedzinie idei. Nie do pomyślenia było, aby próbowali inkorporować do swojej myśli politycznej naleciałości wywodzące się z obcych prądów np. liberalnych środowisk ideowych. Warto o tym pamiętać. Szczególnie w czasach, gdy niektórzy przedstawiciele środowisk neoendeckich wyginają się w rozmaitych szpagatach, zabiegając o koalicję ze środowiskiem libertariańskim, a ostatnio nawet w pewnych wypadkach z PiS-em. Dla osób nazywających się narodowymi radykałami taka postawa godna jest co najwyżej politowania. Nasi ideologiczni przodkowie byli ludźmi prowadzącymi głęboką formację. Dotyczyło to nie tylko rozwoju intelektualnego i poszerzania wiedzy polityczno-ideowej, ale samodoskonalenia na rozmaitych płaszczyznach: intelektualnej, duchowej, fizycznej, zawodowej, społecznej. Przykładem może być tutaj, chociażby Marian Reutt, wybitny działacz RNR-Falangi, który był nie tylko publicystą, znawcą ekonomii i tłumaczem dzieł Nikołaja Bierdiajewa, ale także odnoszącym sukcesy bokserem (4-krotny mistrz Warszawy w wadze półciężkiej).
Skoro poruszamy już kwestię dotyczącą sprawności fizycznej i walki, należy wspomnieć, że pomimo stosunkowo niedużej liczby działaczy, przedwojenni ONR-owcy wielokrotnie potrafili zwycięsko stawić czoła bojówkarzom komunistycznym i socjalistycznym. W trakcie niemieckiej i komunistycznej okupacji bardzo wielu działaczy przedwojennego Obozu walczyło z bronią w ręku w szeregach NSZ i Konfederacji Narodu. Warto o tym pamiętać. Może to być jednym z powodów motywujących nacjonalistów, aby dbali również o swój rozwój fizyczny, interesowali się militariami, sportami walki i ogólnie swoją formą fizyczną. Oczywiście nie znaczy to, że na znaczeniu ma dla nas stracić formacja na polu intelektualnym i duchowym, czy też aktywność społeczna i praca nad tym, aby odnosić sukcesy zawodowe. Patrząc się na to w perspektywie długofalowej, to właśnie praca nad sobą może okazać się bardziej istotna, niż ilość akcji, w których weźmie się udział. Przedwojennych nacjonalistów, tak samo, jak zresztą przeciętnych przedwojennych Europejczyków cechowała znacznie większa hardość, niż ludzi z naszego pokolenia. Jest to niejako temat rzeka. Truizmem będzie stwierdzenie, że ciężkie warunki życia kształtują twardych ludzi. Pokolenie wychowane w krótkim czasie, gdy między wojnami Polska była niepodległa, miało niewątpliwie znacznie cięższą sytuację, niż my. Nie chodzi jednak o to, aby odrzucać bezpieczeństwo i względnie komfortowe warunki, które oferuje nam współczesność. Problem w tym, aby młodzi Polacy, a szczególnie nacjonaliści hartowali swoje charaktery w codziennych trudach, a nie stawali się kolejnymi przedstawicielami pokolenia płatków śniegu.
Każdy człowiek boryka się z jakimiś problemami, a czasami też z niezależnymi od siebie słabościami i ułomnościami, ale to właśnie podejmowanie z nimi walki i samodzielne rozwiązywanie problemów pozwala nabierać mądrości życiowej, stawać się silniejszym psychicznie i odnosić z tego satysfakcję. Przedwojenni narodowi radykałowie byli ludźmi, którzy interesowali się aktualnymi problemami społeczno-ekonomicznymi i próbowali tworzyć koncepcje rozwiązań. Warto, abyśmy również my bardziej zainteresowali się problemami przeciętnego Polaka i nie skupiali się głównie na historii, ale na tym, jakie recepty możemy na takie problemy zaproponować. Jest to szczególnie ważne, ponieważ to właśnie w ten sposób mamy szansę zainteresować szersze grono ludzi ideą narodowo-radykalną. Na pewno aktywność społeczna i zainteresowanie bieżącą problematyką jest lepszą drogą, niż próba łaszenia się do demoliberalnego establishmentu, albo z kolei wewnętrzna emigracja i izolacja od współczesnego świata. Jest to połączenie idealizmu i jednocześnie realizmu politycznego.
Przedwojenny ONR cechowało niezwykle istotne dla nas połączenie. Pod względem wartości normatywnych w narodowo-radykalnej myśli politycznej widać wątki tradycjonalistyczne i duży wpływ światopoglądu katolickiego. Natomiast pod względem formy, oraz kontestacji zastanej rzeczywistości społecznej, politycznej i gospodarczej NR jest silnie rewolucyjny. Taki był Obóz w latach 30. i tacy musimy być dzisiaj. Wyrazem rewolucjonizmu i jednocześnie tradycjonalizmu jest np. nasza krytyka kapitalizmu. Z perspektywy tradycjonalistycznej widzimy w tym systemie immanację materializmu, która niszczy pozostałości tradycyjnych struktur społecznych i ogranicza rolę państw narodowych na rzecz zglobalizowanego i zhomogenizowanego świata. Natomiast z perspektywy rewolucyjnej widzimy w nim niesprawiedliwość, wyzysk i narzędzie eksploatacji krajów „peryferyjnych” przez te najbogatsze i najsilniejsze. Nasz rewolucjonizm różni się od lewicowego również tym, że nie działamy w sposób destrukcyjny. Krytykujemy wady systemu, postulując przełom narodowy i odrodzenie, a nie anarchię i nihilizm. Naszym celem nie jest jakaś pożoga, która ma doprowadzić do chaosu, ale rewolucyjna przebudowa, która pozwoli zlikwidować patologiczne rozwiązania systemowe i jednocześnie odbudować ład na tradycyjnych wartościach.
Podsumowując, rocznica powołania Obozu Narodowo-Radykalnego powinna być dla polskiego nacjonalisty nie tylko okazją do wspominania historii, ale przede wszystkim do przemyśleń nad obecną sytuacją Polski i kondycją naszego środowiska. Myślenie o naszych wybitnych ideowych antenatach powinno dawać impuls do odnalezienia motywacji i inspiracji. Zmieniają się czasy, zmieniają się realia, ale niezmiennie płomień idei narodowo-radykalnej musi płonąć, aby ogrzewać aktywistów w codziennych trudach działalności i niczym latarnia morska stawać się drogowskazem dla tych, którzy jeszcze dryfują.