Marcin Murzyn - O kulturze wykluczenia

Można przypuszczać, że w każdej epoce żyli ludzie narzekający na charakter ich czasów. Nie jest więc niczym oryginalnym stwierdzić, że „żyjemy w trudnych czasach”. Jednak tego typu konstatacja, o ile znajduje uzasadnienie w realiach, stanowi zwykle sygnał, że coś w wymiarze społecznym nie funkcjonuje zadowalająco, a niektóre jednostki nie czują się w społeczeństwie dobrze. Jasne, że jako byty przygodne, czyli niedoskonałe, nie jesteśmy w stanie ukształtować idealnych stosunków społecznych. Lecz wysuwanie uwag krytycznych pod adresem współczesności może być bodźcem do konstruktywnych zmian.

Jedną z bolączek naszych czasów jest kultura wykluczenia. W mainstreamie nie mówi się o tym pojęciu zbyt często, a fakt ten nie powinien zaskakiwać, ponieważ media dominującego nurtu same bazują na wykluczaniu niewygodnych dla siebie osób, grup i tematów. Jakkolwiek samo dostrzeżenie, że ważnym problemem dzisiejszego społeczeństwa jest wyrzucanie poza nawias oficjalnego życia zbiorowego określonych ludzi lub grup społecznych nie jest odkryciem zupełnie nowym. W socjologii, politologii, kulturoznawstwie i filozofii podjęto już zagadnienie kultury wykluczenia, nazywając ją także kulturą unieważniania (cancel culture).

Próby zdefiniowania tego zjawiska podjęli się tacy badacze, jak między innymi: Pippa Norris, Meredith Clark, Clementine Morrigan, Gwen Bouvier, Jacek Zydorowicz czy Marek Krajewski. Kultura wykluczenia, zgodnie z propozycją jej bliższego określenia, jest pozaprawnym piętnowaniem, bojkotowaniem, ośmieszaniem i karaniem osób, instytucji i grup społecznych, które z jakichś względów nie licują z normami społecznymi tych, którzy dokonują wykluczania. Co ważne, wieloaspektowe karanie tego, kogo poddaje się wykluczeniu, przynosi negatywne konsekwencje zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym takiej osoby. Kara będąca przejawem kultury wykluczenia nie dotyczy tylko pojedynczego zdarzenia czy wybranej sfery, ale oddziałuje na całe życie karanej jednostki, zmieniając je niekorzystnie w sposób nieodwracalny. Innymi słowy, ktoś, kogo wyklucza się za prezentowanie i realizowanie innych norm i wartości, zostaje pozbawiony szans na normalny rozwój w obszarach takich, jak kariera zawodowa, nauka, aktywność polityczna czy życie rodzinno-towarzyskie. Ofiara kultury wykluczenia jest „uśmiercana społecznie”. Eliminuje się ją z życia publicznego, usiłując przy okazji zacierać pamięć o jej dziełach i pracach. Traci realną możliwość zdobycia satysfakcjonującej pracy, a tym samym pośrednio poddaje się ją przemocy ekonomicznej. Oczywiście, obniża się także jej dobrostan zdrowotny, w tym w zakresie zdrowia psychicznego, gdyż wykluczenie staje się źródłem trwałych niepokojów, lęków, stresów i nerwic.

W tym miejscu niniejszego tekstu powinno się wskazać, jakie główne kategorie myśli, poglądów, przekonań, postaw czy zachowań stają się przedmiotami kultury wykluczenia. Trzeba jednak stwierdzić, że byłoby to zadaniem karkołomnym, ponieważ cancel culture jest zjawiskiem z gruntu irracjonalnym, w tym mianowicie sensie, iż bazuje na pozarozumowych środkach poznawczych, odwołując się do emocji, instynktów i przesądów, a niekiedy też stereotypów. Ponadto przekonania, postawy i zachowania, które są piętnowane w ramach kultury wykluczenia, zmieniają się w zależności od tego, co w danym czasie jest „mądrością etapu”. Dlatego łatwiej jest wskazać przykładowy model osoby, która z uwagi na styl życia i głoszone idee, jest szczególnie narażona na stanie się ofiarą wykluczenia.

Otóż taką osobą może być ktoś w stylu Sokratesa, który burzył spokój „fajnogreków” z Aten w V wieku p. n. e. Przywołany mędrzec zadawał kłopotliwe pytania, pobudzał do pogłębionej refleksji, zwracał uwagę na brak spójności w rozumowaniu, domagał się precyzji i ścisłości w głoszonych wypowiedziach oraz zabiegał o podniesienie poziomu merytorycznego debaty publicznej. Dlatego skazano go na śmierć pod de facto sfingowanymi zarzutami deprawowania młodzieży i szerzenia bezbożności.

Podobnie jak w starożytnych Atenach Sokrates, tak współcześnie zagrożeniem intelektualnym dla „mądrości etapu” i politycznej poprawności są wszyscy ci, którzy zwracają uwagę na autentyczne przejawy niesprawiedliwości, szargania ludzkiej godności, krzywdzenia słabszych czy alarmują o widmie niebezpieczeństw mogących podkopać fundamenty całej cywilizacji. Takie jednostki są niewygodne, ponieważ obecny system, będący mieszanką neoliberalizmu, etatyzmu, konsumpcjonizmu, terryzmu, postmodernizmu i nihilizmu, potrzebuje „ludzi jednowymiarowych” (określenie Herberta Marcusego), czyli bezbarwnych światopoglądowo, upatrujących sensu życia w konsumowaniu produktów użytkowych i usług oraz będących potulnymi pracownikami i ugrzecznionymi sługami aparatu państwowego. W przestrzeni publicznej i w ramach kontaktów zawodowo-towarzyskich mile widziane są więc płytkie rozmowy o błahostkach, konwencjonalne uśmiechy czy „poklepywanie się po plecach”. Ale już zwrócenie uwagi na realne problemy i zagrożenia aksjologiczne, społeczne czy ekonomiczne może dać asumpt do zostania wyautowanym z kręgu znajomych, z korporacji, z uczelni czy z mediów.

Niektórym jednostkom udaje się uchronić przed ostracyzmem kultury wykluczenia, ale tylko za sprawą przychylnego dla nich splotu okoliczności i wyjątkowo wysokiej pozycji w środowisku, w którym funkcjonują. Przykładowo, tacy współcześni filozofowie wypowiadający się na tematy społeczno-ekonomiczne, jak Noam Chomsky i Slavoj Žižek, regularnie wygłaszają sądy idące nie po linii liberalno-lewicowo-kapitalistycznego mainstreamu. W swoich publicznie wygłaszanych stwierdzeniach uchylają rąbka tajemnicy o dehumanizującym systemie współczesnego świata. Lecz mogą to czynić, gdyż wcześniej zyskali wielką popularność i liczne grono fanów. Mniej wpływowi uczeni, publicyści czy zwykli ludzie pragnący podzielić się szczerze pogłębionymi refleksjami na doniosłe tematy mogą być szybko „wgnieceni w ziemię” przez media, pracodawców czy zarządzających nauką, gdyby tylko wychylili się z kłopotliwymi dla głównego nurtu opiniami.

Dlatego kultura wykluczenia nosi znamiona swoistego „rasizmu intelektualnego”. Piętnuje i antagonizuje, niszczy życie osobiste i karierę zawodową, stanowiąc przemoc „w białych rękawiczkach”. Za sprawą działań noszących znamiona cancel culture można przecież wpędzić kogoś w kłopoty finansowe, zdrowotne i psychospołeczne, czyniąc wszystko nad wyraz dyskretnie i zgodnie z literą prawa. Kultura unieważniania jest zatem realnym przejawem nietolerancji, jako że pociąga za sobą brak szacunku i wyrozumiałości dla cudzych poglądów, upodobań i dla cudzego postępowania.

Szczególnie niekorzystne jest to, że z kulturą wykluczenia walczy się trudno. Konsekwentne przeciwstawianie się cancel culture może bowiem oznaczać dla jednostki trwałe bezrobocie, utratę szansy na rozwój naukowy, a w skrajnej sytuacji swoistą „śmierć społeczną”. Dlatego choć wiele osób miało doświadczenia bycia wykluczonym z uwagi na poglądy i wyznawane wartości, to jednak zrezygnowało z otwartej, tj. publicznej walki o wolność słowa i sumienia, dla tzw. „świętego spokoju”, najczęściej z obawy przed utratą pracy czy relegowaniem ze studiów.

Problem jest jednak poważny, bo triumf kultury wykluczenia oznaczałby jednocześnie destrukcję jednego z kluczowych aspektów cywilizacji Zachodu. Ta zaś oparta jest, między innymi, na greckiej (racjonalnej) filozofii i chrześcijaństwie. Solą filozofii, z której wykształciła się nauka, jest otwarta dyskusja, której przedmiotem można i powinno się uczynić wszystko, co ważne, jakkolwiek pod warunkiem respektowania rudymentarnych zasad logiki i szacunku dla adwersarza. Oficjalne i nieoficjalne zakazywanie podejmowania wybranych tematów, czyli de facto uskutecznianie cenzury, jest zagrożeniem dla postępu myśli ludzkiej. Z kolei wykluczanie z debaty, a nawet zwykłej międzyludzkiej rozmowy niektórych ludzi jest czymś niezgodnym z duchem chrześcijańskiej miłości bliźniego. Jezus zwykł rozmawiać z każdym, nikogo nie wykluczał. Cancelowanie jest bowiem dobitnym podważaniem godności drugiej osoby, jako że stanowi zademonstrowanie wobec niej, że jest kimś rzekomo ontycznie gorszym, niewartym uwagi i wysłuchania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *