Robert Adamus - Modernizacja polskiej armii-od zachwytu po bezzasadną krytykę

Od dłuższego czasu szeroko rozumianą przestrzeń medialną, zalewają coraz to nowe tytuły dotyczące nowoczesnego sprzętu zasilającego polskie jednostki wojskowe. Jak to zwykle bywa w obecnych realiach, pod artykułami w komentarzach toczą się burzliwe dyskusje”ekspertów”, którzy chwalą zalety, bądź krytykują prawdziwe lub wyimaginowane wady zakupionego uzbrojenia. Jaka jest więc prawda? Czy zakupiony sprzęt jest idealną inwestycją w bezpieczeństwo nas wszystkich, czy też wyrzucaniem w błoto pieniędzy wielu milionów polskich podatników? Bardzo trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, choć możemy założyć roboczo, że prawda nawet jeżeli skomplikowana i wieloaspektowa, leży gdzieś dokładnie pośrodku. Między zachwytem a bezzasadną krytyką znajduje się przestrzeń, w której możemy umieścić konstruktywną ocenę dokonywanych zakupów. Jako że temat jest niezwykle rozległy i dotyczy wielu różnorodnych rodzajów sił zbrojnych, w niniejszym opisie chciałbym skupić się na broni pancernej. Jak prezentował się stan sprzętu (ilościowy i jakościowy) polskich „pancerniaków” powiedzmy pięć lat temu, a jak wygląda obecnie?

            W wyniku uwarunkowań historycznych i geopolitycznych powstałych po zakończeniu II WŚ Polska znalazła się w orbicie wpływów rosyjskich. Miało to bezpośrednie przełożenie zarówno na organizację, jak i na wyposażenie polskiej armii. Zawężając mocno temat do interesującej nas kwestii, oraz idąc na bardzo duże uproszczenia, polskie jednostki pancerne weszły w XXI wiek z dwoma podstawowymi typami czołgów. Radziecką konstrukcją pamiętającą lata 70. minionego stulecia noszącą oznaczenie T-72, oraz głęboką modernizacją tejże konstrukcji określaną jako PT-91 Twardy. Modernizacją bardzo udaną, jak na realia i możliwości polskiego przemysłu zbrojeniowego lat 90., czołgi te były produkowane nawet na eksport do odległej Malezji, a dziś nie rzadko walczą  na pierwszej linii frontu w Ukrainie. Z racji na ograniczenie tematyczne artykułu jestem zmuszony pominąć opis bardzo istotnego sprzętu, jaki zasilił polskie jednostki pancerne już w XXI wieku, chodzi oczywiście o niemieckie Leopardy wersji A4 (modernizowanej od lat do wersji PL) oraz wersji A5 zakupionej w 2013 roku z nadwyżek Bundeswehry. Czołgi te do dziś stanowią bardzo ważny element polskich możliwości, jednak nie są tymi, o których obecnie najgłośniej w rozmowach zarówno laików, jak i osób interesujących się powyższą tematyką. Koreańskie czołgi K2 Black Panther, oraz amerykańskie Abramsy to dwie najnowocześniejsze konstrukcje, które w wyniku decyzji polskich władz od wielu miesięcy napływają do naszych portów, skąd trafiają do wyznaczonych jednostek, zastępując sprzęt opisany powyżej. Uważam, że wszelkie dywagacje dotyczące wartości umów, ilości zamówionego sprzętu oraz stopnia jego polonizacji (udziału polskiego przemysłu w produkcji kolejnych egzemplarzy) jedynie zaciemniłyby przekaz niniejszego opisu. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy zakupiony sprzęt naprawdę podnosi polskie zdolności bojowe, czy jest lepszy i dysponuje większymi możliwościami niż pojazdy użytkowane u nas przez minione lata? Odpowiedź na tak postawione pytanie może być tylko jedna, oczywiście, że tak! Zakup tak skomplikowanego towaru, jakim jest czołg, wiąże się z dziesiątkami pobocznych pytań i analiz. Co wejdzie w skład kontraktu, jak zabezpieczyć logistykę, łańcuch dostaw, serwis, pojazdy towarzyszące, amunicję? Pytań tych jest co niemiara, dlatego każdy kontrakt zbrojeniowy opiewający na miliardy złotych będzie zawsze miał duże grono zwolenników, jak i tych, którzy potrafią jedynie krytykować.  Z ogromu tych tematów spróbujmy wyłuskać to, co najważniejsze, lub mówiąc inaczej coś, od czego powinniśmy zacząć takie analizy. Czołg podobnie jak dobry bokser musi umieć zarówno zadać celne i silne uderzenie, jak i uniknąć bądź przyjąć uderzenie przeciwnika. Na umiejętność zadawania uderzenia trzymając się tej terminologii w odniesieniu do czołgu, wpływa wiele czynników. SKO, czyli tzw. system kierowania ogniem, rodzaj i kaliber armaty czy amunicja, która jest kompatybilna z danym modelem pojazdu pancernego. Na umiejętność obrony wpływają różnorodne systemy oraz grubość i rodzaj opancerzenia, które jest ostatnim ogniwem chroniącym załogę wozu bojowego. Dyskusja dotycząca tego czy obecnie kupowane czołgi są lepsze niż te, które posiadaliśmy, jest bezsensowna. To tak jakby porównywać model samochodu zaprojektowany i produkowany w 1970 roku do tego, jaki znajdziemy aktualnie w ofercie dowolnego salonu. Nowoczesność i przydatność Abramsów czy koreańskich czarnych panter jest bezdyskusyjna i każdy żołnierz woli służyć na takim sprzęcie, niż korzystać z pojazdów konstrukcyjnie pamiętających miniony wiek. Bardzo ważnym czynnikiem jest dodatkowo tempo dostaw, które zwłaszcza ze strony koreańskiej jest naprawdę imponujące. Na polskiej ziemi według aktualnych danych znajdują się już 84 czołgi K2, dla porównania kraje, które zamówiły niedawno najnowsze niemieckie Leopardy w wersji A8 mają terminy odbiorów wyznaczone na lata 2035 wzwyż (to nie pomyłka tak wyglądają obecnie możliwości europejskiego rynku zbrojeniowego).

            Podsumowując więc tę krótką próbę udzielenia odpowiedzi dotyczącej zasadności decyzji, które zapadły w kwestii zakupów sprzętu pancernego na potrzeby polskiej armii. Najważniejszą rzeczą jest zachowanie pewnego balansu pomiędzy stwierdzeniami w stylu „Polska staje się pancerną potęgą Europy” a drugą opcją stwierdzającą, że kupowane pojazdy są przereklamowane bądź nieprzydatne w obecnych realiach. Zapewne wiele punktów zawartych kontraktów można było lepiej dopracować, zapewne sprzęt sprowadzany z tak odległych miejsc będzie stwarzał problemy logistyczne i nie tylko, możemy mnożyć te wątpliwości bardzo długo, ale nie zmieni to obrazu rzeczywistości. Obecnie na polskim poligonie, żołnierz wojsk pancernych zaczyna korzystać ze sprzętu, który o lata świetlne odstawia konstrukcje, które przez lata decydowały o sile, a raczej o słabości polskiej armii. W kolejnych artykułach spróbuję skupić się na pozostałych rodzajach sił zbrojnych od zakupów i kontraktów dotyczących lotnictwa po zamówienia lokowane bezpośrednio w polskim przemyśle zbrojeniowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *