W poprzednim artykule analizując decyzje dotyczące wyboru i zakupu broni pancernej dla polskiego wojska starałem się pokazać, że jednoznaczne oceny biorąc pod uwagę wieloaspektowość zagadnienia są niezwykle trudne, jeżeli w ogóle możliwe. Opisywałem zarówno pozytywne strony podjętych działań, jak i sektory w których nadmierny optymizm jest bezzasadny i wprowadza mylne odczucia dotyczące możliwości polskiej armii. Niestety dzisiejszy temat niesie ze sobą nieporównywalnie więcej negatywnych ocen i przemyśleń, co biorąc pod uwagę fakt, że dotyczy on naszego rodzimego przemysłu i polskich realiów dotyczących sektora zbrojeniowego jest jeszcze bardziej przykre i trudne do logicznego wyjaśnienia.
Tytułem wstępu, idąc na duże uproszczenia skrót BWP oznacza „bojowy wóz piechoty”, który jest podstawowym środkiem transportu oraz wsparcia pola walki towarzyszącym każdej jednostce zmechanizowanej, w każdej współczesnej armii świata. BWP jest dla takich oddziałów tym czym samolot dla sił powietrznych, czyli czymś bez czego istnienie tego rodzaju wojsk jest po prostu fikcją. Czy Polska posiada jednostki zmechanizowane? Oczywiście, że tak. Jakimi więc pojazdami dysponują te jednostki? Tutaj zaczyna się coś, co gdyby nie dotyczyło poważnych spraw związanych z obronnością państwa oraz zdrowia i bezpieczeństwa polskich żołnierzy byłoby wręcz komiczne… Polskie jednostki zmechanizowane dysponują bowiem pojazdem określanym jako BWP 1, którego historia sięga lat 60-tych minionego wieku, a ostatnie egzemplarze zjechały z taśm produkcyjnych w roku 1982.Dla lepszego zobrazowania powyższej sytuacji popularny w Polsce „maluch” produkowany był do roku 2000. Jak bardzo przestarzałą konstrukcją w dzisiejszych realiach drogowych jest Fiat 126p nikomu tłumaczyć nie trzeba i pomimo, że to bardzo odległe porównanie (sprzęt militarny to jednak inna historia niż pojazdy cywilne) daje to obraz tragicznej sytuacji jaka wiąże się z eksploatacją tak zabytkowej konstrukcji. Mówiąc krótko BWP1 jest pojazdem o wartości muzealnej i trudno znaleźć przykład bardziej przestarzałego sprzętu w strukturach całej polskiej armii. Zarówno jego opancerzenie, które nie zapewnia choćby minimum ochrony balistycznej, jak i jego uzbrojenie całkowicie odstają od wymagań współczesnego pola walki.
Tutaj na scenę wkracza bohater dzisiejszego artykułu, następca radzieckiego BWP1, w całości opracowany i skonstruowany w Polsce BWP Borsuk. Pojazd tej klasy to niezwykle złożona konstrukcja i w pracę nad stworzeniem Borsuka zaangażowane było i jest wiele firm polskiego sektora zbrojeniowego. Liderem konsorcjum została Huta Stalowa Wola, a umowę na zaprojektowanie i rozwój nowego BWP podpisano w 2014 roku. Nie zagłębiając się w szczegóły dotyczące kolejnych faz projektu, pierwszy model wozu zaprezentowano w roku 2017. Ulepszony tzw demonstrator Borsuka ujrzał światło dzienne rok później, a w 2019 po naniesieniu wielu poprawek oraz usprawnień technicznych konstruktorzy i producenci zademonstrowali prototyp polskiego wozu bojowego. Wszystko do tego momentu wydaje się w pełni sensowne, a kilka lat które upłynęły od podpisania umowy wydaje się dobrze spożytkowane. Nie można wymagać bowiem, że rodzime firmy i inżynierowie jakiegokolwiek kraju stworzą tak skomplikowaną konstrukcję od podstaw w rok lub dwa. Z perspektywy czasu zawsze można zrobić coś lepiej, szybciej lub bardziej logicznie, jednak do 2020 roku, kiedy to Borsuk rozpoczął najpierw badania wstępne, następnie we wrześniu tegoż roku pierwsze próby poligonowe ( w tym już testy ogniowe) nie można mieć większych zastrzeżeń. Polski przemysł wojskowy nie miał wcześniej tak dużego wyzwania jak stworzenie pełnoprawnego, bojowego pojazdu opancerzonego, który będzie stanowił o sile polskich jednostek na następne dekady i było to niewątpliwie ogromne przedsięwzięcie. 15 sierpnia 2023 w dniu Święta Wojska Polskiego, podczas parady wojskowej ulicami Warszawy przejechały cztery Borsuki. Abstrahując od krytyki dotyczącej tego, że ówcześni rządzący podejmując taką decyzję mieli na celu jedynie tanią propagandę ( tak jakby którakolwiek władza unikała demagogii i propagandy) rzeczą całkowicie niezrozumiałą jest fakt, że mając obecnie marzec roku 2025 nie doczekaliśmy się podpisania umowy na dostawy nowych BWP do polskiego wojska. Komunikaty MON są enigmatyczne, niespójne a ich konsekwencją jest ciągłe przesuwanie w czasie podpisania umów z konkretnymi ilościami i harmonogramem dostaw opisywanych pojazdów. Na dzień pisania niniejszego artykuły (tj 12 marca) do przestrzeni publicznej nie przedostała się żadna oficjalna wiadomość dotycząca rozpoczęcia zamówień i terminów dostaw pierwszych egzemplarzy do jednostek. Żeby była jasność, wojsko posiada określone procedury dotyczące testów, badań kwalifikacyjnych , poligonowych prób balistycznych i tysiąca innych kwestii, które muszą być sprawdzone i dopięte na ostatni guzik. Jest to rzecz całkowicie zrozumiała, podobnie jak fakt, że tego typu konstrukcje cierpią na tzw. „problemy wieku dziecięcego” i podczas prób na poligonie być może wystąpiły czynniki niemożliwe do przewidzenia wcześniej. Jednak nie zmienia to faktu, że MON w oficjalnych komunikatach ciągle odwleka termin ostatecznego podpisania zamówień. Jako całkowity laik w kwestiach negocjacji tak poważnych kontraktów zadaje sobie jedynie pytanie, dotyczące tego czy większość rozmów dotyczących ostatecznej ceny za pojedynczy egzemplarz, większość ustaleń na linii MON-producent nie mogła być już ustalana w okresie trwania prób poligonowych, lub jeżeli jakieś przepisy dotyczące tego typu działań wykluczają taką możliwość, czy naprawdę obecna zwłoka idąca w kolejne tygodnie i miesiące jest naprawdę niezbędna?
Nie potrafię jednoznacznie udzielić odpowiedzi na powyższe pytania. Nie zmienia to jednak sytuacji i realiów w których polskie jednostki zmechanizowane wyposażone są w muzealne pojazdy pamiętające czasy głębokiego PRL, a na biurkach decydentów leżą od miesięcy dokumenty, które mogłyby zacząć zmieniać i ulepszać ten stan rzeczy. Dochodzimy również do kolejnych wniosków dotyczących tego, że na następne lata jeżeli nie dekady, jesteśmy zwyczajnie skazani na zakupy sprzętu wojskowego u obcych producentów. Nie jesteśmy w stanie, opracowywać i produkować od podstaw tak zaawansowanych pojazdów jak czołgi czy samoloty, tzw polonizacja to zupełnie co innego i bardzo słusznie głośno o niej w przestrzeni publicznej. Nabywanie coraz to nowych zdolności, udział w produkcji coraz większej liczby podzespołów danej konstrukcji to ogromnie ważne kwestie i warte przypominania o nich przy każdej umowie podpisywanej z zagranicznymi producentami.
Wracając jeszcze do samego Borsuka, z opisów i specyfikacji wynika, że jest to pojazd niezwykle nowoczesny. Jest zdolny do pokonywania przeszkód terenowych i wodnych, jego opancerzenie chroni załogę przed ostrzałem broni strzeleckiej, improwizowanymi ładunkami wybuchowych jak i szeregiem innych zagrożeń wobec których BWP1 był całkowicie bezradny. Uzbrojenie Borsuka umieszczone jest w ZSSW 30 (zdalnie sterowany system wieżowy) i obejmuje armatę Bushmaster 30mm, podwójną wyrzutnię pocisków Spike, oraz uniwersalny karabin maszynowy. Jest to niewątpliwie pojazd skokowo zwiększający możliwości polskich jednostek, nieporównywalny do obecnie używanych konstrukcji, skonstruowany i wyprodukowany siłą zarówno polskiej myśli technicznej jak i mocami produkcyjnymi polskich zakładów. Ogromnie szkoda z czysto patriotycznego punktu widzenia, że projekt ten złapał „zadyszkę” na ostatniej prostej. Pozostaje nam wyczekiwać na nowe informacje i liczyć, że już wkrótce z taśm produkcyjnych zaczną zjeżdżać egzemplarze zasilające polskie jednostki wojskowe. Dodatkowo pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że ewentualne błędy popełnione w trakcie całości projektu, pozwolą wyciągnąć wnioski osobom odpowiedzialnym za tego typu kontrakty oraz ich realizację.