Robert Adamus - Do piachu – garść przemyśleń i subiektywnych wrażeń po spektaklu

fot. Teatr Polski w Bielsku-Białej

Demitologizacja – znaczenie i kontekst

“Demitologizacja”, jak wyjaśnia Słownik języka polskiego PWN, to obalenie mitu związanego z jakąś postacią, rzeczą lub zjawiskiem (pomijając drugie znaczenie związane z badaniami i interpretacją Nowego Testamentu). Niezwykle często na przestrzeni różnych epok i okresów w historii cywilizacji ludzie odczuwali silną potrzebę reinterpretacji pewnych zjawisk i zdarzeń z mniej lub bardziej odległej przeszłości. Jak świat długi i szeroki, ulice miast zmieniają swoje nazwy, pomniki znanych postaci są obalane, a w ich miejsce pojawiają się nowi bohaterowie (niekoniecznie zawsze zasługujący na to miano).

“Historia będzie dla mnie łaskawa, ponieważ zamierzam ją napisać” – już autor tych słów, Winston Churchill, zdawał sobie sprawę z tego, że w ludzkim świecie prawda bardzo często dla każdego oznacza coś innego…

Spektakl „Do piachu” – adaptacja i odbiór

Na deskach bielskiego teatru od ponad roku (premiera 23.03.2024) można oglądać spektakl na podstawie sztuki Tadeusza Różewicza pt. „Do piachu”. Sztuka, która od dekad wzbudza ogromne emocje i dyskusje, a fakt, że wystawiano ją do tej pory zaledwie trzykrotnie (1979 reż. T. Łomnicki, 1990 reż. K. Kutz, 2003 reż. W. Mazurkiewicz, J. Opryński), najlepiej świadczy o tym, jak skomplikowanej i delikatnej tematyki dotyka.

Pomimo tego, że tytuł niniejszego artykułu sugeruje, że opis odbioru adaptacji będzie subiektywny, moją intencją jest jak najbardziej uczciwe i rzetelne opisanie emocji i odczuć, jakie towarzyszyły mi podczas oglądania tejże historii. Oglądania dodać to muszę w pierwszym rzędzie widowni, co biorąc pod uwagę treść sztuki, nie było bez znaczenia, ponieważ widok wycelowanej broni, którą aktorzy wielokrotnie kierowali w stronę publiczności, przyznaję, robił wrażenie i dodawał konkretnej dozy realnych odczuć, potęgowanych przez wybitnie sugestywną scenografię oraz budujące nastrój oświetlenie.

Scenografia i klimat to moim zdaniem dwa najmocniejsze punkty przedstawienia. Od pierwszych sekund bardzo łatwo wyobrazić sobie ciemny, spowity mgłą las, w którym poruszają się uzbrojeni partyzanci. Bardzo ciekawym motywem obecnym w tym spektaklu jest postać muzyka, który gra na lirze korbowej i w wielu momentach akcji dodaje bardzo dużo wartości artystycznej brzmieniem tak oryginalnego i mało znanego instrumentu.

Ogólnie trzeba uczciwie przyznać, że gra aktorska stoi na ogromnie wysokim poziomie. Zarówno elementy scenografii, jak i doskonale wczuwający się w swoje role artyści sprawiają, że półtorej godziny — tyle bowiem trwa przedstawienie — mija niezwykle szybko, pozostawiając nawet pewien niedosyt.

Czy biorąc pod uwagę powyższe zdania można stwierdzić, że obejrzana adaptacja nie ma słabych stron?

Refleksje nad przekazem i problem jednostronności

Tutaj właśnie powracam do pierwszego akapitu artykułu i do nieszczęsnej demitologizacji, która niekoniecznie musi zawsze oznaczać coś negatywnego. Prawda, a już na pewno prawda historyczna, powinna być bezdyskusyjnie wartością nadrzędną i bez względu na wyznawane poglądy, osobiste przekonania i przysłowiowe strony barykad, po których się znajdujemy, prawda powinna być priorytetem.

Niestety, wydźwięk sztuki jest niezwykle jednostronny i zawężony do bardzo ciemnych stron partyzanckiego życia. Patrząc na to zagadnienie w szerszym kontekście, jestem zdania, że zawsze w każdej dziedzinie ludzkiego życia bardzo niedobrze jest sprowadzać pewne zdarzenia bądź postawy do sytuacji zero-jedynkowych.

Nie ulega wątpliwości, że nie wszyscy członkowie szeroko rozumianej partyzantki — żołnierze dowolnych organizacji, od NSZ po AK czy jakichkolwiek innych ugrupowań i instytucji — nie wszyscy oni byli postaciami krystalicznie czystymi, rycerzami bez skazy, z twardym kręgosłupem moralnym i szlachetnością przebijającą w każdej sytuacji, w której się znaleźli.

Wśród realiów tego środowiska dochodziło do wielu zdarzeń, które nie miały wiele wspólnego z moralnością czy choćby wojskowym regulaminem. Bójki, kradzieże, rozboje czy gwałty — oczywiście, że takie sytuacje miały miejsce i próba naiwnego pomijania ich w opisie tamtych czasów i ludzi jest z góry skazana na niepowodzenie.

W czym więc problem? Skoro sztuka Różewicza pokazuje właśnie takie zjawiska, skoro na scenie widzimy brudnych, prymitywnych ludzi lasu, którzy dopuszczają się aktów przestępczych (jeden z partyzantów zostaje rozstrzelany za rozbój z gwałtem), to po co jakiekolwiek uwagi czy zastrzeżenia?

Tu dochodzę do próby ukazania sensu tych rozważań, ponieważ odbrązawianie pewnych historycznych zjawisk i postaci ma sens tylko wtedy, kiedy nie staje się stronnicze i monotematyczne. Pokazywanie przerażonego, trzęsącego się żołnierza leśnego oddziału ma sens i zakorzenienie w prawdzie historycznej tylko wtedy, jeżeli autor takiego przedstawienia potrafi przyznać również, że obok słabych jednostek istnieli również odważni ludzie, charyzmatyczni przywódcy, a także szeregowi żołnierze zdolni do bohaterskich czynów.

Środowisko partyzantów to bardzo zróżnicowany świat, motywacje wstępowania do takich oddziałów bywały niezwykle różnorodne, tak samo jak przeszłość tych żołnierzy. Różnorodne bywały również zachowania i reakcje tych ludzi w wielu sytuacjach i trudach takiego życia, które wybrali.

Ukazywanie tylko jednej strony, budowanie jedynie negatywnego wizerunku, jest w najlepszym razie jedynie brakiem świadomości historycznej, a w najgorszym — zwyczajnym hańbieniem pamięci osób nie rzadko o wiele bardziej wartościowych niż autorzy takich opinii.

W mojej osobistej, subiektywnej opinii tego właśnie brakuje w spektaklu. Mianowicie choćby momentu, wtrącenia jakiejś sceny pokazującej szlachetne motywacje i wartości, jakimi kierują się niektórzy z żołnierzy, którzy wybrali taki ciężki los: opór zamiast poddania, poświęcenie zamiast dostosowania się do nowego świata.

Tylko wtedy pokazywanie całego spektrum czarnych stron i realiów egzystencji w oddziale partyzanckim ma sens i jest usprawiedliwione. Skupianie się jedynie na słabościach, wyciąganie na światło dzienne — co tu dużo ukrywać — pewnego rodzaju patologii, obecnej w ludzkich zachowaniach, jest bardzo jednostronnym podejściem, obrazującym jedynie wycinek rzeczywistości, a w kontekście tematyki sztuki jest zwyczajnie nie fair wobec ludzi żyjących w tamtych realiach.

Podsumowanie

Reasumując, odbrązawianie i demitologizacja mają swoją wartość, pomagają poznawać życie takim, jakie jest w każdym swoim odcieniu. Warunkiem zasadniczym jest jednak, mówiąc kolokwialnie, brak przegięcia w drugą stronę, ponieważ to, że coś nie jest do końca białe, niekoniecznie musi oznaczać, że jest całkowicie czarne.

Spektakl „Do piachu” jest natomiast wartym polecenia przeżyciem, okraszonym wspaniałą grą aktorską i klimatem, dzięki któremu otwarty na doświadczenia widz poczuje się momentami, jakby przebywał w ciemnym, mglistym lesie. Poczuje być może nawet, że siada do posiłku przy ognisku (podczas sztuki jeden z aktorów przygotowuje prawdziwą wątróbkę, której zapach roznosi się po widowni).

Jest to niewątpliwie przeżycie kulturalne, poszerzające wizję dotyczącą nie tylko teatru, ale i świata. Jednak przestrzegam przed traktowaniem tej wersji historii jako jedynej, jako pewnego rodzaju posiadania prawdy na wyłączność, ponieważ oprócz ciemnej strony i wszelkich bolączek pokazywanych na scenie istniała druga część rzeczywistości tamtych dni, część pominięta w adaptacji, ale nie mniej prawdziwa i realna.

Gorąco zachęcam do pogłębiania swojej wiedzy, budowania własnych opinii i umiejętności konfrontowania pewnych wizji — nawet tych tworzonych przez osoby posiadające autorytet — z tym, jak faktycznie wygląda nasza przeszłość oraz teraźniejszość, w której żyjemy.

Każdy rodzaj sztuki, od malarstwa po muzykę, powinien mieć pełną dowolność co do tematyki, której dotyka. Brak ram i ograniczeń powinien również obejmować szerokie spektrum środków artystycznego przekazu. Jednak my, jako widzowie i odbiorcy, powinniśmy zawsze drążyć i poznawać zarówno motywacje, jak i sens przekazu dowolnego dzieła, sprawiać, by każdy moment obcowania z kulturą poszerzał nasze horyzonty, nigdy ich nie zacieśniając i nie narzucając nam ograniczonych wersji rzeczywistości, które tak jak i autor każdego dzieła są jedynie wycinkami budującymi prawdziwy i kompletny obraz naszego świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *