Adam Seweryn - Czym są elity?

W dyskusji dotyczącej kwestii politycznych, czy społecznych często pojawia się pojęcie elita/elity. Termin ten jest tyleż popularny, co niejednoznaczny, dlatego posługiwanie się nim może być nieprecyzyjne w kwestii wyrażania poglądów, czy opisywania zjawisk społecznych. Najbardziej uniwersalną interpretacją elity jest rozumienie jej, jako zbioru osób, które szczególnie wyróżniają się pewnymi cechami. Nie jest to jednak absolutnie jakaś jednorodna grupa społeczna, a wyznaczniki bycia częścią elity są rozmaite, o czym napiszę w dalszej części tekstu. W czasach przedrewolucyjnych w prawie każdej epoce i każdym kręgu kulturowym elity były w dużej mierze tożsame z arystokracją. Arystokracja wywodziła się z kasty wojowników/rycerstwa. Przedstawiciele tej elitarnej grupy stanowili zazwyczaj zdecydowaną większość spośród wąskiego grona mającego realny wpływ na politykę państwa.

W czasach, gdy nie była ona jeszcze zdegenerowana, stanowili oni nie tylko elitę urodzenia, ale także czynu. Charakteryzowała ich szeroko pojmowana sprawczość. Również niezależnie od epoki i kręgu kulturowego, elitarne stany społeczne, które możemy określić zbiorczą nazwą arystokracja, cechował bardzo podobny etos, styl życia i wychowania. Synowie znakomitych rodów byli od małego przygotowywani do przyszłego rządzenia, kariery w armii, czy administracji. Ważną rolę w procesie edukacji i wychowania odgrywało nie tylko przyswajanie wiedzy, ale także nabieranie tężyzny fizycznej, rozwój sprawności i hartowanie charakteru. Aby nie wpaść jednak w konserwatywną manierę bezkrytyczności wobec arystokracji i czasów ancien régime należy wspomnieć, że częstym i wręcz powtarzalnym zjawiskiem była degeneracja arystokracji/szlachty, jak zresztą w ogóle degeneracja elit. Zdarzało się często, że w sytuacji, gdy sprawująca władzę dynastia, czy arystokratyczne rody były na tyle słabe i zdegenerowane, że nie były w stanie utrzymać władzy, wówczas osoby znajdujące się niżej w hierarchii społecznej potrafiły przejąć władzę i zmienić układ sił, jednocześnie nie dokonując jakiejś rewolucji pod względem ustrojowym, czy cywilizacyjnym. Jest na to niezwykle wiele przykładów w historii (np Karol Młot), czy też mitach i legendach (np Piast). Na temat teorii krążenia elit pisali m.in Vilfredo Paretto, czy też Robert Michels.

W czasach po Rewolucji Francuskiej, gdy w kolejnych krajach zaczął upadać system feudalny, a rozwijał się kapitalizm, wówczas na znaczenia zaczęła tracić arystokracja, a zyskiwać burżuazja. Pod względem siły sprawczej i wpływu na politykę, miejsce dawnych monarchów, magnatów, szlachty zaczęli zajmować fabrykanci, bankierzy i najzamożniejsi spośród kupców. Warto zwrócić uwagę na to, że w przypadku Polski ta ewolucja społeczno-gospodarczo-cywilizacyjna spowodowała znaczne osłabienie etnicznie polskich rodów szlacheckich, za to umożliwiła wejście na pozycje elity zamożnemu mieszczaństwo pochodzenia żydowskiego i niemieckiego. Sytuacja naszego kraju była o tyle bardziej skomplikowana, że w XIX wieku, gdy następował zmierzch feudalizmu i przeobrażanie świata, byliśmy pod zaborami. Niestety wspomniane przeze mnie zamożne mieszczaństwo obcego pochodzenia często wykazywało większą więź z władzami państw zaborczych, niż z polskim społeczeństwem, czego przykładem może być np wykorzystywanie tragedii powstańców styczniowych do przejmowania ich majątków.

Możemy powiedzieć, że w czasach rewolucji przemysłowej i dominacji kapitalizmu w jego wczesnej formie, realnym wyznacznikiem przynależności do elity przestało być urodzenie, czy zasługi wojenne, czy też zdolność do wystawienia wojsk, a stał się nim cenzus majątkowy. Trzeba jednak sprawiedliwie przyznać, że wśród warstwy zwanej umownie burżuazją również zdarzały się osoby o postawie patriotycznej i przywiązaniu do tradycyjnych wartości. Nie można pominąć również faktu, że to w tamtej epoce zaczęły na masową skalę powstawać wynalazki, które odmieniły życie człowieka podnosząc poziom życia również osób z uboższych warstw społecznych.

Kolejną kwestią, która nie może ujść naszej uwagi jest to, że w tej właśnie epoce zaczęły się formować narody w nowoczesnym tego słowa znaczeniu. Jednak wysunięcie na plan pierwszy kapitalistycznej pogoni za zyskiem doprowadziło z jednej strony do wyzysku, z drugiej zaś do systematycznej erozji duchowości i wszystkiego co można uznać za tradycyjne. W toku industrializacji i urbanizacji wielu chłopów opuszczało swoje wspólnoty lokalne przenosząc się do miast i stając się robotnikami. Takie wykorzenienie i zmiana stylu życia w połączeniu ze wspomnianym wcześniej wyzyskiem mającym miejsce szczególnie w XIX i na początku XX wieku dało pożywkę powstającym wówczas ruchom socjalistycznym i komunistycznym.

We współczesnym świecie pojęcie elity stanowi kwestię bardzo niejednoznaczną kwestię, dla której trudno przyjąć jakiś wyróżnik. Elita urodzenia, czyli dawna arystokracja/szlachta całkowicie utraciła znaczenie, a osoby powołujące się na swój elitaryzm z tytułu posiadania herbowych przodków stanowią raczej ciekawostkę, niż środowiska realnie posiadające wpływ na politykę i gospodarkę. Na znaczeniu zyskuje cały czas elita posiadania. Społeczeństwa zachodnie za aksjomat przyjęły materialistyczny światopogląd w którym pogoń za zyskiem i gromadzenie dóbr stanowi często sens życia. Należy zwrócić uwagę na to, że obecne elity posiadania w odróżnieniu od tych sprzed 100, czy 200 lat lansują w większości hedonistyczny styl życia promujący nadmierny konsumpcjonizm, nie zaś pracowitość i oszczędność, jako drogę do budowy dobrobytu. Sytuacja osób najuboższych w Europie i Ameryce Północnej uległa zdecydowanej poprawie. Jednak odsunięciu widma klęski głodu i problemów wynikających z niedoboru towarzyszy jednocześnie swoista „klęska obfitości”.

Nadmierny konsumpcjonizm doprowadził nie tylko do duchowego upadku ludzi Zachodu, ale również do coraz częstszego występowania różnych chorób cywilizacyjnych, do których zaliczyć należy chociażby otyłość. Najmłodsze pokolenia wychowane w krajach europejskich, czy Ameryce Północnej wykazują również dużo słabszą odporność psychiczną, niż ich przodkowie, którzy żyli w czasach chronicznego niedoboru. Problemy młodych ludzi związane z przystosowaniem społecznym, depresjami, czy rozmaitymi chorobami psychicznymi to coraz częstsze sytuacje, widoczne również w polskim społeczeństwie.

W ponowoczesnym świecie istnieje brak prawdziwych elit. W dużej mierze prowadzi do to braku autorytetów, demoralizacji, nihilizmu, czy też wycofywania się ludzi z życia społecznego. Źle się dzieje, gdy osoby rozpoznawalne, dzięki wygłupom w mediach społecznościowych, czy występowych w niezbyt ambitnych filmach, czy innych projektach popkulturowych zarabiają krocie i są przez społeczeństwo uważani za bardziej elitarną grupę, niż niedoceniani naukowcy, nauczyciele, pracownicy służby zdrowia, czy też żołnierze. Nie mówiąc już o tym, że produkty prawdziwie elitarnej kultury od dawna ustępują w mediach i dyskursie miejsca wytworom postmodernistycznej kultury degeneracji.

Niestety zdarza się często, że obecny system edukacji z samego założenia nie jest nastawiony na kształtowanie prawdziwych elit, lecz na wychowanie kolejnych pokoleń przeciętnych, miernych zjadaczy chleba. Ludzi nie zdolnych do wielkich czynów, ani pracy twórczej, lecz do bezrefleksyjnego podążania za wzorcami popkultury i bycia trybikiem w kapitalistycznym systemie. Rzeczą niezwykle paradoksalną i obłudną jest fakt, że pomimo tego jak usilnie liberalizm związany jest z egalitaryzmem, to na polu gospodarczym prowadzi on do kumulowania zasobów w rękach wąskich grup. Wmawia się ludziom, że są zbiorowym podmiotem suwerenności, a jednocześnie liberalne elity dążą do coraz większej ingerencji w życie obywateli, usilnie narzucając wiele rozwiązań, które w niektórych krajach nie są akceptowane przez społeczeństwo.

Warto zwrócić uwagę na to, że szczególną stratą, jaką poniosła Polska podczas II Wojny Światowej i czasów komunizmu była właśnie utrata tych prawdziwych elit. Pomimo tego, że elity II RP były zróżnicowane pod względem poglądów politycznych to jednak paradygmat racji stanu i interesu narodowego przyświecał wielu wybitnym ludziom tamtych czasów. Pełnili oni rolę prawdziwych liderów, a nie namiestników obcego mocarstwa, ani przekupionej agentury wpływu. Taką właśnie agenturą i namiestnictwem eurazjatyckiego Sojuza były elity PRL-u. Ludzie, którzy wówczas mieli najwyższą pozycję społeczną w Polsce byli komunistami, lub osobami, które dla pieniędzy i wygody podjęły służbę na rzecz komunizmu. Wielu z nich, szczególnie w latach stalinowskich wywodziło się z lumpenproletariatu i swoim poziomem intelektualnym, oraz stylem życia stanowili tragikomiczną karykaturę elit. Prawdziwi przedstawiciele przedwojennych elit często byli mordowani, więzieni, wywłaszczani z majątku, a wielu z nich musiało emigrować.

Niestety 35 lat po umownym upadku komunizmu nadal nie odbudowaliśmy elit z prawdziwego zdarzenia. Obecnie ich funkcję pełnią demoliberalni politycy, którzy weszli na salony, dzięki sprytowi i umiejętnej demagogii, a nie zasługom dla Polski. Do niedawna w tym gronie nie brakowało osób, które swoje kariery polityczne zaczynały w czasach komunizmu, a wykształcenie odbierały na sowieckich uniwersytetach. Elitarną pozycję osiągnęło w III RP także wielu nowobogackich biznesmenów, którzy swój największy rozkwit zawdzięczali układom z czasów SB i uwłaszczenia nomenklatury, lub rozmaitym machlojkom dokonywanym w latach 90tych, gdy polski aparat państwowy był jeszcze słabszy, niż obecnie i kompletnie nie radził sobie z przestępczością (również gospodarczą).

Według mnie jedną z bolączek Polski jest prawie całkowity brak tzw old money, czyli zamożnych przedsiębiorców, czy wysokiej klasy specjalistów z pozycją ugruntowaną od kilku pokoleń, posiadających nie tylko bieżące sukcesy i kapitał, ale bogatych także w tradycje, etos i kapitał kulturowy. Mamy też wreszcie samozwańczą elitę związaną z popkulturą, o czym już wspominałem w tym tekście. Do elity aspiruje także wielu wykwalifikowanych specjalistów, z których niestety bardzo duża część to osoby o materialistycznym i kosmopolitycznym światopoglądzie. W środowiskach takich jak np. prawnicy od bardzo wielu lat dominują osoby o lewicowo-liberalnych poglądach.

Jakie w tej sytuacji powinno być podejście nacjonalistów? Otóż moim zdaniem musimy promować merytokrację i ideę elity zasług. Wyznacznikiem tego, czy ktoś naprawdę zasługuje na bycie uznawanym za elitę powinny być dla nas jego walory, umiejętności i zasługi. Jest to odzwierciedlenie sprawiedliwości, jak również odrzucenie zarówno egalitaryzmu, jak też fałszywej definicji elitaryzmu.

Merytokracja i elita zasługi to najrozsądniejsze podejście do tematu hierarchii. Przyjęcie takiego założenia powinno stać się dla nas również motywacją. Czymś co każdego dnia, często w chwili trudu, zwątpienia i zmęczenia będzie motywować nas do ciągłego rozwoju, samodoskonalenia i pracy nad osiąganiem kolejnych sukcesów w różnych dziedzinach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *