Doktor Lisiu - Zdrowie jako produkt

Poniższy tekst nie ma na celu ośmieszenia bądź umniejszenia roli szeroko pojętej służby zdrowia. Przedstawia jednak duży problem, który dotyka nas wszystkich. Zdrowie staje się bowiem produktem bardzo pożądanym. Produktem, ale nie prawem, którym być powinno. 

Kupujemy zdrowie: tabletki, leki, suplementy, super diety, e-recepty, wizyty lekarskie online. Całe sztaby ludzi pracują nad tym, aby wpoić nam przekonanie, że jesteśmy chorzy i potrzebujemy szybkiego panaceum. Sprzedawcom jednak nie zależy na tym, aby klient/pacjent wyzdrowiał. Rynek branży farmaceutyczno-medycznej chce czystego ZYSKU finansowego. Reklamy, spekulacje, strach, niepewność – to wszystko budzi lęk, na którym buduje się imperium. 


Aby uzyskać odpowiedzi, należy zadawać pytania. Dlaczego dostęp do lekarzy specjalistów w dzisiejszych czasach jest taki utrudniony? Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadza limity wizyt, skierowań, badań. Poradnie specjalistyczne chcąc zapisać wszystkich potrzebujących, muszą odnawiać limity co roku. Stąd też często zdarza nam się mieć wizytę na NFZ np. na lipiec 2024. 


Ostatnią miłą niespodzianką, którą zrobił Narodowy Fundusz Zdrowia, jest utworzenie strony, na której znajdują się informacje o terminach leczenia. Teraz w sposób znacznie ułatwiony można sprawdzić, gdzie w pobliżu miejsca zamieszkania, przyjmują lekarze specjaliści, oraz jaka jest długość oczekiwania na wizytę. Zgodnie z prawdą powinniśmy zadeklarować, czy cel naszej wizyty w poradni lub u specjalisty jest pilny, czy przewlekły – tylko do kontynuacji rozpoczętego już leczenia. Trzeba przyznać, że nie każdy używa autorefleksji i ustępuje miejsca pilnie potrzebującym.


Najczęściej, aby skrócić czas oczekiwania na wizytę, zapisujemy się do lekarza prywatnie. Czym się kierujemy w doborze prywatnych specjalistów? Opiniami. Strony opiniotwórcze owe opinie po prostu kupują. Pisane są scenariusze, które nie są rzeczywistym odbiciem rynku medycznego. Ciężkim wyzwaniem jest obiektywne sprawdzanie każdej informacji docierającej do nas.


Kto zarabia na niewiedzy? Profesjonaliści w sprzedaży, którzy jeśli nie na koszcie wizyty w poradni, to zarabiają na współpracy z koncernami farmaceutycznymi lub/i publikując materiały na portalu YouTube (klikbajty). Sprzedajemy swoje dane zakładając konta w aplikacjach na potrzeby celów marketingowych, które służą przyszłym interesom branży medycznej. Pacjent stał się klientem w dobrze prosperującym biznesie. Pomijając lekarzy pierwszego kontaktu, możemy przez aplikację zamówić leki przewlekle stosowane – za kwotę nie większą niż 50 złotych, bez badania lekarskiego. Kupujemy sobie czas, który marnujmy w poczekalni. 


„Grupy wsparcia” zakładane w social mediach, promują usługi i leki. Zgłaszanie tych treści u reklamodawcy nie ma sensu, gdyż komunikatem zwrotnym jest informacja, że dany post nie narusza standardów społeczności. Reklamobiorcy są więc celowo wprowadzani w błąd. Autorytet, jakim jest „biały fartuch” daje klientowi poczucie słuszności wyboru oraz bezpieczeństwa. 


Oczywiście istnieje wielu pracowników branży medycznej, którzy mają dobre serce, powołanie do pracy, ale już początku drogi zawodowej zderzają się brutalnie z realiami rynku i biurokracją. Mimo najlepszych intencji zdecydowana większość poddaje się stresowi i presji, która nad nimi ciąży. Niczym nowym jest stwierdzenie, że pracownicy medyczni zmagają się z problemem, jakim jest uzależnienie od alkoholu, środków psychoaktywnych. Publikacja „Interna Harrisona’a” zalicza lekarzy, pielęgniarki, terapeutów, farmaceutów do grupy wysokiego ryzyka z powodu łatwego dostępu do substancji ewidencjonowanych. 


Kim, więc jesteśmy w tej machinie? W czasach konsumpcjonizmu zdecydowaną część społeczeństwa możemy podzielić na sprzedawców i klientów. Pod pięknymi słowami można zakamuflować słowo SPRZEDAŻ np. opieka zdrowotna. Należy pozbyć się złudzeń, że ktoś pomaga bezinteresownie. Dobra sprzedaż polega na poznaniu problemów grupy docelowej, na której chce się zarobić. Na rynku medycznym operuje się narzędziami takimi jak: ból, strach, niepewność, lęk. 


W obecnym czasie SPRZEDAWCY widzą w osobach najbiedniejszych bardzo dobrze prosperujący rynek. Badania przeprowadzone przez ekspertów z PMR wskazują, że wartość dystrybucji farmaceutycznej leków i parafarmaceutyków wyniosła w 2021 r. 56 mld zł w cenach brutto, co stanowiło wzrost o 8 proc. rok do roku. Pandemia pokazała, że popyt na zdrowie jest jeszcze większy. Przepychane na szybko ustawy, które w myśl ochrony zdrowia, miały na celu wzmocnienie wydolności służby zdrowia tylko je wypaczyły. Wizyta w gabinecie zastąpiona teleporadą, recepty roczne jako skrócenie kolejek do lekarzy POZ, cudowne suplementy jako gwarant odporności w czasach COVID-19. ZYSK dla sprzedawcy jest zawsze na pierwszym miejscu. Lobbyści zmieniają stale reguły gry, aby uzyskać korzyści dla siebie. Sprzedawcy „zdrowia” nie zostaną nigdy pociągnięci za swoje praktyki do odpowiedzialności. Maksymalizacja zysków stanowi więc cel działalności.


Zarabianie na medycynie jest przedstawiane jako cel społeczny, aby uśpić czujność opinii publicznej. Poprzez barwne reklamy i strategie długoterminowe buduje się obraz marek, usług – na długie lata, zaszczepiając w ich odbiorcach pojęcie „zdrowia” jako troski, opieki i empatii. Bodźce takie jak kontrasty, barwy i procenty używane w reklamach, nie mają na celu edukowania społeczeństwa, lecz budują, w sposób kłamliwy, brand danej marki. 


Jak się chronić? Zapoznać się z technikami manipulacji stosowanymi w sprzedaży. Poza zdrowym rozsądkiem najważniejszym czynnikiem jest odpowiednia profilaktyka zdrowotna, nie da się kupić zdrowia. W zdecydowanej większości objawy, z którymi udajemy się do lekarza, wymagają już leczenia farmakologicznego. Pacjenci chcą szybkich rozwiązań, więc stają się klientami, którzy chcą swoje zdrowie zakupić pod postacią tabletki. Nikt nie chce słuchać o zmianie nawyków żywieniowych, aktywności fizycznej. 


Większość chorób cywilizacji zachodnich jest wywołana nieodpowiednim stylem życia. Nadciśnienie, cukrzyca, otyłość, niewydolności układu krążenia są jednostkami chorobowymi, na które pracuje się całe życie. Jeżeli nie zmieni się nasze nastawienie do życia i będziemy je postrzegać przez pryzmat pieniędzy, to produkt, którym jest zdrowie, będzie dobrym materiałem do napełniania portfeli zamożnych tego świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *