Inspiracją do napisania artykułu był koncert Taylor Swift, który odbył się w sierpniu bieżącego roku w Warszawie. Wydarzenie to przyciągnęło do stolicy tłumy fanów, a bilety szybko wyprzedały się jak świeże bułeczki. Pewnie niejeden z nas zadawał sobie pytanie, co stoi za popularnością osoby, która być może posiada talent muzyczny i charyzmę, jednak de facto nie reprezentuje sobą nic wartościowego ani nawet nic szczególnie oryginalnego.
Kariera Taylor Swift rozpoczęła się w 2006 roku, od muzyki country (piosenkarka miała wówczas 16 lat), z czasem ewoluowała w stronę popu (od synthpopu po indie folk). Elastyczność pozwoliła na poszerzenie grona odbiorców, co niewątpliwie przyczyniło się do późniejszego sukcesu. Słuchaczy przyciągała też chwytliwość niektórych utworów (np. „Shake it Off” czy „Look What You Made Me Do”). Albumy „Folklore” i „Evermore” z 2020 roku to już jednak krok w kierunku muzyki alternatywnej. Utwory opublikowane w czasie pandemii pokazały bardziej stonowaną twarz Taylor.
Za fanów Taylor Swift uważa się ponad połowa dorosłych Amerykanów i twierdzi, że ma ona wpływ na ich decyzje wyborcze. Badania przeprowadzone przez pracownię Morning Consult wykazują, że republikanie stanowią tylko 23% fanów piosenkarki.
Fenomen artystki badany jest przez największe uniwersytety. Przykładowo, Harvard oferuje kurs „Taylor Swift i jej świat”, gdzie dokonuje się literackiej i estetycznej analizy muzyki, a także opisuje jej wpływ na kulturę amerykańską. Sama artystka pozostawia w tekstach swoich piosenek i w teledyskach tak zwane „easter eggi”- ukryte wskazówki dotyczące przyszłych projektów. Fanów zachęca to do dogłębnego analizowania utworów i spekulowania odnośnie następnych.
Taylor głośno wspiera ruch aborcyjny i LGBT+ (co odzwierciedla się w jej twórczości, między innymi w „You Need To Calm Down”), potępia też rasizm systemowy. Zaangażowana politycznie jest od 2018 roku, kiedy po raz pierwszy publicznie wyraziła poparcie dla Partii Demokratycznej. Uczucia fanów były jednak mieszane, ponieważ niektórzy krytykowali ją za porzucenie neutralności. Mimo to w 2020 roku piosenkarka ogłosiła publicznie, że w wyborach głosować będzie na Joe Bidena: „Dziś czuję się inaczej. A moim kandydatem zawsze będzie ten, kto dba o prawa człowieka”. Historia powtórzyła się w 2023 roku, kiedy artystka zachęciła fanów do rejestracji w systemie uprawniającym do głosowania, zaowocowało to aż 35 tysiącami nowych rejestracji.
Mało tego, osoba Taylor Swift ma wpływ nie tylko na politykę wewnętrzną Stanów Zjednoczonych, ale w pewnym stopniu na politykę międzynarodową. Justin Trudeau, premier Kanady, zaczął głośno mówić o zmianach prawnych w regulacjach dotyczących sprzedaży biletów, gdy tylko okazało się, że trasa koncertowa Eras może ominąć jego kraj. Niezadowolenie z pominięcia Australii wyrazili również tamtejsi politycy. Była premier Wielkie Brytanii, Liz Truss, cytowała Swift w w Izbie Gmin w Dniu Kobiet. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas wpadł na pomysł wykorzystania popularności piosenkarki, aby zachęcić ludzi do głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Wydaje się, że jedną z tajemnic fenomenu Taylor Swift jest jej aktywny kontakt z fanami i budowanie społeczności tak zwanych „Swifties”. Symbolem grupy są słynne ręcznie robione „bransoletki przyjaźni”, którymi fani wymieniają się podczas trasy koncertowej. Piosenkarka szokuje niekiedy niespodziankami w postaci pojawienia się na ślubie pary fanów czy zaproszenie grupy słuchaczy do domu na przedpremierowe odsłuchanie nowego albumu. Mało tego, artystka bardzo często spłaca długi akademickie fanów lub rachunki za szpital czy daruje bilety na koncerty. Pokoncertowe Meet&Greet potrafiło trwać niekiedy nawet 13 godzin. Fani w zamian za to skutecznie ożywili rynek winyli i płyt tradycyjnych. Bojkotowali razem z artystką Spotify, gdy piosenkarka poszła na wojnę z platformą streamingową. Gdy ktoś krytykuje twórczość artystki, najbardziej zagorzali fani potrafią wysyłać groźby karalne.
Fani zainteresowani są nie tylko twórczością Taylor, ale również jej życiem prywatnym. Ona sama w tekstach piosenek wielokrotnie odnosiła się do swoich zakończonych związków. Wielu słuchaczy śledzi wiadomości o artystce tylko po to, aby wyłapać w utworach aluzje do jej relacji z mężczyznami. Nie ulega wątpliwości, iż jest to świetny chwyt marketingowy, aczkolwiek sama Taylor tłumaczy się, że pisanie o osobistych uczuciach jest naturalne dla artysty.
Choć Taylor Swift stała się swego rodzaju ikoną popkultury i wykazuje szczególne zaangażowanie w wspieraniu różnego rodzaju patologii, to nie jest niestety wyjątkiem. Podobne przykłady można mnożyć: Miley Cyrus w 2015 roku ogłosiła, że jest panseksualna, założyła też fundację Happy Hippie, która ma za zadanie wspierać LGBT+. Osób tego pokroju nie brakuje też na naszym polskim podwórku. Poparcie dla zboczeń ogłosili między innymi Maryla Rodowicz, Maja Ostaszewska, Kayah, Małgorzata Ostrowska (słynna „Meluzyna” stała się w ostatnim czasie hymnem polskiej społeczności LGBT+) czy Julia Wieniawa.
Opisane powyżej zjawiska związane z wpływem osób publicznych na społeczeństwo (zwłaszcza na młodszą jego część) nie są rzecz jasna żadną nowością. Przykładem może być chociażby znany ze swoich lewicowych poglądów John Lennon i jego piosenka „Imagine”, której tekst uznać należy nie tylko za utopijny, ale również za bluźnierczy.
Posiadanie tak zwanego idola uznać można wręcz za pewien etap w procesie dorastania. Nastolatki od wielu lat kolekcjonują zdjęcia piosenkarzy lub aktorów, a niekiedy nawet chcą upodabniać się do swoich ulubieńców (np. poprzez fryzurę lub ubiór). Niestety, nie jest tajemnicą, że celebryci bardzo często nie reprezentują sobą nic, co byłoby godne podziwiania. Ich zadaniem nie jest promowanie szeroko pojętych wartości, mają oni po prostu „dobrze się sprzedawać”. Świetnie widać to na przykładzie Wielkiej Brytanii, gdzie podczas finałowego odcinka programu „Pop idol” w 2002 roku więcej osób dzwoniło do programu, chcąc oddać głos na wybraną postać, niż oddało głos na partię Liberalnych Demokratów w 2001 roku.
Współczesne media walczą o konsumenta, a chcąc uczynić towar atrakcyjnym, szukają tego, co zwiększy oglądalność. Badania opinii publicznej nie pozbawiają złudzeń, widzowie jako najbardziej interesujące wskazują następujące obszary: jedzenie i picie, seks, stan zakochania, muzyka, alkohol. Dlatego właśnie struktura ramówek telewizyjnych oparta jest głównie na programach rozrywkowych: „Taniec z gwiazdami”, „Big Brother”, „Jak oni śpiewają” i wiele innych.
Twórcy programów telewizyjnych kierują się również tak zwaną atrakcyjnością emocjonalną. Świetnie obrazuje to następujący przykład: dla widza o wiele bardziej atrakcyjny jest program o powodzi niż program o tamie, którą wybudowano, aby zapobiec powodzi. Dlatego właśnie w telewizji zamiast meczy szachowych oglądać możemy mecze piłki nożnej. Na podobnych zasadach działa prasa, która w dzisiejszych czasach coraz częściej wypierana jest jednak przez portale internetowe. Swego czasu dużą popularnością cieszyły się jednak czasopisma takie jak „Fakt” czy „Życie na gorąco”. Gazety te bardzo często do rangi sensacji podnosiły całkowicie nieistotne elementy z życia celebrytów. Mało tego- przekazywane tam informacje bardzo często okazywały się nieprawdziwe, a niekiedy wręcz krzywdzące. Na podobnej zasadzie działają portale plotkarskie (np. „Pudelek”).
Rozwój mass mediów wydaje się być szczególnie niebezpieczny dla młodzieży. Do szczególnie niebezpiecznych obszarów zaliczyć można: kult szczupłego ciała (prowadzący nierzadko do anoreksji lub bulimii), nadużywanie alkoholu i narkotyków, wczesna inicjacja seksualna, agresja, konsumpcjonizm i egocentryzm.
Niepokojący jest również ogromny wpływ mass mediów na tworzenie nowych kanonów piękna. De facto wszystkie serwisy społecznościowe zorientowane na młodych ludzi skupiają uwagę na ubiór i sylwetkę celebrytów. Serwisy tabloidowe wiodą prym w informowaniu o prezencji znanych osób, dużą wagę przywiązują ponadto do omawiania metamorfoz związanych z wyglądem. Pod pozorem przekazywania informacji kryje się zazwyczaj wartościowanie określonych przemian, co skutkuje wytwarzaniem ideałów i anty-ideałów sylwetki, ubioru czy fryzur.
Fakt, że tak wiele młodych osób szuka autorytetu w osobach pokroju Taylor Swift jest dowodem na to, że potrzebują oni kogoś, kto będzie dla nich inspiracją i swego rodzaju oparciem. Jako narodowi radykałowie musimy robić wszystko, aby autorytetami stawały się osoby, które naprawdę na to zasługują. Przykładów na szczęście nie brakuje, dostarcza ich nasza polska historia (Roman Dmowski, Jan Mosdorf, Żołnierze Wyklęci i wielu innych). Nie ulega wątpliwości, iż szczególnie ważna jest tu rola tych z nas, którzy są już rodzicami. Nie możemy pozwolić na to, aby nasze dzieci wychowywane były przez celebrytów. Musimy nauczyć młodzież odróżniania dobra od zła i szukania w zwariowanym świecie tego, co warte jest podziwiania i naśladowania.