Grzegorz Ćwik - Uspołecznić państwo

Państwo to najwyższy stopniem sformalizowany twór, jaki może stanowić prawną i instytucjonalną emanację Narodu. To państwo powinno, w definicji przynajmniej, stanowić gwarant bezpieczeństwa, możliwości rozwoju i pracy, oraz bezpiecznego funkcjonowania Narodu. Niestety, wiemy dobrze, że tak nie jest. Państwo polskie to swoista wynikowa okresu przedrozbiorowego bezhołowia, rozbiorowego braku myślenia państwowego, a następnie (po krótkim dwudziestoleciu) okupacji niemieckiej i sowieckiej. Na koniec mamy partyjną oligarchię ze społeczno-ekonomiczna wolną amerykanką w postaci anglosaskiego kapitalizmu. Nic dziwnego, że nie możemy obecnie powiedzieć „państwo jest nasze”, bo jest ich, a przeważająca większość działań państwa polskiego jawi się nam jak rozporządzenia i prześladowania okupanta, a nie próby sprawiedliwego ułożenia życia w naszym własnym domu.

Jeśli Polska stać się ma państwem faktycznie narodowym, z narodem jako podmiotem polityki i tym czynnikiem, który rządzi krajem, to państwo to musi zostać uspołecznione.

Uspołecznienie to uczynienie czegoś własnością społeczną – w tym rozumieniu chodzi zarówno o poddanie tego kontroli społeczeństwa, jak i o sprawienie, że rzecz uspołeczniona jest czymś działającym i funkcjonującym dla dobra ogółu. Uspołecznienie to kontrola, wspólna odpowiedzialność jak i kooperacja.

Uspołecznienie oznaczać musi włączenie społeczeństwa do faktycznego procesu zarządzania państwem decydowania o tym, jakim kierunku powinno się ono rozwijać. Mam t na myśli zarówno poziom lokalny, jak i ogólnopaństwowy. Teoretycznie Polska jest państwem demokratycznym, jednak owa „demokracja” realizowana jest przez system partii politycznych, które niczym nowotwór złośliwy opanowały cały kraj i praktycznie cały proces decyzyjny o kwestiach ważnych i najważniejszych. Dzisiaj większość rzekomo oddolnych emanacji społeczeństwa to w gruncie rzeczy planowane i realizowane przez główne obozy polityczne inicjatywy jak KOD, Obywatele RP, wszelkie fundacje finansowane przez ministra Czarnka i think-tanki służące jedynie usprawiedliwianiu politycznego status quo i racji tej czy innej partii. Ani nie jest to praca dla społeczeństwa, ani zabezpieczanie jego interesów, ani też korzyść dla Narodu.

Obecna konstytucja i warunkowane nią prawo całkiem nieźle strzegą oligarchii partyjnej, choćby przez ustawowy brak instrukcji wyborczych czy brak odpowiedzialności urzędników i polityków za decyzje. Znane zjawisko łamania obietnic wyborczych wynika z faktu, że jako społeczeństwo nie mamy absolutnego żadnego narzędzia do egzekwowania tychże obietnic. Podobnie rzecz ma się z samorządami, ich budżetami, służbami mundurowymi, zakładami pracy. To rzeczy i struktury, które tworzy społeczeństwie, ale zyski właściwie trafiają nie do niego, ale do wąskiej grupy interesariuszy związanych czy to ze swoją klasą społeczną, czy grupą lobbystyczną lub wprost polityczną.

A przecież państwo i jego samorządy mogą nie tylko być przyjazne obywatelowi, ale przede wszystkim mogą być faktycznie pod społecznym zarządem, a ci którzy sprawują mandat w imieniu Narodu, mogą być pociągani do odpowiedzialności za swoje działania (lub ich brak) i być rozliczani za realizację tego, do czego ich zobowiązano. Do tego całkiem możliwe jest, aby fundusze lokalne i samorządowe zostały w 100% przekazane społeczeństwu do zarządzania i dysponowania. Brzmi, jak bajka rodem z podręcznika do WOS-u? Bynajmniej, to autentyczne realia związane z zasadami demokracji partycypacyjnej, jakie wprowadzono brazylijskim stanie Porto Allegre w 1994 roku i utrzymano przez kilkanaście lat. Po pierwsze cały budżet stanu został przekazany do dyspozycji nie władz i urzędników, ale ludzi. Zrobiono to dość prosto. Cały stan i miasto podzielono na okręgi, mające ilość głosów ważoną do ilości udo ludności, a następnie w głosowaniach i konsultacjach na poziomie od osiedlowego do ogólnego ustalono rozkład na wydatki jak – nowe drogi, remonty, edukacja, kultura, mieszkania socjalne etc. Każdą z tych kwestii obdarowano określoną pulą punktową, która przemnożona przez ów wskaźnik ludnościowy dała właściwy wynik, wynikający faktycznie z tego, co potrzebowali mieszkańcy danej dzielnicy czy grupy osiedli. Druga rzecz – wszelkie procesy decyzyjne oddano do identycznie zorganizowanego sposobu wyłaniania decyzji. A więc komitety osiedlowe wyłaniały przedstawicieli do komitetów wyższego poziomu, te do kolejnego itp., aż do stopnia całego stanu, przy czym dany przedstawiciel w każdej chwili mógł być oddalony mocą połowy głosów swego komitetu, jeśli nie realizował instrukcji wyborczych (przypomnę – ich istnienie zakazane jest przez naszą konstytucję). Do tego dorzućmy jawność procesów politycznych i spraw jak przetargi i finanse, nadzór nad urzędnikami itp., a w efekcie dostajemy to, co klasycy myśli narodowej nazywali „narodem zorganizowanym”. Nic dziwnego, że oligarchia polityczna doprowadziła ostatecznie do likwidacji tych zasad w Porto Allegro. Zanim to się stało Porto Allegre z najbiedniejszego i najbardziej niebezpiecznego stanu Brazylii stało się najbogatsze i najszybciej rozwijające.

O służbach mundurowych i ich patologiach można by mówić długo, zarówno o opresyjności, brutalności, jak i upolitycznieniu. Jednym z głównych powodów tego jest bezpośrednie podleganie służb mundurowych pod polityków, w tym ministra i premiera, jak również oderwanie policji od społeczności, której służy.

Aby sytuacji zaradzić przynajmniej w pewnym stopniu, jak również wprowadzić odpowiedni poziom kontroli społecznej należy:

  • Zrealizować ogólnokrajowe przejście policji i innych służb mundurowych pod nadzór samorządów.
  • Jednostki takich służb opłacane byłyby także z budżetów gmin, a ich struktura byłaby pozioma. Konkretne jednostki korzystać mogą z gminnego laboratorium kryminologicznego i wyspecjalizowanych grup funkcjonariuszy. Nadrzędną zasadą pozostawałby decentralizm, lokalizm i kontrola społeczna.
  • Równie ważne by określeni funkcjonariusze związani byli z miejscem, gdzie służą i z ludźmi, dla których wykonują swoją pracę. Tak więc nie tylko rejony pracy policji czy straży miejskiej powinny obejmować niewielkie obszary (w sam raz dla pieszych patroli), ale przede wszystkim funkcjonariusze powinni być zobowiązani do zamieszkania w rejonie, gdzie zamierzają służyć. Wynika to z faktu, że wówczas stają się częścią danej społeczności, poznają ją dobrze, a będąc pod jej kontrolą, sami mogą jej dobrze służyć, bez możliwości zaistnienia sytuacji patologicznych. Współczesny policjant czy strażnik miejski jest silny dzięki potędze machiny państwowej, jaka za nim stoi. Policjant czy strażnik lokalny musiałby polegać na własnych umiejętnościach i starać się o poparcie lokalnej ludności.
  • Biorąc pod uwagę praktykę obecnie działających służb, wprowadzić należy oczywiście i inne zmiany. Na pewno policjanci powinni posiadać kamery typu go-pro, które monitorowałyby stale ich pracę. Oczywiście tu także pojawia się zagadnienie odpowiedniego nadzoru społecznego, choćby w postaci zgrywania nagrań z takich kamer bezpośrednio na serwery niebędące wyłącznie w dyspozycji policji czy straży miejskiej, ale lokalnej społeczności. Niewątpliwie taki niezależny monitoring jest absolutnie konieczny także na komisariatach, w aresztach i więzieniach.
  • Sytuacja, w której zatrzymana zostają dziewczyna czy kobieta i znajduje się w tak dużej zależności od przeprowadzających czynności funkcjonariuszy niestety obarczona jest szczególnym ryzykiem wystąpienia sytuacji jak molestowanie i przemoc seksualna. Stąd zwykłe monitorowanie może nie wystarczyć, vide znane casusy samobójstw w tych fragmentach cel więziennych, których nie obejmuje monitoring. Dlatego słusznym postulatem jest, aby każdą czynność, jaką służby mundurowe podejmują wobec kobiet, monitorowały osoby z danej społeczności lokalnej, jako wyraz kontroli społecznej nad działaniami policji, straży miejskiej czy ABW. Wśród tych osób obowiązkowo powinny znajdować się inne kobiety.
  • Być może powinniśmy zastanowić się nad obowiązkowymi dyżurami osób cywilnych na każdej komendzie, które posiadając wysokie uprawnienia, mogłyby przeciwdziałać przypadkom pobić, stosowania tortur, łamania praw osób zatrzymanych.

Zasady samorządu i syndykalizacji należałoby też wprowadzić w zakładach pracy, powołując pracownicze syndykaty, które posiadając współwładzę i możność współdecydowania byłyby stanie zarówno wpływać na politykę rozwojową firmy, jak i zabezpieczać odpowiednio interesy pracowników. Temat ten jednak wymaga osobnego omówienia, związanego z szerokim zagadnieniem rynku pracy, sytuacji pracowników i związków zawodowych. Tu jedynie zaznaczam, że całość wpisuje się w interesujący nas problem uspołecznienia.

Podsumowując uspołecznienie, rozumiane szeroko i na wielu płaszczyznach, dążyć powinno do:

  • Faktycznego oddania współwładzy w ręce ludzi, szczególnie na poziomie samorządowym.
  • Kontroli nad aparatem urzędniczym.
  • Kontroli nad służbami mundurowymi.
  • Dysponowaniem budżetami lokalnymi wedle faktycznego zapotrzebowania społecznego.
  • Jawnością procesów decyzyjnych i przetargów.
  • Możliwością odwoływania przedstawicieli i stosowania instrukcji wyborczych.

Na prawicy niestety rozpowszechnione są oczekiwania, aby model ustrojowy przekształcać w kierunku bardziej scentralizowanym, a co za tym idzie bardziej opresyjnym wobec obywateli. Dość powszechna jest naiwna wiara w to, że zmiana prezydenta czy partii rządzącej na opcję uważaną za bardziej narodową (lub jak obecnie „narodową”) wystarczy do naprawy patologicznego stanu państwa polskiego. W myśl tego rozumowania wszelkie negatywne kwestie z tym związane: korupcja, nepotyzm, niekompetencja, niewydolna władza administracyjna i podatkowa czy wszelkie bezduszne i bezsensowne przepisy magicznie znikną, gdy ta czy inna partia uzyska większość w wyborach. Niestety, tak nie będzie. Wszelkie patologie wynikają przede wszystkim nie z faktu bycia u władzy konkretnej opcji politycznej (choć czasem to je potęguje), ale z uwarunkowań systemowych, prawnych i ustrojowych. Podstawowym problemem jest właśnie brak kontroli Narodu (a więc Suwerena) nad osobami czy to sprawującymi władzę, czy to będącymi częścią administracji.

Uspołecznienie państwa stać się musi zatem stałym elementem naszych postulatów i programów.

grafika: Eryk Mistewicz 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *