Jerzy Frodsom - Strzelanina w Nashville – konsekwencje politycznej gry zaburzeniami psychicznymi

W amerykańskim mieście Nashville w stanie Tennesse 27 marca w godzinach porannych trans-kobieta dokonała ataku na szkołę z użyciem broni palnej. W wyniku ataku zginęło 7 osób, troje dzieci, trzech dorosłych oraz sama napastniczka. Cała tragedia została jednak natychmiastowo wykorzystana do klasycznej politycznej przepychanki i w zalewie politycznej nowomowy łatwo może nam umknąć sens i wnioski wypływające z całe sytuacji, a te zdają się tutaj wyraźnie tworzyć tło i domagają się reakcji społeczeństwa.

Zamiatanie pod dywan

Pierwszym zjawiskiem godnym odnotowania jest zachowanie prezydenta USA, który jak gdyby nigdy nic odniósł się do sprawy, powtarzając postulaty swojej strony politycznej, a zatem stwierdził, że należy ograniczyć dostęp do broni. Poprzez zastosowanie takiego wybiegu zyskuje dwie korzyści, po pierwsze oddala uwagę społeczeństwa od szukania rzeczywistych przyczyn tragedii, a po drugie znów podkreśla postulaty wysnuwane przez demokratów. Co interesujące nawet ten postulat związany z ograniczeniem dostępu do broni, który jest klasycznym elementem agendy demokratów, sformułował w sposób, który w żadnym razie nie zażegnałby problemu. Biden wezwał bowiem senat do uchwalenia ograniczenia zakupu broni szturmowej. W kontekście omawianego tutaj zdarzenia broń krótka w postaci pistoletu mogłaby z powodzeniem dokonać podobnych szkód, więc nawet gdyby wezwanie prezydenta okazało się skuteczne, to problem strzelanin i zagrożenia życia dzieci w amerykańskich szkołach pozostałby nadal nierozwiązany. Całość podejścia do tematu przez prezydenta USA zdaje się wyglądać, jak rutynowe wygłoszenie postulatów partii wymuszone wydarzeniem zewnętrznym, ale dokonane bez głębszej refleksji, czy szacunku dla ofiar.

Społeczno-polityczne tło wydarzeń

Szkoła, w której został dokonany atak, należała do kościoła prezbiteriańskiego, a sama napastniczka w przeszłości się w niej uczyła. Media podają, że od niedawna zaczęła przedstawiać się jako osoba transpłciowa. Zestawienie tych dwóch faktów sprawia, że dosyć oczywistym czynnikiem, który mógł stanowić źródło motywacji Audrey Hale, zdaje się być wątek ideologiczny. Spolaryzowanie społeczeństwa w USA jest obecnie jeszcze bardziej widoczne niż na naszym rodzimym podwórku, a postulaty amerykańskiej lewicy już dawno osiągnęły poziom absurdu i nadal brną w tym samym kierunku. Co gorsza, amerykański kocioł polityczny jest przyprószony swobodnym (w wielu stanach) dostępem do broni, co sprawia, że spory polityczne wraz ze zwiększającą się ilością osób cierpiących na schorzenia psychiczne, mogą dolewać oliwy do ognia i zbliżać społeczeństwo do poważniejszych rozruchów. Interesującym faktem jest także informacja, jakoby Hale miała mieć przy sobie jakiś „manifest”, którego treść jednak nie została ujawniona. Wskazuje to, że jego treść pod względem politycznym nie odpowiadała z jakiegoś powodu władzom. Możemy się jedynie domyślać jego treści, ale czyny trans-terrorystki i miejsce ich realizacji stanowią wyraźną sugestię, co do tego, co moglibyśmy tam ujrzeć, gdyby władze zdobyły się na upublicznienie. Dodatkowym nieprzypadkowym faktem, jak się zdaje, jest Dzień Widzialności Osób Transpłciowych, który obchodzony jest 31 marca. Na Twitterze w związku ze zbliżającą się datą tego dnia, pojawiło się wiele filmików, gdzie osoby z zaburzeniami tożsamości płciowej nawoływały do walki. Z tych filmów nawoływano do walki w sensie fizycznym oraz do zbrojenia się i stawiania oporu systemowi, oraz jego reprezentantom. Na wielu filmach widać, jak takie osoby z zaburzeniami psychicznymi posiadają broń palną i grożą jej użyciem. Audrey Hale w tym świetle nie jest zatem jedyną osobą, która swoje problemy z tożsamością płciową rozszerzyła o problemy z agresją wobec innych ludzi. Zdaje się, że jej atak jest jedynie symptomem głębszego problemu, który trawi społeczeństwo uległe wobec lewicowej ideologii, a ta uległość zaczyna zbierać krwawe żniwo.

Sama reakcja społeczności związanej z ruchami trans również potwierdza, że problem nie leży w jednostce ani w dostępie do broni. Podczas protestów w ramach komentarza na temat zdarzeń z Nashville podnosili oni 7 palców na znak, że do liczby ofiar ataku doliczają także jej sprawczynię. Jest to nie tylko klasyczne pomylenie oprawcy z ofiarą, ale także głęboki brak empatii w stosunku do ofiar oraz ich rodzin pogrążonych w żałobie. Stanowi także wyraźne przekroczenie granicy w tej grupie społecznej, gdzie powszechnie uznawane zasady moralne dominowały nad programem politycznym i wyznawaną ideologią. Moment ten może być ostatnim dzwonkiem do zapobiegnięcia narodzin ruchów, które swoją walkę przeniosą na poziom bojówek, a ulice spłynął krwią. Choć w Polsce daleko nam do tak posuniętego rozwoju ideologii lewicowej, to jednak konsekwentnie gonimy Zachód. Sceny, jakie widzimy w USA, mogą w ciągu kilku lat pojawić się na naszych ulicach, a nasi politycy będą odgrywali wówczas ten sam teatrzyk, co na zachodzie. Czy nasza struktura społeczna jest w stanie nas uchronić przed takimi wydarzeniami? Czy to, że jako społeczeństwo jesteśmy o wiele bardziej konserwatywni, wystarczy, by zapobiec tragediom? W mojej opinii największe polskie miasta są już w dalece zaawansowanym stadium lewicowego raka i może okazać się, że jednak nasze deklaratywne chrześcijaństwo jest zbyt słabe, bierne i fałszywe, by ochronić nas przed rozlewem krwi. Z pewnością nie możemy biernie przyglądać się biegowi zdarzeń i nie podejmować działań, bo inaczej walec historii przejedzie i po Krakowie, Warszawie, czy Wrocławiu.

W poszukiwaniu istoty problemu

W 2018 roku WHO zdecydowało o wykreśleniu transpłciowości z listy zaburzeń psychicznych. Podobnie jak z wykreśleniem homoseksualizmu z listy zaburzeń i tutaj prawdopodobnie pierwsze skrzypce odgrywała polityka, a nie dobro pacjentów. Na co dzień w debacie publicznej możemy obserwować skutki przesuwania się centrum politycznych zainteresowań na coraz to bardziej lewicowe tematy, co o dziwo nie zostało zatrzymane nawet przez wojnę za naszą wschodnią granicą. Lewicowe koncepcje za nic mają dobro ludzi, bo ich agenda skupia się głównie na rozgrywaniu polityki poprzez skłócanie różnych warstw społecznych i dążenie do rewolucji zgodnie z taktyką marksizmu kulturowego. Na tym etapie warto sobie zatem zadać pytanie, co jest dobrem pacjenta w obliczu problemów z zaburzeniami tożsamości płciowej. Odcinając się od jakiejkolwiek agendy politycznej i poszukując obiektywnego dobra jednostki ludzkiej, możemy przyjąć, że dobrem jednostki będzie po pierwsze zachowanie jej przy życiu, po drugie zachowanie jej w dobrym zdrowiu fizycznym i psychicznym, po trzecie zapewnienie jej możliwości prawidłowego funkcjonowania w organizmie społecznym, a po czwarte umożliwienie jej osiągnięcia subiektywnie pojmowanego dobrostanu psychicznego. Wyżej wymienione elementy „dobra” jednostki powinny być traktowane hierarchicznie, bowiem ważniejsze jest, by dana osoba żyła niż żeby była w pełni zdrowia i ważniejsze jest, żeby mogła funkcjonować w społeczeństwie, niż to żeby była w nim szczęśliwa. Przyjmując taki punkt widzenia, należy zastanowić, w jaki sposób powinien być traktowany problem transpłciowości oraz innych rodzajów zaburzeń związanych ze sferą życia seksualnego lub tożsamościowego. W mojej opinii współczesna dominująca agenda polityczna opiera się na pojęciu fałszywej empatii. Celem różnego rodzaju terapii oraz działań polityków lewicy, jest zmniejszenie bólu odczuwanego przez różne jednostki. Takie podejście wydaje się być humanitarne i oparte na empatii, co prawdopodobnie może stać za przyczyną jego popularności w naszym, coraz bardziej feminizującym się, społeczeństwie. Jest to jednak obraz zgoła fałszywy. Przypomina raczej lekarza, który zamiast obciąć zakażoną kończynę pacjenta, słucha jego rozpaczliwych szlochów o bólu i decyduje się serwować mu terapię z opium ukierunkowaną na umorzenie cierpienia. Niestety, choć taka terapia ma za cel zmniejszenie cierpienia pacjenta, ostatecznie musi skończyć się jego śmiercią, gdy zainfekowane ciało nie zdoła bronić się dłużej przed skutkami zakażenia. Lekarz kierujący się dobrem pacjenta, powinien w takiej sytuacji zdecydować się na operowanie wbrew jego woli, by ocalić jego życie, bo jest ono ważniejsze niż jego chęci czy też sprawność. Oczywiście w społeczeństwie rozmiękłym dokonywanie tak trudnych decyzji nigdy nie będzie w modzie, a bezrozumne masy będą popierały terapię „zmniejszającą cierpienie”. Należy jednak pamiętać, że prawdziwe leczenie, poza przypadkami nieuleczalnymi, opiera się na usuwaniu przyczyn, a nie symptomów choroby. W tym przypadku terapia dotycząca zaburzeń tożsamości płciowej powinna opierać się na wspieraniu pacjenta w akceptacji swojej biologicznej płci i adaptacji do życia w społeczeństwie, a nie potwierdzaniu jej rojeń o tym, że może być, kim chce. W końcu jeśli do szpitala psychiatrycznego trafi pacjent twierdzący, że czuje się ptakiem, to nie oczekujemy, że psychiatra odeśle go na operację przyszycia piór z polecaniem treningu latania między budynkami? Leczenie chorób psychicznych nie jest tematem trywialnym, który można łatwo zbagatelizować, uprościć i przedstawić w kilku zdaniach. Nie jest jednak moją intencją wskazanie terapeutom, w jaki sposób mają wykonywać swój zawód. Moim celem jest wykazanie istnienia fundamentalnego problemu we współczesnej psychologii, który wynika z faktu przyjęcia podstawowego celu jako realizację polityki zamiast dbania o dobro pacjenta. Ostatecznie to człowiek, który dokonuje masakry w szkole, nie jest najlepszą wizytówką dla swojego terapeuty. Człowiek, który pisze manifest przed dokonaniem masakry w szkole, nie jest także najlepszą wizytówką dla grupy, z której się wywodzi. Koniec końców nie jest także najlepszą wizytówką wszystkich tych, którzy rzekomo mu „pomagali”, a ostatecznie doprowadzili do tej sytuacji. Nie uważam, żeby Audrey Hale była ofiarą strzelaniny. Jej śmierć była w pełni zasłużona, a odnalezione przy niej plany oraz spisany manifest świadczyły o pełnej premedytacji i działaniu ze świadomością. Uważam ją za to za ofiarę lewicowej ideologii, która potraktowała ją jak pionka w grze i nie licząc się z wartością jej życia, ciągle rozgrzewa do walki różne grupy społeczne i sieje zawiść między ludźmi. Poszukuje różnic w osobach siedzących przy jednym stole podczas świąt, przy jednym stole na spotkaniu firmowym, przy jednej piłce na boisku szkolnym i przy każdej innej możliwej okazji. Wskazywanie ludziom powodów do nienawiści w imię walki o jedną z utworzonych grup, brzmi jak przewrotny szatański plan, by bez demonicznej ingerencji sprowadzić piekło na ziemię i sprawić, że będzie skakać do swoich gardeł jak rozszalałe zwierzęta, zapominając o ludzkiej godności oraz sprawach naprawdę ważnych

Winni

Gdybym miał się wcielić w sąd i zważyć dotychczas znane nam z mediów oraz mediów społecznościowych informacje, oraz na tej podstawie dokonać wskazania osób winnych całej tragedii to bez wahania wskazałbym:

– Audrey Hale – chorą psychicznie osobę z zaburzeniami tożsamości płciowej, która stała się fanatycznym wyznawcą lewicowej ideologii

– lewicową ideologię – jako źródło wiary Audrey Hale, że dokonując masakry na niewinnych dzieciach i nauczycielach ze starej szkoły, będzie mogła coś naprawić/ kogoś ukarać / coś zamanifestować

– psychologów – za to, że stali się politycznym narzędziem soft-power lewicowej agendy i polityki w myśl fałszywie pojmowanej empatii

– media – za to, że uległy terrorowi poprawności politycznej i stanowią jedną tubę z politycznym mainstreamem, tłocząc nam do głów agendę polityczną, zamiast rzetelnej dziennikarskiej pracy opartej o poszukiwanie prawdy

– polityków – za toczenie swojej gry o głosy wyborców w oparciu o polaryzację społeczeństwa

Wnioski na przyszłość

Dla nas, żyjących kilka tysięcy kilometrów dalej, ta tragedia jest tylko jakimś nagłówkiem w czasopiśmie internetowym albo portalu informacyjnym. Oglądana z odległości połowy globu wydaje się być zwykłym nic nieznaczącym newsem. Jednak jeśli dostrzeżemy, że to, co dzieje się na Zachodzie, z kilkuletnim opóźnieniem często pojawia się u nas, to problem ten przestanie być tak abstrakcyjny. Zwłaszcza jak zwrócimy uwagę na wzrost popularności ideologii LGBT w ostatnich latach w naszym kraju. Podchodząc do tematu tej tragedii z pozycji bezstronnego i empatycznego obserwatora, mógłbym napisać wnioski, ale nie do osób myślących podobnie do mnie. Moje wnioski i wskazówki byłby raczej skierowane do wszystkich tych, którzy stoją po drugiej stronie barykady, bo szkodzą oni najbardziej sobie samym.

Gdybym zatem zmienił stronę barykady, to natychmiast doradziłbym i starałbym się rozpowszechnić takie poglądy jak:

– ludzkie życie jest bezcenne i powinniśmy dbać o to, żeby realizując naszą agendę polityczną nikt nie ponosił ofiary śmiertelnej

– skoro jesteśmy tolerancyjni, to nie powinniśmy próbować stosowania przemocy – druga strona nie ma z nią problemów, więc jesteśmy na przegranej pozycji

– skoro staramy się dążyć do równości, to podejmujmy działania takie, aby przekonać grupy uprzywilejowane do dbania o innych z własnej woli, a nie próbujmy z nimi walczyć, bo jesteśmy na przegranej pozycji

– skoro chcemy z kimś walczyć o coś, to liczmy się z poniesionymi ofiarami, jeśli już mamy wystawiać wojowników, to nie wybierajmy ich z szeregów naszych najsłabszych, chorych psychicznie i słabych jednostek, ale z tych najlepszych

– skoro zależy nam na ludziach, których ochronę postulujemy, to nie wystawiajmy ich na światła reflektorów i do politycznego „odstrzału”, aby na ich ofiarach budować kapitał polityczny, tylko zasłaniajmy ich własnymi ciałami.

Oczywiście w najbliższym czasie nie zamierzam zmieniać strony barykady, a nie sądzę, żeby osoby z lewicowymi poglądami przypadkiem trafiły na ten tekst. Jest to niestety skutek życia w bańkach informacyjnych, które sprzyjają budowaniu skrajnych poglądów ze względu na brak konfrontacji z kontrargumentami. Pozostaje nam zatem wyciągnąć wnioski na przyszłość, jako osobom znajdującym się po drugiej stronie ideologicznej barykady, a jedynym wnioskiem jest konieczność aktywnego uczestnictwa w debacie publicznej. Mamy szansę zapobiec rozprzestrzenieniu się tego lewicowego wirusa do takich rozmiarów w naszym kraju, gdy powszechnie lewicowe poglądy przestaną być przyjmowanego jako coś „oczywistego”, „poprawnego” czy też „słusznego”. Należy utworzyć całe spektrum poglądów od skrajnego lewa do prawa i ciągłym uczestnictwem w dbacie próbować wpływać na to, aby nigdy nie zabrnęła zbyt daleko od bezpiecznego centrum.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *