Kacper Słomka - Śmiechem w lewaków cz.2 – metodologia jajcarstwa

W poprzedniej części swego cyklu artykułów na temat amunicji śmiechu przedstawiałem uzasadnienie – ideowe i praktyczne – swojej tezy o tym, że najskuteczniejszą bronią przeciw zalewowi lewackich ideologii jest uderzanie w ich głosicieli bronią szydery. Przedstawiłem też wówczas – jak zapewne pamiętacie – przydatny słowniczek określeń, mogących pomóc w tworzeniu haseł, żartów, happeningów, widowisk kabaretowych.

W poniższym artykule postawię krok dalej. Celem jego napisania jest przedstawienie Wam koledzy METODOLOGII JAJCARSTWA. Jeżeli kogoś dziwi zestawienie tak poważnego, naukowego słowa jak metodologia z kolokwialnym wyrażeniem ,,jajcarstwo” niech wie, że zabieg to zupełnie celowy, a w perspektywie tego, co będzie opisywane, nie tylko zupełnie uzasadniony, ale także posiadający potwierdzenie w faktach. Z perspektywy bowiem samej istoty użytego terminu- każdy rodzaj ludzkiej działalności ma swoją metodykę i swoją metodologię. Metodykę tj. zestaw metod, którymi się daną działalność przeprowadza i metodologię- tj. teoretyczną refleksję nad metodami. Ta druga odpowiada na pytanie ,,Co robić?” podczas gdy ta pierwsza ,,Jak robić?”. Jedna i druga służą w praktyce głównie do tego, by metody doskonalić i metodykę, pojmowaną jako zbiór metod, poddawać stałemu rozszerzaniu. Skoro więc rzeczy tak różne jak np. nauczanie i kulinaria, obróbka metali i harcerstwo, dyplomacja, sztuka wojenna i (wcale nie żartuję) miłość fizyczna, mają swoją metodykę i metodologie, to właściwie dlaczego nie miałoby jej mieć jajcarstwo? Ma i musi ono mieć wyżej wspomniane nabudowy. A skoro tak jest, to właściwie dlaczego nie miałoby ich mieć jajcarstwo nasze, polskie, narodowe? 

Aby dokonać jednak teoretycznej refleksji nad metodykami jajcarstwa, należy najpierw wymienić, jakie metody działania zaliczają się do owej metodyki, aby dopiero potem ocenić ich przydatność do naszych celów i ewentualnie rozważyć sposoby wykorzystania poszczególnych metodyk, gdyż tych w metodologii jajcarstwa jest więcej niż się wydaje. W artykule skupię się na 3 metodykach, które osobiście uważam za najbardziej warte rozważenia. Są to zaś:

– dowcip i humor językowy

– kultura memiczna

– happening

Każda z tych metod ma swoje specyficzne cechy i wyróżnia się konkretnymi wymogami, które muszą być zrealizowane dla uskutecznienia danego działania w ich ramach. Każda z nich ma już też swoja krótszą lub dłuższą tradycje. Rozważę je w wymienionej wyżej kolejności.

Dowcip i humor językowy i jak je wykorzystać w działaniu promocyjnym

Humor językowy ma swoją podstawę w tym, jak odbierane jest przez człowieka główne tworzywo wszelkiej kultury komunikacyjnej- język. Znaleźć go możemy zarówno w literaturze jak i w filmie, zarówno w wysokoartystycznym teatrze (komedie Fredry), jak i w najprostszych skeczach kabaretowych. Z jednej strony dość typowymi przykładami komizmu językowego są pokazywanie nieudolnego używania języka- np. w wydaniu cudzoziemców czy dzieci, co można zobaczyć np. w dialogach Wietnamczyków z powieści ,,Dziewięć” Andrzeja Stasiuka, a jednocześnie np. w wymowie Chińczyka ze słynnego skeczu kabaretu Ani mru mru. Z drugiej strony daleko wyższą formą komizmu językowego jest nadmierna standardyzacja języka, celowe wprowadzenie doń tak zwanej sztywności. Zjawisko to opisuje Henri Bergson w swoim ,,Studium o śmiechu” wyraźnie dając do zrozumienia, że osoba wyrażająca się zawsze podobnie wzniosłym i patetycznym stylem, staje się z czasem komiczna, aż do momentu, w którym robi się komiczna bezustannie. Zachodzi tu zjawisko swoistej językowej groteski- celowe mieszanie rejestrów języka i stylów, niedopasowanie stylu do sytuacji, mieszanie patosu do tego co zgoła codzienne, wzniosłości do tego co zupełnie niewzniosłe- prowadzi do efektów komicznych, jak np. wówczas gdy ktoś mówiąc, że przyjdzie na grilla z żoną oznajmia że ,,przybędzie z małżonką”. Zupełnie zrozumiałą reakcją jest wówczas uśmieszek wobec tak patetycznego stylu. Innego rodzaju komizmem słownym jest ten z kolei, który powstaje wówczas, gdy jakiś wyraz użyty w wypowiedzi ma charakter wieloznaczny, czego przykładem jest żart z okresu PRL: ,,-Dlaczego nie przyszedłeś na ostatnie zebranie partyjne? – Gdybym wiedział, że to ostatnie, na pewno bym przyszedł.”  Wychodząc od tego rodzaju komizmu słownego należy traktować humor językowy jako rodzaj gry słownej, w której zmiany dokonywane w znaczeniach wyrazów, nasuwając nam nowe skojarzenia prowadzą do kolejnych komicznych konotacji, które budzą uśmiech odbiorcy. Jak pokażę na przykładach dotyczących kultury memicznej i happeningu jest to pewne prawo bardziej ogólne. W pewnym sensie bowiem, nie tylko humor słowny, lecz właściwie każdy rodzaj humoru opiera się na podobnego rodzaju grze. Tyle teoria dotycząca metod wywoływania śmiechu za pomocą gry językiem. W praktyce jednak, jak można by wymierzyć ową broń w szeroko pojęte lewactwo? Pokrótce mogę to przedstawić na przykładzie 4 metod głównie możliwych do stosowania, choć przy tym chciałbym zaznaczyć, że w tym konkretnym aspekcie właściwie jedynie nawiązuje do tego, co pisałem już poprzednim artykule poniższego cyklu.

Owe 4 metody funkcjonujące w ramach metodyki humoru językowego to przede wszystkim:

– żarty słowne i słowno-sytuacyjne

– żartobliwe hasła

– przyśpiewki i piosenki satyryczne

– poezja satyryczna wraz z prozą poetycką tego typu

 Siłą rzeczy nie sposób na łamach krótkiego artykułu wszystkich tych 4 metod omówić dokładnie i przedstawić wszystkich możliwości ich wykorzystania, zwłaszcza, gdy chcę się jeszcze poruszyć kwestie kultury memicznej i przede wszystkim happeningu, któremu zwłaszcza chciałbym poświęcić nieco więcej miejsca. Niemniej poświęćmy chwilę na zatrzymanie się na tej gałęzi metodyki jajcarstwa.

Żarty słowne opierają się najczęściej, jak o tym już napisałem, na wieloznaczności sformułowań czy groteskowym mieszaniu stylów. Przykładem mogą tu być żarty oparte np. na nader wieloznacznych w naszym języku czasownikach takich jak ,,załatwiać” ,,odchodzić” itp. Przykład drugiego tego typu żartu można znaleźć w Barańczakowskim przekładzie ,,Hamleta” Williama Szekspira. Na pytanie Poloniusza, tyczące zmiany miejsca rozmowy: ,,Nie zechciałbyś książę odejść?” Hamlet odpowiada pytaniem: ,,Z tego świata?”, a zmieszany Poloniusz kwituje ,,zaiste, byłoby to odejściem”. Z kolei przykład mieszania stylu i celowej manieryzacji języka prowadzącej do efektów komicznych z łatwością możemy znaleźć u Fredry, przykładowo w sławnej scenie z ,,Zemsty” gdy Cześnik Raptusiewicz, dyktując list swojemu słudze, wtrąca swoje stałe powiedzonko, w efekcie czego monolog prezentuje się: ,,Bardzo proszę…mocium panie…mocium panie…me wezwane…mocium panie…wziąć w sposobie,jako ufność ku osobie….mocium panie…waszmość pana” itd. I tym monologiem wchodzimy już w kwestie humoru słowno-sytuacyjnego. Jak bowiem wiadomo ze sztuki Dyndalski przepisuje to wszystko bezmyślnie, razem ze wstawkami Cześnika. Nieporozumienie między obydwoma bohaterami doprowadza do sytuacji komicznej.

Co do żartobliwych haseł- te najczęściej bazują na odwróceniu mrocznych realiów życia w taki sposób, by mogły się one stać kanwą aktywności humorystycznej. Odbywa się to najczęściej poprzez ironiczne nawiązanie do języka dominującego w przekazie ,,poważnym” i odwoływanie do stylistyki groteski. Najlepszymi tego typu przykładami są hasła Pomarańczowej Alternatywy z okresu PRL takie jak: ,,Obywatelu, pomóż milicji! Pobij się sam.” czy chyba jeszcze lepsze (nawiązujące bowiem do sytuacji ekonomicznej) ,,Żądamy byle czego!”. W wyżej wymienionych przykładach doskonale widać ogólną zasadę używania groteski w celu ośmieszenia tego, co jest dla nas źródłem uczuć zgoła negatywnych.

Jeśli chodzi o przyśpiewki i piosenki satyryczne to mają one swoją bardzo głęboką i bogatą tradycję wpisaną w ludowny nurt polskiej kultury. Pierwsze z nich, dotyczące relacji damsko-męskich, wywodzą się bezpośrednio od przyśpiewek weselnych, które wchodziły w skład weselnej tradycji ,,zaśpiewu”, towarzyszącego zabawie weselnej. Przykład takiego humoru prezentuje poniżej: ,,Biegnie sobie piesek,/ogonem wywija,/ widno nie żonaty/ szczęśliwa bestyja!” Takie przyśpiewki choć będąc elementem dowcipu językowego- operują bowiem tekstem, to jednak opierają się na humorze sytuacyjnym, wpisanym w kontekst, w tym wypadku wesela. Z nich jednak wywiodły się wszelkie późniejsze przyśpiewki o podobnym charakterze, np. kibicowskich, które także potrafią operować specyficznym, nieco złośliwym, ale może przez to szczególnie oryginalnym humorem- podaje dwa przykłady, jeden z rozgrywek reprezentacji, drugi z ekstraklasy:pierwszy: ,,Chociaż ładne gacie macie/ z Polską nigdy nie wygracie”, drugi: ,,Wysłuchajcie prawdę tą/ że jesteście Amicą/ sprzedaliście klubik swój/ teraz macie wielki ch**.

Poezja satyryczna z kolei tradycjami sięga Biernata z Lublina, a więc XV wieku. Już wówczas wykorzystywano ją by w lekkiej i dowcipnej formie nieść krytykę zjawisk, które ciążyły autorom. Zadziwiające jak wiele z tego, co pisał Biernat do dziś pozostaje w pewnym sensie aktualne- przypomnę tylko jeden fragment z jego ,,Żywota Ezopa Poczciwego z przypowieściami jego”- ,,Bo u ludzi tak się dzieje/ małych wieszą wielcy złodzieje/ a gdyby prawnie wiesili/ małoby panów ostawili.” Jednak warto zaznaczyć, że choć pewien ogólny zarys tego, jak winna poezja satyryczna wyglądać i jakie cele winny jej przyświecać został sformułowany już kilka wieków temu, to jednak kolejne epoki dodawały wiele od siebie. I tak renesans po raz pierwszy odszedł od formy Ezopowej, pozwalając by opinie wytykające wady społeczeństwa czy grup je tworzących, pouczenia na ten temat, itp. wychodziły z ust ludzkich bohaterów, tak jak to dzieje się w Mikołaja Reja ,,Krótkiej Rozprawie między trzema osobami Panem, Wójtem i Plebanem”. Warto przypomnieć tu puente owego dialogu między przedstawicielami trzech stanów- Wójt- przedstawiciel chłopstwa powiada- ,,Ksiądz wini Pana, Pan Księdza, a nam chłopom zawdy nędza”. I znów przychodzi refleksja nad niesamowitą aktualnością tego gorzkiego humoru Reja. Oświecenie wprowadza orientalizm- w satyrach pojawiają się motywy ze świata arabskiego, a także postacie Chińczyków czy Hindusów. Idealnym przykładem są tu Woltera ,,Listy perskie”- w których wypowiedzi muzułmańskich Persów posłużyły do satyrycznej krytyki ówczesnej Europy- Europy ,,oświeconych” absolutyzmów, wojen gabinetowych, powszechnego ucisku prostego człowieka i wreszcie wszechobecnych oligarchii masońsko-arystokratycznych. To, że Wolter, wykazywał się tu pewną hipokryzją, gdyż satyrze i krytyce poddawał to, co sam współtworzył, nie obniża przy tym bynajmniej wartości dzieła. Ale to nie koniec rozwoju satyry. W romantyzmie obok powrotu do źródeł satyry tj. Ezopa, widocznego np. w bajkach Mickiewicza, oraz dalszego rozwoju orientalizmu- vide George Byron- zostaje rozwinięty epicki charakter satyry, poprzez rozwijanie mowy zależnej, co widać na przykładzie twórczości satyrycznej Fredry, vide ,,Trzynasta Księga Pana Tadeusza”. I w tym miejscu w pewnym sensie rozpoczyna się historia nowoczesnej literatury satyrycznej, którą na najwyższy poziom wzniósł w latach PRL-u Janusz Szpotański. On to może stanowić nasz wzór, gdyż w swoich utworach takich jak ,,Caryca i zwierciadło” ,,Cisi i gęgacze” ,,Gnomiada” i innych obśmiewał komunistów i ich bzdurne teorie tak skutecznie, jak nikt nigdy tego przed nim nie robił. Jeżeli chcemy być równie skuteczni w obśmiewaniu lewaków, trzeba czerpać wzory od najlepszych, więc lektura Szpota nam nie zaszkodzi.

Warto przy tym pamiętać, że humor językowy, służąc nam do krytyki zjawisk, które nam się nie podobają i którym pragniemy się przeciwstawiać, jednocześnie winien mieć walor afirmatywny- w podtekście pochwalać to, co przeciwne rzeczy wyśmiewanej. Walor afirmatywny zaś przyczynia się zawsze do promocji postaw na których promowaniu nam zależy. Konieczne jest jednak by te produkty kultury trafiały do jak najszerszej liczby odbiorców, w czym zdecydowaniu pomóc może internet. To medium daje nam możliwości działań promocyjnych szersze, niźli jakiekolwiek inne medium w obecnym czasie.

Tyle na temat dowcipu językowego, czas przejść do kultury memicznej.

Estetyka memów

Od lat w kategorii rzeczy które nas śmieszą, mieszczą się także memy internetowe. Warto tu zastanowić się nad fenomenem owego tworu kulturowego, oraz pewną estetyką, jaką zdążył sobie wytworzyć. Dobry mem jest jednocześnie prosty i skondensowany w przekazie i zarazem w zabawny sposób łączący hasło i obraz. Ważne jest to, że obraz ów nie powinien być jedynie ilustracją do tekstu, czy czymś funkcjonującym wobec tekstu wtórnie. W dobrym memie oba elementy- obraz i tekst funkcjonują na równych prawach i równym poziomie, niejako razem tworząc komiczną treść mema i jego przekaz, który może być krytyczno-polemiczny, ale może również afirmować osoby czy środowiska. Generalnie w każdym memie uwidocznienie poglądów i ocen jego autora jest czymś nieodzownym, ale nie ma tutaj jakichś konkretnych odbiorczych oczekiwań względem tego czy przekaz będzie pozytywny czy też negatywny w sensie oceny zjawisk. Ważne by mem śmieszył. To stwarza ogromną przestrzeń twórczej wolności dla każdej osoby obdarzonej poczuciem humoru, a także, a może nawet przede wszystkim, pewnym dystansem do siebie i świata. Z tej przestrzeni wolności już zaczęliśmy korzystać my nacjonaliści i w tym miejscu z uczuciem pewnego rozrzewnienia wspominam mema, nieznanego mi autorstwa, który za pomocą popularnych piesków upamiętniał rocznicę powstania ONR- na obrazie owe pieski siedziały w stołówce Politechniki Warszawskiej i najpierw rozmawiały na typowo studenckie tematy, aby potem przejść do rozważań nad założeniem organizacji nacjonalistycznej i formułowania jej postulatów. To genialny przykład mema afirmującego, który wyszedł z naszego środowiska. Jeżeli zaś chodzi o memy polemiczne, to niewątpliwie memy z alternatywkami, niezależnie od tego czyjego są autorstwa, zapewne bliskie są sercom wielu z czytelników. W warunkach kultury, która coraz bardziej, czy tego chcemy czy nie, staje się kulturą instant- nastawioną na szybki kontakt z łatwo przyswajalną treścią, memy są narzędziem, które śmiało możemy wykorzystać do walki humorem, o której pisałem już w poprzednim artykule. Ponieważ sam jednak nie czuję się największym znawcą tego tematu, pozwolę sobie pozostawić kwestie kultury memicznej ludziom lepiej ode mnie przygotowanym także od strony praktycznej. Sam natomiast pozwolę sobie przejść do kwestii estetyki i organizacji happeningu.

Estetyka i działanie happeningu i performancu artystycznego 

Happening jest specyficznym rodzajem działalności artystycznej i wcale nie musi mieć charakteru satyrycznego. Happeningiem jest bowiem każde ograniczone czasowo wydarzenie posiadające dramaturgię i narrację, wypływającą ze świadomych założeń artysty projektującego owe wydarzenie. Od zwykłego dramatu happening różni się przy tym spontanicznością, elementami improwizacji artystycznej, otwartością przestrzeni i wreszcie (co najważniejsze) w pełni świadomym całkowitym odrzuceniem tzw. czwartej ściany, w efekcie czego każdy świadek, każdy widz, zgoła każda osoba, która znajdzie się w przestrzeni happeningu, odniesie się w jakikolwiek sposób do działań podejmowanych przez artystę, czy też grupę artystyczną staje się jednocześnie współuczestnikiem i współtwórcą happeningu. Happening od także wymienionego przeze mnie performancu, różni się z kolei mniejszym nastawieniem na indywiduum artysty- w performancie stanowi ono niejako centralny punkt akcji, oraz mniejszą eksploatacją materii ciała. W happeningu artysta stara się przede wszystkim zbliżyć, lub przekroczyć granicę między sztuką a życiem i ciało jest tu traktowane jako jeden z elementów owego ,,życiowego” aspektu happeningu. Performance tymczasem, traktując ciało jako ,,jedynie narzędzie sztuki” często dopuszcza ,,w ramach doświadczenia artystycznego” akty zupełnie nieakceptowalne z perspektywy naszej aksjologii- samookaleczenia, epatowanie seksualnością, itp. Z tego powodu należy mocno zaznaczyć odrębność tych dwóch dziedzin sztuki, mimo że ta druga ma korzenie w tej pierwszej. Odrzucając aberracje logiczno-moralne autorów sztuki performatywnej, winniśmy skupić się na dokonaniach i osiągnięciach sztuki happeningowej, zwłaszcza w jej odmianie satyrycznej. Odmiana ta szczególnie żywo rozwinęła się w naszym kraju i tu ponownie odwołać się można do tradycji Pomarańczowej Alternatywy, a bardziej współcześnie do akcji grupy ,,Naszość” skądinąd w znacznym stopniu podzielającej nasze ideały. Na udany happening składa się wykorzystanie odpowiedniego kontekstu- np. daty ważnej dla środowiska, które chce się kontestować, żartobliwe hasła, o których już pisałem, przebrania, gesty i wreszcie umiejętne przybranie roli celowo nieadekwatnej do otoczenia, tak by do kontestowanej rzeczywistości wprowadzić element absurdu, celem sprowadzenia jej do sfery komicznej, o czym pisałem w poprzednim artykule. W najpełniejszy chyba sposób osiągnęła to członkowie ,,Naszości” urządzając 1 maja 2008 roku happening ,,Samuraje”. Przybywając na wiec SLD w przebraniach wspomnianych japońskich wojowników, z wielkimi acz tekturowymi mieczami i transparentem- ,,1 maja- dzień samuraja” już wzbudzili sporą dozę konsternacji w szykach lewicowców. Gdy jeszcze przewodnik grupy ,,Lenin” zaproponował w swoim przemówieniu postkomunistycznej lewicy ,,rytualne seppuku” temperatura wzrosła do wrzenia i doprowadziła do słownych utarczek z lewakami, co z kolei stworzyło piękne pole do popisu dla nader kreatywnych happeningowców, którzy zaczęli wznosić np. takie okrzyki: ,,Towarzyszu, w wolnej chwili, weź popełnij harakiri!” czy wznoszone na cześć jednej z ówczesnych działaczek lewicy ,,Hej Łybacka, nasza gejsza, wśród działaczek najpiękniejsza”. Sama obdarzona owym okrzykiem nie potrafiła powstrzymać śmiechu, co jest chyba najlepszym dowodem sukcesu naszości. Niestety, nie obdarzeni poczuciem humoru panowie w niebieskich mundurkach, musieli przerwać tę radosną zabawę i tu pokazało się kolejne oblicze happeningu. Policjanci także stali się jego uczestnikami, sprowokowali bowiem kolejną serię okrzyków o niemniej zabawnej treści: ,,Macie pałki, a my miecze”. Całość jest zresztą do obejrzenia na YouTube- tytuł filmiku ,,Akcja Alternatywna ,,Naszość”- Samuraje”. Pozwoliłem sobie być może na nieco przydługi opis przykładu udanego happeningu, jednak nie zrobiłem tego bez celu. ,,Naszość” pokazała, że i w III RP, nie tylko w PRL-u można robić porządne happeningi, jednocześnie zabawne i jednocześnie zaangażowane politycznie i społecznie. Ich akcja ,,Samuraje” jest tutaj najlepszym przykładem, wartym naśladowania i twórczego rozwijania. Jeżeli bowiem można było doprowadzić w dzień 1 maja lewaków do wrzenia, a rodaków do szczerego śmiechu (podzielanego nawet przez Łybacką), to właściwie dlaczego miałoby się nie dać zrobić czegoś podobnego np. na ukochany przez Żydów i żydofilów 19 kwietnia, albo umiłowany przez postsowieciarzy 8 maja. Dlaczego w pedalski ,,miesiąc dumy” nie zrobić na ten przykład- parady dendrofilów, domagającej się praw dla kochających drzewa i w ten sposób pokazać absurdy pomysłów postępactwa? Możliwości oddziaływanie happeningu są naprawdę szerokie i trzeba tylko włożyć w przygotowanie go odpowiednią ilość pomysłowości, by dobrać umiejętnie elementy, które wymieniłem na wstępie.

Konkluzja

Ogromna wielość metod wywoływania śmiechu u bliźniego sprawia, że usystematyzowanie ścisłej metodologii jajcarstwa wymyka się nieomal próbom konstruktywnego opisu. Jednak dla nas ważniejsza od teorii jest praktyka. Co do tej zaś, mam wrażenie podałem dość przykładów, by zainspirować wielu działaczy do akcji i aktywności mogących na tym modus operandi budować naszą kontestacje progresywizmu. Niechaj nasz bunt wobec zepsutego świata wyraża się w rozbudzaniu nawałnic śmiechu. Do dzieła koledzy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *