Adrianna Gąsiorek - Słowiańska tożsamość Europy Środkowej

Współczesna Europa – przynajmniej jej środkowo-wschodnia część – wydaje się od wieków zakorzeniona w chrześcijańskiej, głównie katolickiej, tożsamości. To z nią kojarzymy nasze święta, obrzędy, moralność, a także fundamenty kulturowe. Jednak historia tej ziemi sięga znacznie głębiej niż chrzest Mieszka I w 966 roku. Pod warstwą biblijnych opowieści i katedr z gotyckiego kamienia wciąż tętni starsza krew – dziedzictwo Słowian. To ono dało początek organizacji plemiennej, pierwszym formom państwowości, językowi, strukturze społecznej, a także – co często pomijane – niezwykle bogatej mitologii i ludowości, która zasługuje na docenienie również dziś.

Zanim przyszła chrzcielnica – Europa Słowian

Zanim Europa Środkowa została schrystianizowana, była tętniącą życiem krainą zamieszkiwaną przez wolne ludy słowiańskie. Nie była to terra incognita, jak sugerowały późniejsze kroniki pisane z perspektywy duchowieństwa. Przeciwnie – Słowianie tworzyli złożone struktury plemienne, mieli rozwiniętą kulturę oralną, własne pismo runiczne, obrzędy religijne i bogaty światopogląd oparty na harmonii z naturą. Przodkowie dzisiejszych Polaków, Czechów, Słowaków, Bułgarów, Serbów czy Ukraińców nie żyli w chaosie, ale zgodnie z cyklem przyrody, w poszanowaniu dla rytuałów przejścia, sił duchowych i społecznych zależności.

To właśnie w tej wspólnocie, a nie w klasztorze, kiełkowały pierwsze idee organizacji społecznej. Grody, wiece, rody i braterstwa były fundamentami, na których później opierała się chrześcijańska administracja. Chrzest nie był początkiem historii, lecz punktem zwrotnym – narzędziem integracji z Zachodem, ale także momentem, w którym zepchnięto rodzimą kulturę do roli „pogańskiej przeszłości”.

Piękno słowiańskiej mitologii – zapomniane źródło tożsamości

Mitologia Słowian to jeden z najbardziej niedocenionych elementów naszego dziedzictwa kulturowego. Przez wieki rugowana i niszczona jako „pogańska”, przetrwała w szczątkowej formie w pieśniach ludowych, opowieściach babek, obrzędach i wiejskich zwyczajach. Jednak jej rekonstrukcja – trwająca do dziś – ukazuje niezwykłe bogactwo wyobraźni i duchowości dawnych Słowian.

Bogowie tacy jak Perun – bóg burzy i wojny, Weles – władca zaświatów i opiekun bydła, czy Mokosz – opiekunka urodzaju i kobiet, odzwierciedlają głęboki związek człowieka z naturą. To nie byli dalecy, surowi bogowie z wysokości niebios – to byli duchowi partnerzy codziennego życia, obecni w ziemi, deszczu, zbożu i śmierci. Świat słowiańskiej mitologii był pełen demonów, rusałek, domowików i leszych – istot zamieszkujących przyrodę, których należało szanować, a nie pokonywać.

Co ważne, religia słowiańska nie opierała się na dogmacie. Była otwarta, praktyczna i zrośnięta z cyklem natury. Słońce, księżyc, pory roku – wszystko miało swoje miejsce i sens. Obrzędy takie jak Jare Gody (święto wiosny), Noc Kupały (letnie przesilenie) czy Dziady (wspomnienie przodków) miały głęboki wymiar duchowy i wspólnotowy, który dziś zaczyna być na nowo doceniany – także przez ludzi młodych.

Słowiańskość jako źródło kultury ludowej i sztuki

Współczesna fascynacja folklorem, muzyką etniczną, rękodziełem czy słowiańskim designem nie jest przypadkowa. To nie tylko estetyka, ale głód głębszego zakorzenienia, które często nie daje się odnaleźć w zunifikowanym świecie współczesności. Nasza ludowość – bogata, kolorowa, wielowarstwowa – to bezpośredni spadek po dawnych obrzędach i tradycjach.

Haft krzyżykowy, białe koszule z koronkami, korale, wzory kwiatowe – to wszystko nie jest przypadkową „ozdobą z przeszłości”, ale symbolami, które przez wieki przekazywały tożsamość, przynależność i historię. Dziś widzimy renesans zainteresowania kulturą ludową – od festiwali muzyki etnicznej, przez współczesnych artystów nawiązujących do tradycji (np. Żywiołak, Percival, Karolina Cicha), po modę inspirowaną wzorami z dawnych czasów.

Warto też zauważyć, że wiele dzisiejszych świąt katolickich jest w rzeczywistości przekształconą formą dawnych obrzędów słowiańskich – wystarczy spojrzeć na Zielone Świątki, Boże Ciało czy Wigilię. Kultywujemy je bez świadomości ich pierwotnego znaczenia. Wydobycie tego kontekstu pozwala lepiej zrozumieć siebie i swoje miejsce w historii.

Dlaczego to wszystko nadal ma znaczenie?

W dobie globalizacji, cyfryzacji i uproszczonej tożsamości narodowej, odwoływanie się do słowiańskich korzeni nie powinno być aktem nostalgii, ale formą kulturowej świadomości. To właśnie ten fundament pozwala zachować unikalność w świecie, który coraz częściej wymaga od nas jednolitości. Nie chodzi o cofanie się w czasie, ale o integrację wartości – równowagę między tym, co duchowe, wspólnotowe, lokalne, a tym, co nowoczesne i globalne.

Słowiańszczyzna nie jest przeszłością martwą – to ciągłość. Język, którym mówimy, struktura rodziny, nasza relacja z ziemią i przyrodą, a także wiele intuicji moralnych – to wszystko ma swoje korzenie w czasach przedchrześcijańskich. Katolicyzm był ważnym krokiem w rozwoju naszej tożsamości, ale nie może zasłaniać całej głębi, która istniała przed nim.

Odzyskiwanie słowiańskiej tożsamości to nie rewolucja – to przypomnienie. To ukłon wobec przodków, którzy budowali życie w zgodzie z lasem, wodą, niebem i rytmem dnia. To także sposób na przywrócenie znaczenia wspólnocie, naturze i duchowości wolnej od dogmatów.

Podsumowanie

Nie jesteśmy jedynie dziećmi chrztu – jesteśmy także dziećmi dębów, rzek i ognisk palonych na świętych wzgórzach. Nasza historia nie zaczyna się od krzyża, ale od wspólnoty – słowiańskiej, silnej i mądrej. W świecie, który coraz bardziej rozmywa tożsamości, powrót do tych korzeni może być nie tylko aktem pamięci, ale także formą odporności. Bo nie można wiedzieć, dokąd się zmierza, jeśli nie wie się, skąd się przyszło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *