Adam Seweryn - Międzymorze a Sarmatyzm

Rzeczą wiadomą jest, że polscy nacjonaliści wielokrotnie odwołują się do historii, szukając w niej inspiracji. II Rzeczpospolita, Średniowiecze, a w ciągu ostatniej dekady czasy Żołnierzy Wyklętych – to bez wątpienia tematy historyczne, które interesują znaczną część narodowców bardziej, niż problematyka współczesnej Polski.

Jednak w tym tekście nie chcę skupiać się na krytyce historycyzmu, lecz na zaproponowaniu nieco innych inspiracji. Każdy, kto zna dzieje naszej Ojczyzny, ten zgodzi się ze mną, że to czasy sarmackie pokazują Polskę jako państwo wielkie i potężne. Co należy pokreślić, sarmatyzm powinien być dla polskich nacjonalistów ważnym wątkiem i to z kilku powodów, które tutaj opiszę. Po pierwsze dlatego, że jak wcześniej wspomniałem, był to okres, gdy Wielka Polska stanowiła nie tylko ideę, ale rzeczywistość geopolityczną. Po drugie dlatego, że sarmatyzm to tak naprawdę jedyny nowożytny prąd kulturowy związany wyłącznie z Rzeczpospolitą. Jako narodowi radykałowie odwołujemy się do kulturowych korzeni Europy, dziedzictwa cywilizacji łacińskiej, ale myślę, że warto, abyśmy równolegle zwrócili uwagę na coś, co daje nam niejako poczucie kulturowej odrębności od pozostałych europejskich narodów. Po trzecie, neosarmatyzm idealnie może pełnić rolę kulturowej i ideologicznej nadbudowy dla geopolitycznych koncepcji Międzymorza, które popieramy. Odwołując się do sarmackich czasów I Rzeczypospolitej możemy znaleźć inspirację w tym, jak etnosy Międzymorza skupione wokół Polski, broniły Europy przed ekspansją osmańskiej Turcji i carskiej Rosji.

Tak samo dzisiaj, warto, aby państwa tego regionu, zachowując swoją suwerenność, prowadziły bliską współpracę w obliczu ekspansji neobolszewickiej Rosji, obcej nam kulturowo pozaeuropejskiej (głównie islamskiej) imigracji, oraz coraz agresywniejszej nowolewicowej rewolucji. Może warto, aby nawiązaniem do czasów polskiej chwały, stały się nie tylko koszulki z husarzami, ale utrwalenie w dyskursie i popkulturze Victorii Wiedeńskiej, Orszy, Chocimia? To dość osobliwe, że nasze środowisko hołduje wspomnieniom klęsk i martyrologii, a nie zwycięstw i sukcesów Rzeczypospolitej. Po czwarte, jak powyżej wspomniałem, wyciągnięcie na piedestał sarmatyzmu, pozwoliłoby nam uwolnić się nieco od kultu narodowej klęski i martyrologii. W popkulturze obok tragicznie zamordowanych Żołnierzy Wyklętych i powstańców należne miejsce zajęliby zwycięscy husarze, pancerni, a zwłaszcza lisowczycy. To oni mogliby nas wiele nauczyć, pokazując, że walka za Polskę, to nie tylko bycie niewinną ofiarą, ale także drapieżnikiem rozrywającym tych, którzy zagrażali Rzeczpospolitej. Jednak, aby sarmatyzm nie stanowił dla nas kolejnej bezrefleksyjnej tendencji w ramach „mody na patriotyzm”, należy również krytycznie, z pozycji nacjonalistycznych, spojrzeć na kilka jego aspektów. Po pierwsze, sama w sobie idea o obcym pochodzeniu polskiej szlachty/elity byłaby w obecnych realiach szkodliwa. Jako nacjonaliści postulujemy narodowy solidaryzm i chociaż zdajemy sobie sprawę, że w dawnych wiekach zalążek świadomości narodowej pojawił się w warstwie szlacheckiej, to głosimy wszechstanowość narodową. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie obecnie dążył do różnicowania Polaków pod względem tego, czy mają chłopskie, szlacheckie, czy mieszczańskie pochodzenie. Kolejną rzeczą, której w sarmatyzmie pochwalać nie możemy, jest skłonność do „złotej wolności”, która w praktyce rozumiana była niestety jako pewna forma anarchii.

Polacy, jak też inne narody słowiańskie posiadają niestety ciągoty anarchizujące i skrajnie indywidualistyczne, czego przykładem mogą być, chociażby występujące niezależnie od epoki historycznej i stanu społecznego bezsensowne konflikty międzysąsiedzkie. Należy zwrócić jednak uwagę, że o ile w czasach pokoju i względnej prosperity Polacy potrafią dzielić się i kłócić niemal o wszystko, to w sytuacjach realnego zagrożenia, potrafimy się jednak mobilizować, aby wznieść się ponad partykularne podziały i dokonywać czynów wielkich. Taka jest nasza, naznaczona sarmatyzmem, dusza narodowa. Z jednej strony miłujący Boga, Ojczyznę i Rodzinę odważni i twardzi ludzie, z drugiej zaś swarliwi pieniacze, skłonni do alkoholizmu, mający problem z dyscypliną i systematycznością. Musimy pielęgnować i podsycać w naszej mentalności to, co dobre, a starać się wypalać to, co złe, słabe i prowadzące do chaosu. Będąc pomostem pomiędzy Zachodem a Wschodem, możemy się pokusić o to, aby nadal czerpiąc z dziedzictwa cywilizacji łacińskiej i będąc jej częścią, tworzyć jednocześnie jej wschodnią, międzymorską odmianę – cywilizację neosarmacką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *