Adrianna Gąsiorek - Czy Polska potrzebuje własnej agencji kosmicznej z prawdziwego zdarzenia?

Uznański na orbicie – i co dalej?

W lipcu 2025 r. Polak po raz drugi w historii powrócił z misji załogowej na orbitę okołoziemską. Sławosz Uznański, astronauta rekrutowany przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA), spędził blisko dwa tygodnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), gdzie przeprowadzał eksperymenty z zakresu biologii kosmicznej, fizyki materiałowej oraz testował technologie przydatne do przyszłych misji księżycowych.

Był to ogromny sukces dla Polski – nie tylko prestiżowy, ale też symboliczny: nasz kraj, przez dekady na marginesie eksploracji kosmosu, dziś staje się jej częścią. Pojawia się jednak kluczowe pytanie: czy możemy na tym sukcesie budować więcej? Czy Polska potrzebuje własnej, silnej agencji kosmicznej, zdolnej do prowadzenia niezależnych programów badawczych, technologicznych i edukacyjnych?

Gdzie jesteśmy – a gdzie moglibyśmy być?

Polska formalnie związała się z przemysłem kosmicznym w 2012 r., przystępując do ESA. To otworzyło drzwi dla krajowych firm i uczelni do udziału w projektach satelitarnych, naukowych i technologicznych realizowanych na poziomie europejskim. W 2014 r. powołano Polską Agencję Kosmiczną (POLSA), która miała pełnić rolę koordynatora tych działań.

Obecnie Polska uczestniczy m.in. w:

  • budowie satelitów obserwacyjnych (np. EagleEye, Camilla),
  • misjach ESA (Solar Orbiter, PROBA-3),
  • programach rozwoju technologii robotycznych na Księżyc i Marsa,
  • systemach bezpieczeństwa kosmicznego i świadomości sytuacyjnej w przestrzeni (SSA/SST),
  • programie astronautycznym ESA.

To wszystko napawa optymizmem – ale też ujawnia ograniczenia.

Czym obecnie jest POLSA?

Choć POLSA ma status agencji rządowej, jej rzeczywiste możliwości są mocno ograniczone. Pełni ona głównie funkcje:

  • koordynacyjne (np. kontakty z ESA i NATO),
  • doradcze (wobec rządu i ministerstw),
  • promocyjne i edukacyjne (organizacja konferencji, współpraca z uczelniami),
  • wspierające (dla sektora prywatnego i start-upów).

Jednak nie prowadzi własnych badań ani misji kosmicznych, nie zatrudnia inżynierów czy naukowców na szeroką skalę, nie posiada infrastruktury laboratoryjnej ani centrum kontroli lotów. Jej budżet to zaledwie ok. 100 mln zł rocznie, co jest skromną sumą nawet w porównaniu z mniejszymi krajami europejskimi:

  • Rumunia: ok. 300 mln zł (z dodatkowymi środkami unijnymi),
  • Czechy: ponad 200 mln zł,
  • Francja (CNES): ponad 10 mld zł (!),
  • Niemcy (DLR): blisko 8 mld zł.

Potencjał gospodarczy sektora kosmicznego

Wbrew pozorom, rozwój agencji kosmicznej nie jest tylko kwestią ambicji narodowych czy naukowych – to czysty interes gospodarczy. Sektor kosmiczny to dziś jedna z najszybciej rozwijających się branż high-tech na świecie, z wartością globalnego rynku przekraczającą 500 miliardów dolarów.

W Polsce działa ponad 400 firm i start-upów, które rozwijają:

  • technologie satelitarne (np. Creotech Instruments, KP Labs),
  • oprogramowanie do analizy danych z kosmosu,
  • komponenty mechaniczne i elektroniczne dla misji ESA i NASA,
  • systemy komunikacji i nawigacji.

Każde euro zainwestowane w kosmos generuje od 3 do 7 euro zwrotu w innych sektorach: przemyśle, logistyce, energetyce, rolnictwie, zarządzaniu kryzysowym.

Silna, technologiczna agencja mogłaby stać się centrum innowacji i poligonem dla testowania przełomowych technologii, rozwijanych wspólnie z uczelniami i firmami.

Co robią inni?

Francja – CNES

Francuska agencja kosmiczna CNES to wzór kompleksowej instytucji: posiada własne centrum badań, centrum kontroli misji, programy obserwacyjne, startowe (Kourou) i naukowe. Prowadzi misje niezależne i we współpracy z ESA, NASA, JAXA.

Niemcy – DLR

Niemieckie DLR to prawdziwe imperium naukowo-inżynieryjne: ponad 50 instytutów, 10 tys. pracowników, setki programów technologicznych. Dzięki DLR Niemcy mają decydujący głos w ESA, a ich firmy dominują w kontraktach kosmicznych.

Czechy – agencja technologiczna w Pradze

Czesi zbudowali swoją strategię wokół technologii precyzyjnych i systemów nawigacji, a ich sukces pokazuje, że nawet średniej wielkości kraj może osiągnąć globalne znaczenie, jeśli dobrze zaplanuje swoje działania.

Edukacja, inspiracja, przyszłość

Silna agencja kosmiczna mogłaby odegrać kluczową rolę w edukacji i budowie społecznego zainteresowania nauką – co jest nie do przecenienia w czasach kryzysu zaufania do wiedzy i faktów. Dzieci, które dziś oglądają transmisje z kosmosu, mogą za 20 lat pracować nad technologiami życia na Marsie. Ale potrzebują bodźca.

Agencja mogłaby:

  • organizować ogólnopolskie programy edukacyjne i konkursy,
  • prowadzić centra nauki o kosmosie (np. „Polskie Centrum Kosmiczne”),
  • rozwijać kanały multimedialne pokazujące polskie technologie w kosmosie,
  • wspierać programy studiów inżynieryjnych i doktoranckich.

Suwerenność i bezpieczeństwo

W dobie cyberataków, napięć geopolitycznych i rosnącej zależności od danych satelitarnych (nawigacja, rolnictwo, komunikacja, prognozy pogody), Polska musi posiadać własne zdolności obserwacyjne i obronne. Oznacza to potrzebę budowy konstelacji satelitów, systemów wczesnego ostrzegania i szybkiego reagowania.

Własna agencja mogłaby odpowiadać za:

  • monitorowanie przestrzeni kosmicznej (zagrożenia, kolizje),
  • rozwój niezależnych kanałów komunikacji strategicznej,
  • integrację systemów z NATO i UE,
  • tworzenie rezerwowych źródeł danych w sytuacjach kryzysowych.

Co dalej?

Polska nie musi budować NASA – wystarczy, że stworzy strategicznie zaplanowaną, kompetentną i dobrze finansowaną agencję, która:

  • przejmie inicjatywę w planowaniu misji i badań,
  • będzie partnerem, a nie tylko wykonawcą projektów ESA,
  • zapewni niezależność danych satelitarnych,
  • zintegruje świat nauki, przemysłu i edukacji.

Potrzebna jest reforma POLSA lub jej przekształcenie w agencję inżynieryjno-badawczą, na wzór DLR lub CNES. To wymaga odwagi politycznej, inwestycji, ale przede wszystkim: wizji.

Podsumowanie

Misja Sławosza Uznańskiego to symboliczny początek nowego rozdziału. Mamy kapitał ludzki, firmy, zaplecze naukowe. Brakuje nam tylko jednej rzeczy: silnej, sprawczej agencji kosmicznej z prawdziwego zdarzenia, która poprowadzi Polskę na orbitę przyszłości.

Pytanie nie brzmi, czy nas na to stać. Pytanie brzmi: czy stać nas, by tego nie zrobić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *