Adrianna Gąsiorek - Koniec z łańcuchami. Polska mówi „dość” krzywdzeniu psów

Nowa ustawa, która poruszyła serca i sumienia

Jeszcze do niedawna widok psa przykutego do budy ciężkim łańcuchem był niemal codziennością, zwłaszcza na polskiej wsi. Teraz ma to się zmienić raz na zawsze. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza całkowity zakaz trzymania psów na uwięzi.

Dla wielu to długo wyczekiwana decyzja. Dla innych – kolejny przykład oderwania polityków od realiów życia poza miastem. Ale jedno jest pewne: Polska właśnie zrobiła krok, który może zdefiniować nasze podejście do zwierząt na kolejne dekady.

Skąd pomysł na zakaz?

Przez lata przepisy w tej kwestii były wyjątkowo nieprecyzyjne. Właściciele mogli trzymać psy na łańcuchach, byleby te miały minimum trzy metry długości i nie ograniczały ruchu zwierzęcia. W praktyce wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Krótkie uwięzi, brak wody, wrastające obroże, psy przymarznięte do bud – te obrazy zna każdy, kto choć raz towarzyszył interwencji organizacji prozwierzęcych.

Stąd właśnie wziął się pomysł na nowelizację. Przez lata walczyły o nią fundacje, wolontariusze i społeczni aktywiści. Kampanie takie jak „Zerwijmy łańcuchy” czy „Stop łańcuchom” zebrały setki tysięcy podpisów. Wreszcie ich głos został wysłuchany.

Ustawę wprowadzono nie tylko z pobudek emocjonalnych, ale też etycznych i naukowych. Coraz więcej badań wskazuje, że psy przebywające długo na uwięzi cierpią nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Stają się apatyczne, lękliwe lub agresywne – to efekt izolacji i niemożności realizowania naturalnych potrzeb.

Jak wygląda nowe prawo

Nowe przepisy zakładają, że trzymanie psa na stałej uwięzi będzie zakazane, a za złamanie prawa grozić mogą grzywny lub nawet areszt. Wyjątki dopuszczono jedynie w sytuacjach krótkotrwałych – na przykład podczas transportu, zabiegów weterynaryjnych czy tresury.

Ustawa nie zostawia jednak właścicieli bez alternatywy. Dopuszcza trzymanie psów w kojcach, które muszą spełniać konkretne wymogi – mają być przestronne, zadaszone i umożliwiać zwierzęciu swobodne poruszanie się. To rozwiązanie ma pogodzić potrzeby bezpieczeństwa gospodarstw z troską o dobrostan psa.

Reakcje obrońców zwierząt: „Wreszcie zwycięstwo”

Dla organizacji działających na rzecz zwierząt to prawdziwy przełom. – To dzień, na który czekaliśmy od lat. Psy w Polsce przestaną być traktowane jak żywe alarmy przy budzie – mówi jedna z aktywistek OTOZ Animals.

Fundacje zwracają uwagę, że sama zmiana prawa to dopiero początek. Kluczowe będzie egzekwowanie nowych przepisów i edukacja właścicieli, szczególnie na terenach wiejskich. – Nie chodzi o to, by karać, ale by nauczyć, że pies to nie narzędzie, tylko istota czująca – podkreślają obrońcy zwierząt.

Ustawa ma też wymiar symboliczny. Po latach mówienia o empatii wobec zwierząt, Polska wreszcie stawia konkretne granice. To sygnał, że prawo może nadążać za społeczną świadomością.

Głos przeciwników: „Łatwo mówić z perspektywy miasta”

Nie brakuje jednak głosów sprzeciwu. Właściciele gospodarstw wiejskich alarmują, że dostosowanie się do nowych wymogów będzie kosztowne i trudne. Budowa kojca, ogrodzenia, zapewnienie psu codziennego ruchu – to obowiązki, które dla wielu mogą być zbyt dużym wyzwaniem.

Nie każdy ma pieniądze, by stawiać kojce i wyprowadzać psa trzy razy dziennie. Na wsi pies ma pilnować podwórka, a nie chodzić na spacery jak w mieście – mówi rolnik z Podkarpacia.

Część mieszkańców wsi uważa, że prawo jest oderwane od realiów życia na gospodarstwie. Dla nich pies na łańcuchu to nie okrucieństwo, ale tradycja. Argumentują, że uwiązany pies chroni posesję skuteczniej niż ten w kojcu, a zbyt liberalne przepisy mogą zwiększyć liczbę ucieczek i pogryzień.

Czy polska wieś się dostosuje?

To pytanie, które dziś zadają sobie zarówno politycy, jak i aktywiści. Zmiana mentalności będzie procesem, nie rewolucją. Dla wielu właścicieli łańcuch był najtańszym i najprostszym sposobem na „utrzymanie porządku”.

Jednak nawet na wsiach widać zmianę podejścia. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że pies nie jest tylko strażnikiem, lecz towarzyszem. W mediach społecznościowych rosną grupy, w których rolnicy dzielą się pomysłami na tanie, samodzielnie zbudowane kojce czy woliery.

Niektóre gminy zapowiadają już lokalne programy wsparcia dla mieszkańców, którzy będą musieli dostosować się do nowych przepisów. Pomysł dotacji na budowę kojców lub darmowych konsultacji z inspektorami weterynarii może okazać się kluczowy dla powodzenia całej reformy.

Nie tylko prawo, ale i mentalność

Nowe przepisy są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, co za nimi stoi – zmiana społecznego myślenia. Jeszcze dekadę temu temat dobrostanu zwierząt był marginalny. Dziś coraz więcej Polaków uważa, że pies zasługuje na godne życie, a nie tylko na miskę i budę.

To także test dla naszej empatii. Dla tego, czy potrafimy dostrzec cierpienie istoty, która nie potrafi o siebie zawalczyć. Czy zrozumiemy, że przywiązanie psa do łańcucha to nie kwestia wygody, lecz ograniczenia wolności i godności zwierzęcia.

Nowa era relacji człowieka z psem

Choć ustawa wywołała burzę, trudno nie zauważyć, że kierunek zmian jest jednoznaczny. Polska – podobnie jak wiele krajów Unii Europejskiej – zaczyna traktować zwierzęta nie jak przedmioty, ale jak istoty czujące, których potrzeby należy szanować.

Być może już za kilka lat obraz psa uwiązanego przy budzie stanie się reliktem przeszłości – symbolem epoki, w której zwierzęta służyły człowiekowi bez prawa do głosu. A nowa rzeczywistość, w której pies biega po podwórku, szczeka z radości, a nie z bezsilności, stanie się po prostu normą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *