Wiele wskazuje na to, że budząca tak wiele emocji edukacja zdrowotna zginie śmiercią naturalną. Powodem niekoniecznie są względy ideologiczne, bardziej chodzi tu o fakt, iż nie jest to przedmiot obligatoryjny. Choć nie ma jeszcze oficjalnych danych statystycznych, to pierwsze sygnały wskazują raczej na bardzo małe zainteresowanie ze strony uczniów.
Czy jest to dobra wiadomość? Mogę odpowiedzieć jednoznacznie: tak. Nie ulega wątpliwości, iż w zamyśle miał być to typowy przedmiot ideologiczny, a obok, skądinąd bardzo ważnych zagadnień dotyczących zdrowia, przemycana jest ideologia gender i propaganda LGBT. Bardzo niepokojący jest fakt, iż tematy związane ze współżyciem oderwane są całkowicie od moralności i od życia rodzinnego. I tak młody człowiek dowie się, że jedynym warunkiem inicjacji seksualnej jest tak zwana świadoma zgoda. Liczy się tylko przyjemność, nie ma miejsca na zagadnienia takie jak miłość, małżeństwo, rodzina, odpowiedzialność za drugą osobę itp. Nie trzeba chyba dodawać, iż jest to doskonała lekcja egoizmu i hołdowania tylko i wyłącznie własnym zachciankom. Dodatkowo, uczeń ma przyswoić wiedzę dotyczącą orientacji psychoseksualnej i „kierunków jej rozwoju”. Sugeruje to więc, iż orientacja seksualna jest czymś płynnym, czym można dowolnie kierować. Młodzi ludzie mieliby ponadto dowiedzieć się, że oprócz orientacji heteroseksualnej istnieje też orientacja heteroseksualna, biseksualna, aseksualność, cis płciowość i trans płciowość. Omawianie tego typu tematów bez odpowiedniego komentarza sugeruje, że wszystkie orientacje są w pełni normalne i należy traktować je na równych prawach.
Nie ulega wątpliwości, iż podstawową wiedzę z zakresu rozmnażania człowieka czy anatomii narządów płciowych powinien posiadać każdy. Na szczęście, zagadnienia te od wielu lat omawiane są na lekcjach biologii. I tu pojawia się zasadnicze pytanie: czy nie jest to wiedza wystarczająca? Wśród psychologów i psychiatrów nie brakuje opinii, że edukacja seksualna jest nie tylko niepotrzebna, ale wręcz szkodliwa. Takie zdania był między innymi amerykański psychiatra dziecięcy, dr. Philip Ney (nota bene autor metody leczenia syndromu ocaleńca z aborcji). Uważał on, iż zajęcia takiego typu przeszkadzają tworzeniu się więzi w parze. Nie ma potrzeby edukowania ludzi w tym, co rozwija się u nich naturalnie, ponieważ pozbawia ich to spontaniczności. Podkreślał również, iż wychowanie seksualne nie zabezpiecza nastolatków przed zbyt wczesną inicjacją. Wręcz przeciwnie- im więcej edukacji seksualnej, tym więcej zachowań seksualnych, co pociąga za sobą więcej aborcji, chorób wenerycznych i różnego rodzaju problemów interpersonalnych. Młodzi ludzie pragną bowiem poznać w praktyce to, czego nauczono ich w teorii.
Czy zatem edukacja zdrowotna jest przedmiotem całkowicie niepotrzebnym, który może przyczynić się tylko i wyłącznie do przeciążenia napiętego grafiku uczniów. Wiele wskazuje na to, że tak. Większość zagadnień omówić można na biologii czy lekcji wychowawczej. Nie znaczy to oczywiście, iż tematy związane ze zdrowym stylem życia są mniej ważne. Moim zdaniem, szczególnie ważny nacisk położyć należy na zdrowie psychiczne i tematy związane z depresją czy próbami samobójczymi.
Dlaczego młodzi ludzie podejmują decyzję o odebraniu sobie życia? Psycholodzy zwracają uwagę, iż najczęściej wpływ ma na to toksyczne środowisko rodzinne. Dlatego tak ważne jest, aby dziecko czy nastolatek miało wsparcie ze strony szkoły. Nie chodzi tu tylko o poruszanie tematów związanych z samobójstwem, ale też swobodny dostęp do wykwalifikowanego psychologa szkolnego. Szacuje się, że w połowie 2024 roku liczba samobójstw wynosiła aż 7,7 tys, z czego 31,8% skończyło się śmiercią. Najwięcej przypadków odnotowano właśnie w grupie 13-18 lat.
Większości tych tragedii z pewnością dałoby się uniknąć, gdyby młodzi ludzie mieli odpowiednie wsparcie w rodzicach, a jeśli nie w rodzicach, to przynajmniej w nauczycielach czy pedagogach szkolnych. Badania Aptera i Wassermana z 2003 roku wykazały, że aż 25% nastolatków po próbach samobójczych poszukiwało wsparcia w dorosłych, którego finalnie nie otrzymywało. Osoby dorosłe powinny mieć w pamięci sygnały ostrzegawcze, które mogą świadczyć o chęci odebrania sobie życia ze strony dziecka. Niekiedy dzieci mówią wprost, że chcą popełnić samobójstwo, czego nigdy nie wolno ignorować. Niekoniecznie jednak musi tak być. Niepokojące powinno być zainteresowanie tematyką śmierci, wycofanie się z kontaktów społecznych, rozdawanie rzeczy osobistych czy wypowiadanie komunikatów takich jak „niedługo przestanę być dla ciebie ciężarem”.
Bezpośrednią przyczyną samobójstw są rzecz jasna choroby psychiczne, przede wszystkim depresja, ale też schizofrenia, zaburzania lękowe czy zaburzenia osobowości. Do czynników rodzinnych zwiększających prawdopodobieństwo próby samobójczej zalicza się elementy takie jak rozwód rodziców lub zawarcie przez nich drugiego małżeństwa, choroby psychiczne i uzależnienia domowników, różnego rodzaju konflikty rodzinne, skrajnie wysokie lub skrajnie niskie oczekiwania rodziców czy nadmierna kontrola z ich strony, i w końcu, w skrajnych przypadkach, bycie ofiarą molestowania. Wywodzące się z takiego środowiska dziecko ma później problemu w odnalezieniu się w sytuacjach stresowych i nie umie przystosować się do nowych warunków, w efekcie powoduje to agresję i skłonność do zachowań samobójczych.
Inną przyczyną prób samobójczych są trudne relacje z rówieśnikami i poczucie osamotnienia. Nastolatek ma wówczas świadomość, że nie jest lubiany w swoim środowisku. Nierzadko dochodzą do tego pierwsze zawody miłosne, rozstania i zdrady. Dodatkowo, należy wymienić tu również problemy w nauce, konflikty z nauczycielami, niemożność realizacji własnej drogi życiowej czy lęk przed podejmowaniem pierwszych dojrzałych decyzji. Czynniki te nie muszą oczywiście występować samodzielnie, bardzo często są ze sobą ściśle powiązane. Na przykład, problemy w nauce przyczyniają się do wejścia w konflikt z nauczycielem czy odrzuceniem ze strony kolegów.
Przyczyny zachowań suicydalnych mogą mieć również charakter ekonomiczno- społeczny. Mowa tu o bezrobociu rodziców, biedzie i świadomości obniżonego standardu życia, a co za tym idzie, konieczność rezygnacji z marzeń.
Poruszając temat samobójstwa nie można nie wspomnieć, iż niemałą (a może nawet największą…) rolę odgrywa tu galopująca laicyzacja społeczeństwa. Samobójstwo postrzega się co prawda jako poważny problem, jednak coraz mniej osób widzi w nim grzech. Coraz mniej osób w dramatycznych momentach życia chce opierać się na Bogu, nie dostrzega się również sensu w cierpieniu. A powiedzieć trzeba, że z myślami samobójczymi nierzadko zmagali się również sami Święci. Przykładem może być św. Elżbieta od Trójcy Świętej, której agonia trwała aż 9 dni. W czasie ciężkiej choroby mówiła wprost: „Tej nocy cierpiałam tak bardzo, że miałam nawet pokusę rzucenia się z okna. Gdy ból jest tak wielki, można by uwierzyć, że Bóg nie istnieje”. Święta ta od najmłodszych lat chciała naśladować we wszystkim Chrystusa, ale przyznawała, że cierpienie było właśnie tym elementem, który naśladować było jej najtrudniej. Mimo to jednak, choć każdy z nas boi się cierpienia, chrześcijaństwo tłumaczy nam jego sens. Katolik powinien widzieć w nim okazję do łączenia się z męką Chrystusa czy możliwość ofiarowania swojego bólu w konkretnej intencji (np. nawrócenia grzeszników).
Podkreślić należy, iż decyzji o odebraniu sobie życia nie podejmuje się z „dnia na dzień”. Zwykle zaczyna się od myśli samobójczych, które niekiedy trwają nawet latami, ale początkowo nie wiążą się jeszcze z realnym zagrożeniem odebrania sobie życia. Myśli te przybierają zazwyczaj następującą formę: „Lepiej byłoby, gdybym nie istniał”, „Moje życie jest bezwartościowe”, „Dobrze byłoby nie żyć” czy „Moje życie jest złe”. Nierzadko dochodzi do tego wyobrażanie sobie własnego pogrzebu, wraz z płaczącymi i przepełnionymi poczuciem winy rodzicami, nauczycielami czy rówieśnikami. Ostateczna decyzja o samobójstwie wiąże się jednak zazwyczaj z przeżyciem o charakterze traumatycznym. Mowa tu o odczuwaniu silnego lęku, poczuciu bezradności wobec problemu, awanturze, rękoczynach, groźbie pobicia, niesłusznym posądzenie, zaskoczeniem negatywną informacją czy zazdrości. Każda próba samobójcza ma zazwyczaj konkretny motyw i cel. Najczęściej jest to chęć zwrócenia uwagi na problemy, ukaranie winnych, zemsta (np. na rodzicach), wywarcie presji czy w końcu chęć uniknięcia odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Cóż, pozostaje nam mieć nadzieję, że doczekamy się szkolnictwa, które dba nie tylko o wysoki poziom nauczania, ale też wychowuje i wspiera młodych ludzi, gdy z jakiś względów nie robią tego rodzice. Szkolnictwa, które dostrzega realne problemy ucznia, a nie czyni z niego niewolnika na usługach liberalnej demokracji.