Jerzy Frodsom - Obywatel na wojnie

Skończył się czas „końca historii”. Tryby historii poruszyły swoje zardzewiałe tryby i świat przyspieszył w tempie nieznanym kilku ostatnim pokoleniom. Nadszedł czas, kiedy to twarda rzeczywistość będzie weryfikowała nasze poglądy, przekonania oraz zdolność do walki w obronie tego co wierzymy. W dobie powszechnej polaryzacji i propagandy oraz plemiennych walk w naszym kraju będziemy musieli podejmować jak najbardziej namacalne i rzeczywiste decyzje, których skutki będziemy ponosić nie tylko my, ale także nasze dzieci i wnukowie. W takich warunkach nie sposób przejść do porządku z postawami jakie możemy spotkać w polskiej sieci.

Polskie polityczne podwórko

            Obserwując sieć można natknąć się na kilka głównych typów osobowości jeśli chodzi o podejście do kwestii potencjalnego konfliktu zbrojnego. Pierwszym z takich typów jest liberał gospodarczy – konfederata lub zwolennik Korwina. Większość osób z takimi poglądami stawia sprawę jasno – nie są zainteresowani walką w obronie Ojczyzny. Swój pogląd argumentują koniecznością pozostawienia obrony armii zawodowej oraz typowym dla liberałów oporem przed uznaniem władzy nad jednostką – zwłaszcza, gdy chodzi o rzeczywiste życie i przetrwanie. Dla wzmocnienia swojego przekazu zwykle dodają jeszcze kilka gorzkich słów o tym jakie to mamy państwo z kartonu oraz jak ciężko jest w nim żyć. Postrzegają relację jednostki i państwo jako niezdrową i z gruntu niesprawiedliwą dla jednostki, która jest wyzyskiwana przez państwo.

            Drugim typem osobowości byliby ludzie spod znaku Braunowej gaśnicy i inni wolnomyśliciele o patriotycznym nastawieniu. Tutaj zazwyczaj mamy do czynienia z retoryką antywojenną niczym u amerykańskich hipisów lat 60-tych, co dziwnie rezonuje z narodowo-monarchiczną estetyką tych ugrupowań. Swoje poglądy argumentują koniecznością pokojowego życia z innymi słowiańskimi narodami kosztem sojuszy transatlantycki, czy też zachodnio-europejskich. W ramach tego pokojowego życia śmiało włączają Rosję i Białoruś do państw z którymi widzieliby naszą przyszłość. Polskie rządy traktują jak „mafie, służby i loże” oraz uważają, że moralne prawo stoi po ich stronie, więc też i ich postawa względem obowiązku obrony ojczyzny jest jedynie moralnie uzasadnioną. Nie spotkałem się dotychczas z poważnymi deklaracjami chęci udziału w wojnie obronnej ze strony tej grupy w przypadku potencjalnego konfliktu z Federacją Rosyjską. Należy raczej na nich patrzeć, jak patrzyli nasi przodkowie na Polaków witających czerwonoarmiejców kwiatami.

            Kolejną interesującą grupą na naszym rodzimym podwórku jest lewica. O ile historycznie przywykliśmy do kojarzenia lewicy z prorosyjskimi sentymentami i antymilitarystycznym nastawieniem, o tyle teraz możemy obserwować zdecydowane odwrócenie wajchy. Współczucie wrażliwych lewicowych serduszek zostało poprawnie ulokowane po stronie Ukrainy w tym konflikcie i obecnie doprowadziło do zdecydowanego zerwania z zachwytem dla Moskwy, a nawet doprowadziło do promilitarystycznego zwrotu. Niestety tutaj zmianę możemy obserwować jedynie w sferze retorycznej, nadal większość lewicowców nie deklaruje chęci do wypełnienia obywatelskiego obowiązku obrony ojczyzny.

            Ostatnią, a zarazem najbardziej liczną grupą jest obiecujący i budujący nadzieję na przyszłość polityczny mainstream. Sami politycy PO, którzy przed przejęciem władzy pełnili rolę piątej kolumny, szybko przerzucili wajchę. Festiwale zdradzieckiego uderzania w funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej i odstawiania teatralnych szopek z wspieraniem „biednych uchodźców” – w istocie broni biologicznej w hybrydowej wojnie Rzeczypospolitej z państwami ZBiR, zostały zastąpione mocną antyimigrancką retoryką i suwerennościową pozą. Zdaje się zatem, że antyimigrancka postawa większości naszych rodaków wymusiła na politykach zachowanie, które świadczyłoby o jakiejś formie kontynuowania rządów poprzedników, co stanowi pewną iskierkę nadziei, że pomimo plemiennych walk, nasz kraj będzie w stanie działać jako jedność w sytuacji zagrożenia. Pomimo jednak zachowań polityków bardziej budująca jest powszechna postawa antyrosyjska u wyznawców obu największych obozów politycznych III RP. Ilościowo ta grupa jest zbyt duża i zbyt różnorodna, aby móc wysnuwać jakieś twierdzenia do ich gotowości walki w obronie ojczyzny, ale mocno wyczuwalne nastawienie antyrosyjskie jest dobrym prognostykiem do znalezienia wielu wartościowych towarzyszy broni z którymi być może będziemy dzielić okopy.

Postawa obywatelska

            Pomimo nieustannej plemiennej walki politycznej, mimo ciągłych niedomagań naszego aparatu państwowego i wadliwości instytucji, pomimo kulejących sądów, policji prześladującej nacjonalistów i bezradnej wobec przestępczości zorganizowanej, nadal żyjemy w państwie, które sami sobie zbudowaliśmy. To my wybieraliśmy polityków do rządów po zmianie ustrojowej. To spośród nas rekrutowani są państwowi urzędnicy, sędziowie, policjanci. To z naszych uczelni wychodzą nauczyciele, którzy kształtują umysły nasze oraz naszych dzieci. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego jak niedoskonała jest nasza Rzeczpospolita. Jest ona swoistą sumą naszych małych niedoskonałości, kompleksów i problemów indywidualnych, które tworzą nasze codzienne życie. Czy mamy prawo mieć wymagania względem instytucji państwa, służb, polityków? Oczywiście, że tak, a zważywszy na ustrój w jakim na nasze nieszczęście przyszło nam żyć – mamy nawet taki obowiązek. Nie możemy jednak pozwolić sobie na spoglądanie na naszą „rzecz wspólną” z boku, z pozycji zewnętrznego obserwatora. Każdy Polak, który urodził się i wychował w naszym kraju jest jego owocem i jakkolwiek krytycznie nie będzie postrzegał swojej Ojczyzny, to ma wobec niej dług, jaki ma dziecko względem swojego rodzica. Nie zawsze rodzice są idealni i spełniają wymagania swoich dzieci. Bardzo często życie potrafi być dla nich zbyt przytłaczające i trudne, przez co zawodzą i na polu wychowania. Kwestia rodzica nie powinna jednak wpływać na to, jaka jest właściwa postawa potomka. Nawet bowiem, gdy rodzic pozostawał daleko od ideału w czasie naszej młodości, to nie powinniśmy pozwolić by inni na niego pluli w czasach jego starości i niedomagania.

            Dziś zbliżamy się do wielkiego egzaminu naszej narodowej dojrzałości. Zbliżamy się do momentu, w którym wielki chłop z nożem chce sterroryzować naszą matkę. W chwili obecnej czai się po drugiej stronie ulicy i czeka na dogodny moment, by dokonać rozboju. My, znacznie mniejsi i gorzej uzbrojeni musimy podjąć decyzję, czy podejmiemy tę walkę, czy też postaramy się ulotnić żeby nie widzieć przykrego obrazka, który do końca życia będzie nam o sobie przypominał podczas spojrzenia w lustro. W tej całej sytuacji nie ma żadnego znaczenia, czy Państwo spełniło nasze wygórowane wymagania, czy instytucje działały jak trzeba oraz czy podatki były na odpowiednim poziomie, a urzędnicy byli uprzejmi. Całe to politykowanie, ekonomizowanie rzeczywistości, plemienne walki o sprawy światopoglądowe odchodzą w niepamięć. Stajemy w świetle własnego sumienia i spoglądamy w oczy samemu strachowi przed konfrontacją. Niezależnie od tego, czy lubujemy się w gaśnicowej symbolice, czy jesteśmy fanami „niskich i prostych podatków”, czy też preferujemy oddawanie się marzeniom o podatku progresywnym do 100% w wolnych chwilach – dla każdego z nas sytuacja ta wygląda tak samo i pomimo różnic religijnych oraz światopoglądowych, które nas dzielą – wierze, że nasze polskie sumienia są w tym aspekcie podobne, a ci z którymi przyjdzie mi dzielić okopy będą ludźmi, którzy zachowali się właściwie.

Trzy psy

            Obserwując debatę publiczną w sieci związaną z kwestia poboru dostrzegam pewien rodzaj dwujmyślenia. Otóż ludzie, którzy rozprawiają o potencjalnym poborze wypowiadają się tak, jakby szantażowali państwo do realizacji ich programu politycznego w zamian za ich łaskawą zgodę na przystąpienie do służby (tej obowiązkowej). W tym przypadku każda z takich osób wchodzi w buty kluczowego polityka, który ma mandat, prawo i obowiązek wskazywania kierunku w jakim powinna zmierzać Rzeczpospolita. Tymczasem większość z nas jako jednostki pozostaje totalnie i kompletnie bez znaczenia dla działań państwa oraz dla interesu narodowego. Jako zwykli obywatele nie znajdujemy się w pozycji, by podnosić jakiekolwiek żądania, czy też wysnuwać swoje oczekiwania. Nasza siła jako zwykłych obywateli nie tkwi w naszej jednostkowości, ale w naszych zgromadzeniach, które potrafią wytworzyć realną siłę. Wiedzą o tym tak polityczne partie, jak i grupy kibicowskie, czy też służby. Jako odrębne, zatomizowane jednostki nie stanowimy siły. Chcąc dyskutować w sprawach narodowych i państwowych musimy być częścią większej grupy. Możemy wówczas dołączyć do partii politycznej, jakiegoś ruchu społecznego albo organizacji narodowej. Gdy jednak mówimy o potencjalnym powołaniu do armii w celu realizacji obowiązku ojczyzny każda z tych grup będzie zbyt niewielka, by miała dominujące znaczenie. Jeśli leży nam na sercu los naszego kraju, to nie możemy ograniczać się do plemion określonych rozmiarów – musimy stanowić część jakiegoś prądu, który jest powszechnie wyznawany przez większą część Polaków bez względu na ich przynależność partyjną czy preferencje dotyczące opodatkowania. Jako jednostki musimy się pogodzić, że w przestrzeni publicznej możemy jedynie rezonować z określonym nurtem i starać się go wzmacniać.

            W chwili obecnej udało mi się zidentyfikować trzy podstawowe nurty odnoszące się do potencjalnej agresji Federacji Rosyjskiej na Polskę i postanowiłem je przedstawić na przykładzie psów, których charakter idealnie obrazuje zachowania reprezentantów danego nurtu.

Chihuahua

            Niewielki rozmiarów, kompaktowy pies ozdobny. Jest energiczny, wszędzie go pełno i nie przepada za konfrontacjami z innymi psami ze względu na swoje warunki fizyczne. W naszej alegorii reprezentuje on ruch gaśniczków i innych polskich polaków, którzy w potencjalnej konfrontacji z Rosją widzą swoją rychłą śmierć i wolą się jak najszybciej poukładać z agresorem, by przeżyć. Porównanie to jest niestety niekorzystne dla niewinnego psiaka, bo najbliżej tej postawie jest w istocie do postawy szczura opuszczającego tonący okręt. Z tym jednym wyjątkiem, że szczury opuszczające tonący okręt nie owijają się w patriotyczne flagi dokonując swej haniebnej rejterady.

Ratlerek

            Kolejny pies niewielkiego rozmiaru, ale o wielkim sercu i zdolności do polowania na gryzonie. W naszej alegorii reprezentuje on najbardziej popularny obóz w Polsce, który jawnie i głośno sprzeciwia się Federacji Rosyjskiej. Szczeka głośno i ujada agresywnie, gdy oponent znajduje się za płotem, ale nie posiada realnej siły by stawić czoło groźniejszemu przeciwnikowi. W oczach rottweilera znajdującego się po drugiej stronie ogrodzenia stanowi pożałowania godny obrazek i budzi politowanie, ale ratlerek bardzo by nie chciał, by płot kiedyś zniknął. Pomimo tego, że sam kierunek w którym ratlerek szczeka jest prawidłowy, to forma z jaką to robi nie przystaje do jego warunków fizycznych i przez to wydaje się być sztuczna oraz obliczona na paniczną próbę odstraszenia przeciwnika przed konfrontacją, bo ta wydaje mu się nad wyraz przerażająca.

Pitbull

            Duży i silny pies, który nie ujada po próżnicy. W każdej chwili jest gotowy rzucić się wrogowi do gardła jednak nie epatuje swoją siłą ani agresją dopóki nie jest to absolutną koniecznością. Gdy zostanie sprowokowany do walki, to z marszu jest gotowy podjąć walkę na śmierć i życie. W naszej alegorii żaden z wymienionych typów osobowości nie reprezentuje tego podejścia, a jest to podejście nacjonalistyczne. Moment, w którym ciągle oddziela nas płot musimy wykorzystać maksymalnie efektywnie, by przygotować się do realnej walki i zadawania dotkliwych ran przeciwnikom. Nie musimy głośno szczekać, epatować naszymi zakupami militarnymi ani chwalić się jak bardzo antyrosyjscy nie jesteśmy. Musimy w ciszy pracować nad swoimi mięśniami, refleksem, wytrzymałością, umiejętnością obsługi broni oraz znajomością taktyki i pierwszej pomocy. Tylko w takiej sytuacji, gdy płot, który nas oddziela będziemy mogli skutecznie stawić czoła zagrożeniu.

            Jako jednostki nie mamy możliwości większego wpływania na państwową, czy też narodową rzeczywistość. Możemy jednak rezonować z pewnymi ideami. Wzmacniać te, które w naszym sumieniu uznamy za prawidłowe oraz osłabiać te, które wydają nam się błędne, szkodliwe lub po prostu złe. W związku z wojną na Ukrainie i potencjalnym zagrożeniem ze strony Federacji Rosyjskiej jedyną prawidłową postawą jest postawa pitbulla. Nie godzi się człowiekowi na poziomie rejterować zanim nawet pojedynek się rozpocznie jak konfederaci i gaśniczki. Również coś groteskowego ma w sobie Hołowniane „wgniatanie Putina w ziemię”. Jedyne co możemy zrobić jako obywatele to uznać fakt, że rzeczywistość może w parę lat zaprowadzić nas na pola bitwy i przygotować się do tego w taki sposób, aby wrogowie widzieli w nas właśnie tego pitbulla czekającego na odsłonięte kacapskie gardło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *