Od dawna wiele zdarzeń obserwowanych przez wszystkich nas wokół umacnia mnie w osobistym, lecz mam wrażenie szeroko podzielanym przekonaniu, że świat w którym przyszło nam żyć należałoby zdefiniować jako świat poodwracanych wartości. Liberalizm z jego najnowszymi dobudowami ideologicznymi w postaci postmodernizmu i marksizmu kulturowego doprowadziły do tragicznej w skutkach zapaści aksjologicznej. Nastąpił odwrót świata wartości duchowych, które definiowały przez wieku kulturę Okcydentu, a w ich miejsce pojawia się dyktat najbezwstydniejszej dekadencji. I gdybyż jeszcze była to dekadencja w stylu Francji końca XIX wieku, ale nie.We współczesnym dekadentyzmie nie ma miejsca na nic twórczego i nowatorskiego i verlainowska fraza ,,wszystko zjedzone, wypite” nabiera nowego, drastycznego i mrocznego znaczenia- wszystko zamordowane. Postmodernizm i liberalizm doszły bowiem do swego konsekwentnego rozwinięcia. Ponieważ ich wspólnym aksjomatem jest oparcie idei ludzkiego bytu o zasadę konsumpcyjną, musiały one z samej swej istoty usprawiedliwiać najgorszy hedonizm i najbardziej egoistyczne skłonności człowieka. Było kwestią czasu, aby w imię ,,wygody” ,,komfortu” ,,minimalizacji cierpienia” itd. zaczęli ich wyznawcy mordować ludzi. I to się właśnie odbywa na naszych oczach. W imię dogmatów konsumpcyjnego społeczeństwa morduje się milionami dzieci nienarodzone, chorych, osoby starsze. Jednocześnie ludzi mających odwagę otwarcie i publicznie o tym mówić niejednokroć poddaje się prześladowaniom różnego rodzaju, próbuje się zadawać im śmierć cywilną, sekować ich społecznie. Jest to oczywisty świat aksjologicznego zamętu, w którym nagradzane jest zło, a za dobro spotyka ludzi kara. Jednak dotąd wydawać się mogło wielu, że kwestia ta nie dotyczy bezpośrednio naszego kraju. Casus Gizeli Jagielskiej, dokonanego przez nią niewątpliwego mordu oraz następstw społeczno- politycznych tego czynu sprawiają, że musimy zmienić ową komfortową perspektywę. Barbarzyńcy nie stoją u bram. Oni już weszli do miasta. Bitwa nie trwa już na murach- ona trwa w kamienicach. Trzeba do niej stanąć, odpowiadając najpierw na pytania kto i gdzie? Ale po kolei.
Morderstwo i co po nim?
To co wydarzyło się w szpitalu w Oleśnicy, czyn którego dokonała Gizela Jagielska nie pozostawia żadnych wątpliwości w sensie oceny moralnej i to niezależnie od wyznania. Nazywanie sprawy ,,kontrowersyjną” jest próbą rozmywania odpowiedzialności za ewidentną zbrodnie. Jest też przejmowaniem języka, który próbuje nam narzucić strona będąca ponad wszelką wątpliwość przeciw Narodowi. Można dywagować nad kwestiami prawnymi i formalnymi do woli, ale w żadnym wypadku nie powinny nam takie kwestie usuwać sprzed oczu sprawy pierwszorzędnej. Lekarka, łamiąc przysięgę Hipokratesa, zabiła dziecko zdolne do życia poza organizmem matki. Zabiła dziecko, które w tym momencie mogło już przyjść na świat przez zwykłe cesarskie cięcie. Mimo to próbuje ona swój czyn nazywać ,,zgodnym z prawem” i uzasadniać ,,przesłanką eugeniczną”, która jest tu stosowana wbrew Konstytucji, ale za to z pełnym przyzwoleniem władzy. Pomijając już jednak kwestie prawne i formalne, to przede wszystkim z perspektywy logiki jej obrońcy doszli już do absurdu. Oto bowiem wystarcza im różnica godzin dosłownie by uznać, że człowiek nie jest człowiekiem i można go zabić. Kolejna granica została brutalnie przekroczona. Stoimy o krok przed procederem Spartan zabijających urodzone już dzieci, skoro uznali że nie mieszczą się one w ich zdrowotnych kryteriach. Twierdzenie o ,,oszczędzaniu cierpienia” również jest absurdalne. Są na świecie ludzie, którzy żyją ze schorzeniem jakie miał Felek. Jest wielu ludzi na świecie, wielu ludzi w Polscęe którzy daliby wiele by w ogóle mieć dziecko, są tacy którzy byliby gotowi na wychowywanie dziecka z tym schorzeniem. I znając ludzi z różnymi schorzeniami przewlekłymi sądzę, że on sam zapewnie chciałby żyć. Jednak nie dano mu tej szansy. O jego życiu zadecydowała jego nieszczęsna matka, poddana manipulacji tzw. lekarki oraz w większym jeszcze stopniu właśnie owa lekarka nieukrywająca swoich eugenicznych, prawdziwie neonazistowskich przekonań. Bo właśnie to- zabijanie zastrzykiem człowieka słabszego, nie mogącego się obronić i uważanego za nie dość idealnego by zasługiwać na życie- właśnie to jest neonazizm, powrót barbarzyństwa hitlerowskiego. Jednak nawet to nie byłoby najgorsze i nie stanowiło by aż tak dojmującego świadectwa faktu współczesnej zapaści aksjologicznej, gdyby nie to co działo się potem.
Wspomniałem o obrońcach Gizeli J. Wydawać by się mogło, że nazywanie dziecka, które mogło żyć poza organizmem matki, które od porodu dzieliły prawdopodobnie godziny ,,płodem”, morderstwa na nim dokonanego ,,zabiegiem”, morderczyni ,,lekarką wykonującą swoje obowiązki” etc. jest już szczytem hipokryzji. Jednak w tej haniebnej kategorii demoliberalni barbarzyńcy regularnie prześcigają samych siebie. Gdy na wiadomość o zbrodni w oleśnickim szpitalu znacząca część społeczeństwa zareagowała słusznym gniewem i zaczęła go wyrażać w mediach społecznościowych i wiadomościach kierowanych do placówki, wówczas wytrwali obrońcy polskiej Mengele w spódnicy zaczęli głośno krzyczeć o ,,hejcie” i ,,nękaniu”, tak jakby mówienie prawdy można było nazywać nienawistnym. Wkrótce też zaczęły się pierwsze prześladowania za mówienie prawdy. ,,Hejterów” zaczęła zatrzymywać policja, wśród zatrzymanych znalazł się katolicki ksiądz z Podkarpacia, którego na dodatek przewożono w konwoju czterysta kilometrów- z jego stron rodzinnych na Dolny Śląsk, tak jakby był co najmniej jakimś groźnym terrorystą. Wszystko to jeszcze dzieje się ku ucieszę demoliberalnej gawiedzi, która klaszczę na te cyrkowe pokazówki bezczelnej w swej pozornej bezkarności i bezbożnej w swej pyszę liblewicowej władzy. Wystarczy poczytać sekcje komentarzy pod nagłówkami ,,Gazety Wyborczej” by zobaczyć tu prawdziwy hejt- wobec zatrzymywanych. Kojarzy się to z najmroczniejszymi czasami stalinizmu, z organizowaniem wieców poparcia dla kar śmierci dla ,,wrogów ludu”. Ale oczywiście to ludzie mówiący prawdę o oleśnickim procederze morderczym są ,,hejterami”. Poodwracanie pojęć hula w najlepsze. A teraz wisienka na owym torcie hipokryzji.
Medialny szturm na Grzegorza Brauna.
Gdy odwagę spotyka podłość
Można różnie oceniać postać Grzegorza Brauna. Na pewno nigdy nie będziemy jego fanami. Jednak posiada on pewne cechy, za które trzeba umieć go docenić. Zaliczają się do nich niewątpliwie szczerość, poczucie honoru i bezkompromisowość. Właśnie te cechy kazały mu dokonać szlachetnego czynu, którego teraz ponosi konsekwencje.
Poseł Grzegorz Braun dokonał bowiem w szpitalu w Oleśnicy interwencji poselskiej, próbując przeprowadzić obywatelskie zatrzymanie Gizeli J, która niewątpliwie powinna odpowiadać karnie, w przeciwieństwie do niewinnych osób wyrażających oburzenie jej czynem. Tymczasem obecnie próbuje się z tego szlachetnego czynu uczynić próbę napaści, ponownie dąży się do odebrania panu Braunowi immunitetu, a rzeczniczka szpitala w oficjalnym wystąpeniu nazywa do Grzegorzem B, jak kryminalistę, choć sama pracuję z Gizelą J- niewątpliwą kryminalistką w świetle czynu, którego się dopuściła. Ta sytuacja najdobitniej już ukazuje całkowite poodwracanie wartości czynów i znaczeń słów w świecie wykreowanym przez dyktat medialno- narracyjny liblewicy.
Grzegorza Brauna spotkała zresztą rzecz znacznie gorsza niż to co już napisałem. Oto jego własna siostra Monika Braun piszę potępiający go list otwarty, w którym to jego interwencje nazywa ,,przekroczeniem granicy”. Jakby tego było mało list ten publikuje ,,Tygodnik Powszechny” a więc czasopismo nadal próbujące uchodzić za katolickie. Nie sposób w owej sytuacji nie współczuć Grzegorzowi Braunowi. Oto w rolę najmity systemu wciela się jego własna siostra, plując na niego z pozycji ,,chrześcijańskich”. Nie pryszło pani Monice na myśl, że staje w obronie morderczyni. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie jakie uczucia musi teraz przeżywać ich wspólny ojciec- 89 letni profesor Kazimierz Braun, pisarz i reżyser teatralny.
Sytuacja ta może spotkać nie tylko posła Brauna. Zło się rozszerza i zaostrza swoje działania. Takie podziały już stają się udziałem wielu polskich rodzin. Tym bardziej musimy być świadomi zagrożenia jakie płynie z aksjologicznego chaosu.
Co dalej z tym diabłem?
To co zawsze. Obecne nasilenie działań wroga wskazuje na jego wściekłość, a ta nie jest znakiem siły. Być może właśnie widzimy kulminacyjny moment zapaści aksjologicznej, z której musi wyjść wreszcie jakaś nowa jakość bo nie sposób jest wiecznie żyć w anarchii. Naszym zadaniem jest teraz, jak pisał Bierdiajew, ,,przenieść pochodnie światła przez mroczny wiek”. Jeżeli będziemy dość mocno trwali przy swoim i nie odstępowali od głośnego mówienia takich najbardziej elementarnych prawd jak prawo do życia- będziemy mieli szansę zwyciężyć. Priorytetami powinny teraz być dla nas edukacja i kultura, a ściślej mówiąc odwrócenie tych prądów wewnątrz nich, które rozszerzają istniejący chaos, i wprowadzenie do tych dziedzin życia społecznego elementarnego porządku. Tam gdzie chaos się zaczął, tam tylko może się skończyć. I to jest właśnie nasze zadanie.
Jak pisał Herbert ,,bądź wierny- idź”.